Dzisiaj na „tapetę” biorę stereotyp nr jeden twierdzący, że tatusiowie wolą mieć syna. Z tym stereotypem spotkał się chyba każdy. Bo PRAWDZIWY mężczyzna musi zbudować dom, posadzić drzewo i spłodzić syna. Tak – właśnie syna! Ten stereotyp wynika z podświadomej dbałości o ciągłość rodu i nazwiska. Jest zakorzeniony w społeczeństwie od wieków. W końcu dziedziczenie zazwyczaj odbywało się w linii męskiej. To mężczyźni po swoich przodkach obejmowali władzę i majątek. A córka z posagiem przechodziła o innej rodziny. To syn pozostawał na gospodarce i dbał o rodziców na starość. Jak nie było męskiego potomka to… pojawiał się problem.
Ale przecież w obecnych czasach jeżeli tylko nie należymy do królewskiej rodziny to problem braku syna nie powinien przeszkadzać naszym partnerom. Niestety czasami jednak przeszkadza. Choć z bardziej przyziemnych powodów niż te którymi kierowali się nasi przodkowie.
Większość panów zapewne się do tego nie przyzna ale pomaganie mamie przy pielęgnowaniu dziecka kiedy jest ono chłopcem jest dla nich na pewno „łatwiejsze”. W dobie mediów nastawionych na różnego rodzaju dewiacje i szukanie sensacji tam gdzie jej nie ma, nie dziwi mnie to, że któryś tatuś ma obawy przed przewijaniem czy kąpaniem córeczki by nie zostać posądzony o nie wiadomo co. Każdy z nas zna przynajmniej kilka takich doniesień w których rodzic został posądzony bezpodstawnie. Najczęściej posądzani są właśnie mężczyźni. Osobiście kojarzę nawet sprawę w której ojciec odsiaduje wyrok więzienia za kąpanie córki. I dlatego nie powinno nikogo dziwić, że tatusiowie mogą się bać. Mają do tego prawo. Choć jeżeli pielęgnowanie dziecka jest tylko pielęgnowaniem to nikomu nic więcej nie powinno do głowy przychodzić.
Innym powodem dla którego posiadanie syna dla tatusia jest „fajniejsze” jest zabawa… bo z synem można pograć w piłkę, można porozmawiać o samochodach czy innych maszynach. Można też uwolnić dziecko, które drzemie w każdym z nas. Można spełnić swoje marzenia o konsoli do gry czy innych wyszukanych zabawkach, które nie przystoją dorosłemu mężczyźnie. Wiem jak to brzmi. Ale uwierzcie mi – większość moich przyjaciół kiedy dowiedziało się o tym, że będą tatusiami stwierdziło, że nareszcie kupi sobie tę konsolę. Dla syna oczywiście. I choć takie rozmowy są zazwyczaj prowadzone w żartach to ziarenko prawdy w nich jest.
Pozostając w strefie żartów to spotkałam się również z takimi argumentami przemawiającymi za korzyścią posiadania syna jak te, że syn będzie przyprowadzał koleżanki do domu oraz że tatusiowie są przerażeni faktem iż ich córka może dorosnąć i posiadać chłopaka. Oj – to są dopiero istotne argumenty J. Żarty, żartami ale chyba każdemu rodzicowi jest łatwiej przyjąć do świadomości fakt o dojrzewaniu syna niż o dojrzewaniu córki. Może wynika to z zakorzenionego przekonania, że to dziewczyna przynosi do domu ciążę i że to jest jej i jej rodziców problem a nie chłopaka? Przekonanie głupie ale niestety nadal pokutujące w naszym społeczeństwie.
Problemem może być również to, że część spraw typowych dla rozwoju dzieci nadal są zarezerwowane dla określonej płci. Mężczyźni boją się rozmawiać z córkami o dojrzewaniu i o zmianach jakie zachodzą w ich organizmach. Myślę, że obawiają się również tego, że nie znajdą z córką wspólnych tematów. Bo przecież nie znają się na modzie, makijażu i innych babskich sprawach. Nie znają się, albo im się tak tylko wydaje. Idąc dalej tym tropem można dojść do wniosku, że tatusiowie woleli by mieć syna dla przeciwwagi „sztamy”, którą może trzymać matka z córką właśnie. Kogoś, kogo można zarazić reperowaniem samochodu, wierceniem w ścianach czy skręcaniem szafek. A babki niech sobie szaleją w kuchni i garnkach.
Ale czy naprawdę jest tak, że każdy facet chce mieć syna? Myślę, że nie. Kiedy jeszcze nie wiedzieliśmy z moim Małżonkiem co się kryje w moim brzuchu zadałam Mu właśnie takie pytanie – czy wolałby syna i czy nie będzie rozczarowany kiedy jednak zostanie tatą dziewczynki. Wiem, że mój mąż odpowiedział wtedy szczerze. A odpowiedział, że dla Niego płeć dziecka nie odgrywa żadnej roli. Pamiętam też rozmowę z przyjacielem kiedy dowiedział się, że będzie miał córkę. Jak On wtedy ubolewał, że wszyscy mają synów tylko On jeden biedny będzie miał córkę. Co On z tą dziewczyną będzie robił? Do końca ciąży przebąkiwał, że może natura jednak zrobi psikusa i da Mu syna. A teraz świata poza córą nie widzi.
Myślę, że świat się zmienia. I zmieniają się też nasi mężczyźni. Wierzę, że zmieniają się na plus. Stereotyp, że koniecznie muszą dochować się syna coraz częściej odchodzi do lamusa. I coraz częściej zastępuje je inny stereotyp – ten o córeczce tatusia. Ale o tym będę się rozwodziła następnym razem.
Skleciła Kaśka K. (mama Tymka)