lis
2024
2012-04
2012-05
2012-06
2012-07
2012-08
2012-09
2012-10
2012-11
2012-12
2013-01
2013-02
2013-03
2013-04
2013-05
2013-06
2013-07
2013-08
2013-09
2013-10
2013-11
2013-12
2014-01
2014-02
2014-03
2014-04
2014-06
2014-07
2014-08
2014-09
2014-10
2014-11
2014-12
2015-01
2015-02
2015-05
2015-06
2015-07
2016-07
2017-02
2017-03
2017-05
2017-07
2017-09
| ||||||
Mo | Tu | We | Th | Fr | Sa | Su |
1 | 2 | 3 | ||||
4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 |
11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 |
18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 |
25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 |
Nasza codzienność...Kategorie: Żyj chwilą Liczba wpisów: 261, liczba wizyt: 429926 |
Nadesłane przez: Sonia 12-06-2013 09:57
Od poniedziałku mamy w domku remont..Mnóstwo bałaganu, nic nie na swoim miejscu, kurz, brud...Niecierpię takie bałaganu!!!!! Ale co zrobić, żeby było ładnie, to musi być najpierw bałagan...
Ale od początku.
W poniedziałek Patryk był na wycieczce. Bardzo Mu się podobało. W poniedziełk też zaczęliśmy kuć ściany... Co się robiło w domku to szok... Ile kurzu wszędzie....
We wtorek powtórka... Klejenie, kucie i tak w kółko... Poza tym do południa byłam z Matim na szczepieniu. nasiedziałam się w poczekalni półtorej godziny, zanim dostaliśmy się do Pani doktor... Przyjechałam do domu, szczęsliwa, że już mamy to za sobą...Dzień był dośc intensywny, z racji tego, że nie bardzo wiedziałam gdzie ze sobą wpaść.... Obiad, odebranie młodego, a w międzyczasie pomagałam Męzowi... Ech, byłam potrzebna w trzech miejscach naraz... A wieczorem? Miałam ochotę już tylko na kapiel i łóżko... No, ale za dobrze by było... Mati wyłożył się na rowerze...Ręka spuchnięta, otarta... I co? Pogotowie... Pojechaliśmy. Ręka na szczęscie cała, nie zlamana.... Ale znów czekanie, aż łaskawie przyjdzie chirurg... Wróciłam z izby przyjęć o 22-giej... Miałam serdecznie dość. I chciałam iść spać. Niestety sen nie był mi dany.Nie mogłam zasnąć, do drugiej łaziłam. Chyba za mocno zmęczona byłam.
A dziś? Już środek tygodnia. Ja mam spotkanie w szkole, w związku z Matiego balem na koniec roku. Także dziś znów intensywnie. Musiałabym się jakoś rozdwoić, ale niestety się nie da...A w międzyczasie muszę wyskoczyć do miasta, bo zabrakło nam kleju do regipsów.....Właśnie się zbierałam, ale dostałam sms-a, że dziś przyjdzie pocztą jakaś paczka, żeby odebrać.. Także siedze i czekam na listonosza... Siedzę, jak na szpilkach, bo musiałabym już jechać, aby zdążyć wrócić i odebrać młodego...
Czysta kołomyja u nas...Oby do soboty.... Wtedy malowanie i sprezątanie. Mam nadzieję, że w końcu będzie podłączony telewizor, bo narazie to jak w XV wieku żyję;) Bez telewizji, tylko lapek mi został. A i na niego nie mam za duzo czasu...
Trzymajcie kciuki, abym przetrwała do soboty:) Potem już tylko z gorki:))