Składniki:
300 g mąki tortowej
100 g mąki żytniej (najlepiej pełnoziarnistej, choć nie jest to konieczne)
2 jaja
13 dag cukru pudru
10 dag roztopionej i wystudzonej masła
10 dag miodu
1 łyżka przyprawy do piernika
1 łyżeczka cynamonu (dodatkowo, bo uwielbiam ten zapach)
1 łyżka kakao
1 łyżeczka sody oczyszczonej
Idealnie biały lukier:
500 g cukru pudru
1 czubata łyżka masła
2-3 łyżki mleka
ewentualnie: biała czekolada i barwniki spożywcze (pierniki szybciej miękną)
Nie ma tu wielkiej filozofii - ze wszystkich składników należy zagnieść ciasto. Będzie się lekko kleić, ale ten efekt da się zniwelować podczas wałkowania - wystarczy oprószyć je mąką. Ciasta nie trzeba chłodzić - można od razu rozwałkować je na około 5 mm i wycinać foremkami to, co się tylko chce. :-) Pieczenie powinno odbywać się w temperaturze około 180 stopni Celsjusza i trwać nie dłużej niż 10 minut. Pierniczki nie rozrastają się zanadto, więc można układać je na blaszce w niewielkich odstępach.
Lukier to też żadna filozofia. Cukier i masło wkładamy do garnuszka. Mleko podgrzewamy i dodajemy po łyżce, ucierając, aż lukier osiągnie wymaganą gęstość. Ja użyłam bardzo gęstego i bawiłam się później kilka godzin, zdobiąc pierniki za pomocą strzykawki. Tak, zwykłej strzykawki - do nabycia w aptece (choć panie za ladą niekiedy dziwnie patrzą, gdy przychodzę na takie nietypowe zakupy...). ;-)
Polecam, pierniczki są zjadliwe od razu po upieczeniu i pięknie pachną. :-) Oto czysta Świąteczna Magia! :)