Opublikowany przez: Kasia P. 2016-05-24 14:17:16
Autor zdjęcia/źródło: pixabay @
Trwa to zwykle kilka tygodni, potem stan ten łagodnieje i powoli, na zasadzie baby steps dochodzicie do ponownej równowagi, która utrzymuje się przez kolejne miesiące.
Właściwie nie jestem pewna czy to przechodzi samo, czy po prostu po paru dniach absolutnego chaosu, ja zauważam, że weszliśmy w nowy etap i przystosowuję do niego funkcjonowanie naszej rodziny oraz sposób, w jaki się komunikujemy. Ratuje mnie zawsze książka o rozwoju psychicznym dzieci. Choć czytałam ją kilka razy, zwykle kilka dni zajmuje mi zauważenie, że to nie gorszy dzień lub humor, ale po prostu trudniejszy etap rozwojowy. Wtedy sięgam po lekturę i upewniam się, że dzieje się dokładnie to, co powinno. U nas akurat zawsze z paromiesięcznym wyprzedzeniem, ale zmiany zgodne są z zakładanym cyklem. Kiedy już upewnię się, że wszelkie zachowania mojej córki są zupełnie typowe, łatwiej nam się żyje – mam już na uwadze, że trochę musimy zmodyfikować nasz sposób bycia ze sobą i komunikowania, bardziej pilnuję regularności jedzenia, spania, odpoczynku.
Akurat w tym momencie, w którym jesteśmy teraz, a więc w okolicy lat pięciu i pół do sześciu, do przekonania trafiła mi informacja, że łatwiej wszelkie codzienne obowiązki i powinności wykonać dziecku pod opieką ojca niż matki.
Wynika to z faktu, że jest to moment, w którym mama przestaje być centrum wszechświata – teraz to dziecko chce nim być. To czas podważania autorytetu matki. I faktycznie – choć razem z mężem jesteśmy od samego początku naszego rodzicielstwa równorzędnymi partnerami, właśnie ostatnio – tuż przed początkiem popłakiwań i buntu – zauważyłam nowy, szczególny rodzaj relacji i porozumienia między naszą córką a jej tatą.
Ostatnio trochę mnie nie ma w domu – najpierw wyjechałam na tydzień rekreacyjnie, jednak kiedy wróciłam, nie zauważyłam niczego niezwykłego. Po kilku dniach w domu znów wyjeżdżałam, tym razem służbowo na festiwal literatury dla dzieci. Gdy wróciłam po tygodniu, odkryłam, że mój chłopak wszedł ze swoją córką na jakiś nowy poziom komunikacji. Ich relacja stała się intymniejsza, bardziej niedostępna dla mnie. Zaczęli mieć swoje sprawy, które w żaden sposób nie obejmowały mnie. Jednak istotne nie jest w nich, by mnie wykluczyć, ale raczej, by być w tym intymnym kontakcie ze sobą. Już pierwsza godzina po powrocie uświadomiła mi, że oni bardzo potrzebują tego czasu tylko dla siebie.
Zaraz wyjeżdżam na kolejne dwa tygodnie festiwalu. Udało mi się jednak zrzucić brzemię poczucia, że coś w tym czasie tracę rodzinnie. Bo akurat moja rodzina się w tym czasie wzbogaca. Ze spokojnym sumieniem mogę się więc skupić na byciu tu i teraz w miejscu, które ważne jest dla mojego rozwoju, pracy, pasji, mając poczucie, że moja nieobecność nie tylko nie szkodzi, ale wręcz wnosi nową jakość w życie moich najbliższych.
Autorka:
Dorota Lipińska - autorka książek dla dzieci, założycielka www.soojka.pl
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Patrycja Sobolewska 2016.06.06 12:03
uwielbiam ją !
Stokrotka 2016.05.30 10:57
Ma humory jak każdy człowiek.. może czasem trudniej mu to znieść bo wielu rzeczy jeszcze nie rozumie..
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.