On,Ona i dzieciakiKategorie: Żyj chwilą, Rodzicielstwo Liczba wpisów: 108, liczba wizyt: 262558 |
Nadesłane przez: malenstwo_1986 03-12-2011 20:58
Dzisiejszy dzien nie zapowiadalo nic, ze skonczy sie nieporozumieniem z mezem i ostra wymiana zdan;/.
Wstalam z dzieckiem o 8:30. Pozniej sniadanko we dwie. Do poludnia zlecial nam dzien. Miedzy czasie byl obiad i wyjscie do kolezanki, ktora ma syna w wieku Roksany (roznica miedzy nimi to jedynie 7 godzin miedzy porodami).
Dzieciaki bawily sie ladnie, dokazywaly humorami. Ganialy sie, troche klotni tez bylo. Ja moglam wyjsc do ludzi i pogadac z kolezanka, tak o zyciu i o smierci. Pozniej przyjechal maz, bo zrobilo sie pozno a mieszkamy w nieciekawej okolicy i wolalam z dzieckiem i wielkim brzuchem nie isc samej do domu. Przyjechal po nas, wsiedlismy i pojechalismy do domu. Miedzyczasie mlodej sie zaczelo przymykac oko w aucie ale nie zasnela na szczescie.
Maz wprowadzil auto, my weszlysmy do domu. Moje dziecko zamiast pokladac sie i powloczyc nogami dostalo energii i zaczelo dalej zabawe w najlepsze. Poogladalismy chwile tv, maz zrobil kolacje pod koniec, ktorej nastpil punkt zapalny i wbuchnela "bombka" tykajaca od kilku dni. Ot, tak niewielka;/.
Doszlo do tego, ze kazde poszlo w swoja strone i zajelo sie swoimi sprawami, byleby nasze drogi sie nie krzyzowaly. Nie lubie takich chwil, bardzo mnie przygnebiaja i martwia. Mowia, ze brak nieporozumien w ziwazku to nie dobry znak, moze i tak. Jednak ja czuje sie przez nie, taka jakas zrezygnowana.
W efekcie koncowym odechcialo mi sie wszystkiego, rece opadly i mam nadzieje, ze jutro bedzie lepiej. Tym o to "optymistycznym" akcentem koncze dzisiejszy dzien.
Hormony mnie wykoncza.