O poświęcaniu czasu najmłodszym - Artykuł
Znajdź nas na

Tworzymy społeczność rodziców

Polub Familie.pl na Facebooku

Poleć link znajomym

O poświęcaniu czasu najmłodszym

Jesteśmy stworzeni do życia w "stadach". Dlatego też, bez względu na wiek, spotykamy się w grupach, by cieszyć się wspólnie spędzanym czasem. Ale nie zawsze spotkania majˆą charakter zabaw, niestety nie sąˆ również przepojone zadowoleniem, no chyba, że niewielkąˆ kropląˆ, która i tak nie zaciera niedobrego wrażenia, że coś jest nie tak.

Dzieci to grupy naszej społeczności, które w obecnych czasach sąˆ pozostawione same sobie. Jest to przejaw dˆążenia nas dorosłych do stworzenia im lepszych warunków materialnych, dawania im tego, czego my sami nie mieliśmy będąˆc dziećmi. I tu pojawia się paradoks. Dˆążąˆc do jednego celu tracimy z oczu inny - znacznie ważniejszy. To, czego potrzebująˆ nasze dzieci to nie tylko materialna strona medalu, ale przede wszystkim miłość, szacunek, rozmowy, wspólne, rodzinne spędzanie czasu.

Nawet jeśli wszystko sprzysięga się przeciwko nam powinniśmy dla dobra naszych dzieci i nas samych, poświęcać im tyle czasu, ile tylko możemy. W przeciwnym wypadku z całąˆ pewnościąˆ nastˆpi, i tak już nasilony, proces rozpadu rodzin oraz eskalacja, istniejˆcego od bardzo dawna, a wrosłego w nasze spo¸eczeństwo do tego stopnia, że już stał się niezauważalny, problemu "dzieci ulicy". Mimo, że szkoły oraz placówki pozaszkolne przećcigajˆą się w dostarczaniu coraz to nowych wachlarzy zróżnicowanych zajęć, które majˆ pomóc dzieciom rozwijać talenty i zainteresowania, niestety syndrom "dzieci ulicy" sięga apogeum. Niewielka ilość uczniów korzysta z propozycji aktywnego i zorganizowanego spędzania czasu wolnego.

Często snujˆą się ulicami w mniejszych lub większych "stadach" nie wiedzˆc tak naprawdę co ze sobˆ poczˆąć. Patrzˆc na nich często widzę w ich spojrzeniu tęsknotę za czymś, co im wciˆąż "umyka", za rodzinąˆ, za czasem spędzanym w rodzinnym gronie. Tego nie zastˆpiˆą nauczyciele-wychowawcy, rówiećnicy, koleżanki czy koledzy z podwórka.

Brak więzi rodzinnych może zaowocować "zatrutym jabłkiem", które nawet psychologom, jeśli do tego dojdzie, trudno będzie odczarować. Tak naprawdę naszym dzieciakom z trudem przychodzi przyznanie się , że taki kontakt jest im potrzebny, niemniej jednak podczas moich rozmów z nimi, tak oko w oko, zaczynajˆ się "otwierać" i wylewać hektolitry żalu o to , że sˆą skazane same na siebie, że komputer może jest ok, ale nie przytuli, nie pogłaszcze, nie pocieszy. Takie uzewnętrznianie wymaga nie tylko czasu, ale i odwagi ze strony dziecka i wiary, że ten który go słucha zachowa to w tajemnicy. Będˆc matkąˆ i popełniajˆc tysiˆce błędów nie chcę popełnić kolejnego dlatego też napisałam ten artykuł. To, czego tak się boimy - rozmów z naszymi dziećmi, musimy się nauczyć jak wielu innych rzeczy w życiu. Jest to proces długi, być może bolesny, ale możliwy do wykonania. Nię porozumienia z własnym dzieckiem to poruszanie trudnych tematów ale i tych prostych, opierajˆcych się na pytaniach typu: "co tam w szkole?", "jak minˆ¸ dzień?", "jakie masz plany na piątek?". Ale, ale to nie mogˆą być tylko pytania, musimy jeszcze uzbroić się w cierpliwość i wysłuchać odpowiedzi, które skrzętnie notowane w pamięci, mogˆą stać się źródłem sporej wiedzy na temat naszych pociech.

Pamiętajmy, że to iż dzieciaki "grupuj" się jest normalne - zawze tak było. Jednakże co drzemie albo już budzi się w ich umysłach, jak, gdzie i z kim spędzajˆ czas?- to powinny być nurtujˆce nas pytania. Stoją na stanowisku, że to właśnie rodzice, korzystajˆc ze swoich autorytetów, powinni zachęcać dzieci do korzystania z propozycji spędzania zorganizowanego czasu wolnego jakie składa im szkoła, biblioteka, Caritas, MOK. Pamiętam czasy, kiedy na dodatkowe zajęcia w szkole czy też poza niˆą np. do MOK, biblioteki, przychodziło się chętnie, czekało się z niecierpliwościąˆ na następne spotkanie. Było zaangażwanie, chęć współpracy. Zabawa i praca szły w parze, co przynosi¸o oczekiwane efekty. A co dzieje się teraz? Sami widzimy a jeśli nie to naprawdę należy atrzymać się na chwilę i skupić na naszych dzieciach. Dowiedzmy się jak spędzajˆą czas, czy podoba im się tam, gdzie majˆ znaleźć to, czego brakuje im w rodzinach. Zainteresowania ich osobˆ, uśmiechu, po prostu czasu poświęcanego przez kogoś wyłˆcznie dla nich, czasu, który my rodzice powinniśmy dawać im w prezencie każdego dnia, ale niestety właśnie tego nie robimy. Nie możemy zapominać że to one majˆą stać się podwalinąˆ naszej starości.

Mam nadzieję, że obudzimy się w porę by nauczyć ich dawania a nie tylko brania. A zatem zacznijmy od tego, że sami damy im to, czego potrzebująˆ najbardziej - naszego czasu, który jak brzmi przysłowie "to pieniˆdz", ale również miłość, śmiech dziecka, radość w jego oczach i wdzięczne serce, że jednak dorośli ich dostrzegająˆ. Stańmy na wysokości zadania, by kiedyś za naszˆą "krótkowzrocznoć" nie zapłacić najwyższej ceny, którąˆ może się okazać smutna samotność.

 Beata Romanowska