Opublikowany przez: ULA 2013-11-08 13:00:35
Jakie trudności napotkała Pani z drugim synkiem?
Adam jest pozornie silniejszy. Okazuje mniej emocji, ale wewnątrz jest równie wrażliwy i często potrafi być bardzo zacięty i zawzięty. Dużo cierpliwości wymagało ode mnie „przebicie” się przez tę skorupkę. Od momentu, kiedy rozmawiamy, ta bariera zniknęła, ale widzę że to się dzieje między nami. Wobec świata Adam jest nadal „zimny i opanowany” a w środku przeżywa wszystko bardzo silnie. Dlatego bardzo się cieszę, że rozmawiamy, wiem że to pozwala mu rozładować te emocje i nie tłumi ich w sobie.
Każda mama wie, że konsekwencja to ważna rzecz w wychowywaniu dzieci. I każda się biczuje za to, że albo jest zbyt surowa, albo znów się złamała i nie jest konsekwentna. Jak znaleźć złoty środek? Pani go znalazła?
Złoty środek leży w opanowaniu i sprawiedliwości. Nie wydaję żadnych werdyktów, kiedy czuję, że jestem wzburzona. Zdarza się, że do pewnych tematów wracamy po kilkunastu minutach, właśnie po to, żeby nie być zbyt surową i móc zachować przestrzeń, w której będę konsekwentna, ale także sprawiedliwa. Bardzo zwracam uwagę na to, że pewne rzeczy, które dla mnie wydają się błahe, dla chłopców są niezwykle ważne. Prowadzenie dzieci w taki sposób sprawia, że żyjemy w równowadze. Oni wiedzą, na co mogą sobie pozwolić i próbują te granice przesuwać, a ja wiem, co jest dla nich ważne i jak stawiać te granice, żeby nie zabierać im przestrzeni do rozwoju, ale także nie pozwolić na zbyt wiele.
W wielu wywiadach mówiła Pani, że Pani mama często rezygnowała z siebie na rzecz dziecka. Pani tego już nie chciała. Ale co z wzorców macierzyństwa przejęła Pani od swojej mamy?
Na pewno podejście do jedzenia. Zdarza mi się, że zamiast dwóch dań, przygotowuję obiad z czterema daniami. Nikt nie jest w stanie tego zjeść a ja mam poczucie, że wszyscy są głodni, bo tyle jeszcze tego jedzenia zostało (śmiech). A tak poważnie, jeśli nie jest się szczęśliwym człowiekiem, to nie można zbudować szczęśliwego świata dla swoich dzieci. Dlatego poświęcanie się jest drogą prowadzącą w złe miejsce. Trzeba uważnie budować równowagę między budowaniem swojego wewnętrznego szczęścia a oddawaniem siebie – to jedyny sposób, żeby dzieci były szczęśliwe przy szczęśliwej mamie. Oczywiście mówimy o codziennym życiu. W sytuacji ekstremalnej dziecko jest najważniejsze! Ale zawsze zwracam uwagę na to, co jest napisane w samolotach – w razie wypadku, najpierw załóż maskę tlenową sobie, potem dziecku. Dlaczego? Bo jeśli ty stracisz przytomność, to dziecko z wielkim prawdopodobieństwem nie poradzi sobie bez ciebie. Są ludzie, którzy to negują. Ja wierzę, że tą instrukcję stworzyli ludzie, którzy mają doświadczenie i wiedzą o czym mówią. Wiem też że ta instrukcja powinna być przenoszona na życie – jeśli nie zadbasz o siebie, nie będziesz mieć siły żeby zadbać o swoje dziecko.
Jednak żyjemy w kulturze, w której jest silny nacisk na to, że matka ma wszystko oddać dziecku. W którym momencie zrozumiała Pani, że to matka jest najważniejsza i jeśli ona jest szczęśliwa, spełniona to i dzieci będą?
To był kulminacyjny moment w moim życiu. Wszystko legło w gruzach. Byłam w czasie picia. Po wypadku, który sprawił że straciłam wszystko, co budowałam zawodowo przez kilkanaście lat. Doszłam do wniosku, że może lepiej, żeby moje dzieci nie miały wcale matki, niż żeby miały taką matkę jak ja. Wtedy dotarło do mnie to, co mówiono mi wielokrotnie na terapiach – zadbaj o siebie, będziesz mieć siłę dbać o dzieci. Z pomocą wspaniałych ludzi zakasałam więc rękawy, poszłam na kolejną terapię, przestałam pić, rozwiodłam się i zaczęłam budować swoje nowe szczęśliwe życie. Teraz i ja i dzieci jesteśmy dużo szczęśliwsi.
Jak udało się Ilonie Felicjańskiej wrócić do formy po ciąży? CZYTAJ DALEJ
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.