Czy kartki do spowiedzi są potrzebne? - Forum
Znajdź nas na

Tworzymy społeczność rodziców

Wątek

Czy kartki do spowiedzi są potrzebne?

129odp.
Strona 4 z 7
Odsłon wątku: 22359
Użytkownik usunięty
    • Zgłoś naruszenie zasad
    21 kwietnia 2011, 07:28 | ID: 497603

    U nas nadal one funkcjonują. Spowiedź wielaknocna odbywa sie na kartki, których jeśli ktoś nie odda - ma nieprzyjemności później np. podczas kolędy.

    Ja sie juz wyspowiadałam, karteczkę oddałam, choć niesmak pozostaje...

    Nie uważam, bym musiała być w taki sposób rozliczana ze swojej wiary. Jest to dla mnie uwłaczające. I nie tylko dla mnie.

    Spowiedź powinna być potrzebą sumienia, a nie obowiazkiem na kartkę.

    Oczywiscie ktoś zaraz powie, że te kartki słuzą liczeniu wiernych etc. , ale prawda jest taka, że funkcjonują już w coraz mniejszej liczbie parafii, z czego wynika, ze pozostałe, znalazły inne sposoby....

    Ja swoje zdanie juz wyraziłam. Zapraszam Was do wyrażania opinii.

    Ostatnio edytowany: 21.04.2011, 07:29, przez: Mama Julki
    Avatar użytkownika ducinaltum
    ducinaltumPoziom:
    • Zarejestrowany: 10.12.2009, 22:12
    • Posty: 1300
    61
    • Zgłoś naruszenie zasad
    22 kwietnia 2011, 11:19 | ID: 498780

    Ja bym odeszła wtedy od konfesjonału.

    Jeden dominikanin - rekolekcjonista nawet to radził - poniża Cię ksiądz w konfesjonale, to odejdź. Inaczej nie będzie wiedział, że robi źle i będzie robił to nadal. Ale nie rezygnuj ze spowiedzi - idź do kogoś innego.

    Użytkownik usunięty
      62
      • Zgłoś naruszenie zasad
      22 kwietnia 2011, 11:23 | ID: 498784
      ducinaltum (2011-04-22 13:19:55)

      Ja bym odeszła wtedy od konfesjonału.

      Jeden dominikanin - rekolekcjonista nawet to radził - poniża Cię ksiądz w konfesjonale, to odejdź. Inaczej nie będzie wiedział, że robi źle i będzie robił to nadal. Ale nie rezygnuj ze spowiedzi - idź do kogoś innego.

      Dominikanie są wspaniali. Naprawdę, jeśli tylko macie możliwość, zachęcam do nich na mszę lub spowiedź.

      Użytkownik usunięty
        63
        • Zgłoś naruszenie zasad
        22 kwietnia 2011, 11:23 | ID: 498786
        Bartt (2011-04-22 11:07:46)

        Co do samego tematu wątku - rzeczywiście, nie widzę jakiejś potrzeby stosowania kartek przy spowiedzi wielkanocnej.

        Potrzeba spowiedzi powinna wynikać z naszego sumienia - gdy ono bije na alarm, że coś zrobiliśmy nie tak. Ale jednocześnie jest w jakimś sensie naszym obowiązkiem, jako katolików - żeby życie duchowe nie umierało powoli.

        Jest obowiązkiem, którego jako dorośli ludzie powinniśmy przestrzegać sami, a nie za pomocą kartek.

        Użytkownik usunięty
          64
          • Zgłoś naruszenie zasad
          22 kwietnia 2011, 11:24 | ID: 498787
          ducinaltum (2011-04-22 13:19:55)

          Ja bym odeszła wtedy od konfesjonału.

          Jeden dominikanin - rekolekcjonista nawet to radził - poniża Cię ksiądz w konfesjonale, to odejdź. Inaczej nie będzie wiedział, że robi źle i będzie robił to nadal. Ale nie rezygnuj ze spowiedzi - idź do kogoś innego.

          Wyobrażam sobie miny innych spowiadających się...

          "Pewnie nie dostała rozgrzeszenia..."

          Avatar użytkownika ducinaltum
          ducinaltumPoziom:
          • Zarejestrowany: 10.12.2009, 22:12
          • Posty: 1300
          65
          • Zgłoś naruszenie zasad
          22 kwietnia 2011, 11:26 | ID: 498793

          Argument z małą miejscowością/małą parafią akurat mnie nie przekonuje (choć jest ważny), bo ja wychowałam się w małej wsi i tam mam rodziców. Zabieram ich czasami do miejskich parafii - sprawdzam wcześniej księdza. Właśnie po to, by ich nie zrazić. Można jechać kikadziesiąt km do miasta po zakupy, a nie można do spowiedzi? Co jest ważniejsze - troska o pełną lodówkę czy nowy ciuch kupiony w mieście czy troska o własną duszę?

           

          Pewnie, że powinien być wybór - i on tak naprawdę jest. 100 lat temu taka wyprawa do innej parafii do spowiednika była wyczynem, ale teraz?

           

          Użytkownik usunięty
            66
            • Zgłoś naruszenie zasad
            22 kwietnia 2011, 11:30 | ID: 498800
            ducinaltum (2011-04-22 13:26:33)

            Argument z małą miejscowością/małą parafią akurat mnie nie przekonuje (choć jest ważny), bo ja wychowałam się w małej wsi i tam mam rodziców. Zabieram ich czasami do miejskich parafii - sprawdzam wcześniej księdza. Właśnie po to, by ich nie zrazić. Można jechać kikadziesiąt km do miasta po zakupy, a nie można do spowiedzi? Co jest ważniejsze - troska o pełną lodówkę czy nowy ciuch kupiony w mieście czy troska o własną duszę?

             

            Pewnie, że powinien być wybór - i on tak naprawdę jest. 100 lat temu taka wyprawa do innej parafii do spowiednika była wyczynem, ale teraz?

             

            Tylko, że jaka amy pewność, ze tamten spowiednik będzie lepszy? Najpierw trzeba człowieka poznać, a więc uczęszczać na jego msze, czy choćby dowiedzieć sie o nim czegoś z opowiadań.

            Jeśli ktoś ma codzienny kontakt z różnymi księżmi to epwnie, z emoże sobie wybrać takiego z prawdziwym powołaniem.

            Powtórzę sie tylko, ze na spowiedź wielkanocną zjeżdżają księża z większości okolicznych parafii i trudno zaglądać w każdy konfesjonał w poszukiwaniu tego "odpowiedniego".

            Avatar użytkownika Isabelle
            IsabellePoziom:
            • Zarejestrowany: 03.07.2009, 17:42
            • Posty: 21159
            67
            • Zgłoś naruszenie zasad
            22 kwietnia 2011, 11:34 | ID: 498804

            Ja się spowiadam w innej parafii...u nas jest mały kościółek i ludzie obok słyszą co mówię;):))))

            Trudno trafic na dobrego spowiednika...mówiąc dobrego nie mam  na myśli bezkrytycznego!

            Avatar użytkownika ducinaltum
            ducinaltumPoziom:
            • Zarejestrowany: 10.12.2009, 22:12
            • Posty: 1300
            68
            • Zgłoś naruszenie zasad
            22 kwietnia 2011, 11:35 | ID: 498805

            Ja wiem Mamo Julki jak to wygląda w małych miejscowościach męczyłam się tak przez wiele lat.

            Jeśli wiara w naszym życiu jest ważna - będziemy szukać kontaktu z księżmi - by rozmawiać, spowiadać się. Pewnie, że człowieka trzeba poznać.

             

            Gdybym ja nie szukała sama - żaden ksiądz czy żadna wspólnota nie zapukałaby sama do moich drzwi, poza marudnym proboszczem raz do roku.

            Można popytać we wspólnotach (w sieci pewnie znajdziesz adresy) z bliskich Tobie miast - o dobrych spowiedników i dobrych rozmówców (nie każdy spowiednik jest tym, do którego poszłabym porozmawiać o innych sprawach ;)).

            Avatar użytkownika ducinaltum
            ducinaltumPoziom:
            • Zarejestrowany: 10.12.2009, 22:12
            • Posty: 1300
            69
            • Zgłoś naruszenie zasad
            22 kwietnia 2011, 11:42 | ID: 498818

            A i jeszcze jedno - czasem w małej, wiejskiej parafii można trafić na prawdziwy skarb duchowy.  Wspaniali księża są nie tylko w miastach.

            Szukajcie, a znajdziecie ;)

            To najpierw od siebie powinniśmy zaczynać - od pracy nad sobą. Żaden spowiednik tego za nas nie zrobi ;)

            Użytkownik usunięty
              70
              • Zgłoś naruszenie zasad
              22 kwietnia 2011, 11:49 | ID: 498829

              ja chodze systematycznie na spowiedz co 3 miesiace ale raz do roku jak co roku idziemy z mezem na kartki jak rok temu bylam po zaswiadczenie to proboszcz zaraz w komp i zobaczyl moje dane no i powiedzial ze jestem religijna i zaraz zapytal czy mamy aniolka a ja ze nie ze sie staramy to zaraz nam dal abysmy poczytali o naprotechnologi i list do rodzin ....atam widocznie bog nas omija

              Użytkownik usunięty
                71
                • Zgłoś naruszenie zasad
                22 kwietnia 2011, 11:54 | ID: 498837

                Ducinaltum ja sobie tak myślę, że jednak księża, Kościół za mało wychodzi do ludzi.

                Za przykładem Jana Pawła II powinien on szukać kontaktu z ludźmi na różne sposoby, starać sie docierać do tych poszukujących, wątpiacych...

                Ja wiem, że powinniśmy sami szukać, ale ilu jest ludzi, którzy potrzebuja jakiegoś bodźca, jakiegoś przykładu, kogoś, kto pomoze zrobić ten pierwszy krok, naprowadzi...

                W dzisiejszym świecie pełnym biegu coraz trudniej o dbałość wobec sfery duchowej. Myślę, że ludziom trzeba troszkę pomóc, wskazać drogę nie tylko na mszy...

                Marzy mi sie taki ksiądz, który da sie poznać jako człowiek, wyjdzie do ludzi i będzie taki jak oni jak np. ksiadz Popiełuszko.

                Ostatnio edytowany: 22.04.2011, 11:55, przez: Mama Julki
                Avatar użytkownika ducinaltum
                ducinaltumPoziom:
                • Zarejestrowany: 10.12.2009, 22:12
                • Posty: 1300
                72
                • Zgłoś naruszenie zasad
                22 kwietnia 2011, 12:03 | ID: 498850

                monikamila - Bóg nikogo nie omija. A z naprotechnologii ja korzystam - choć o dziecko się nie staram. Żaden inny lekarz tak dokładnie mnie nie badał.

                Mamo Julki - masz rację, za mało wychodzimy (bo Kościół to też ja).

                Chociaż na brak zajęć i spotkań z ludźmi nie narzekam - potrzeby są ogromne, a mało chętnych do pomocy.

                Czasem jest także zwyczajne zmęczenie materiału - księża, inne osoby konsekrowane czy świeckie, żyjące blisko Pana Boga zwyczajnie przyciągają, są aktywni i oblegani. 

                Do dawania świadectwa własnym życiem powołany jest każdy chrześcijanin - by dzielił się dobrem, którego doświadczył, by opowiadał o Bogu, ktorego spotkał. Nieważne, jaką ma wiedzę, jakie doświadczenie. Jest niezbędny.

                Jak czasem sama mam obawy lub ktoś dzieli się obawami, czy iść do ludzi - zawsze zostaje pytanie: czy kocham. Bo jeśli kogoś kochasz, nie chcesz tego zatrzymywać dla siebie.

                Avatar użytkownika Bartt
                BarttPoziom:
                • Zarejestrowany: 06.05.2009, 20:23
                • Posty: 5452
                73
                • Zgłoś naruszenie zasad
                22 kwietnia 2011, 12:09 | ID: 498858

                Jeśli ktoś chodzi do spowiedzi raz w roku, to rzeczywiście będzie miał problemy z wyborem dobrego spowiednika... ale to już pretensje tylko do siebie samego można kierować. Wspomniany Jan Paweł II spowiadał się, z tego co pamiętam, co ok. 2 tygodnie... kiedyś był o tym artykuł.

                Myślę, że świętych kapłanów, tak jak i świętych świeckich jest całkiem sporo. Może trzeba ich trochę poszukać? Sami rzadko pukają do drzwi :)

                Jeśli ksiądz się zachowuje w konfesjonale niewłaściwie, w takim stopniu, że mi to już bardzo mocno przeszkadza - pewnie, mogę przerwać i wyjść. Ja, jeśli już coś takiego się zdarzy, przeboleję. Ważne, żeby otrzymać rozgrzeszenie.

                 

                Tak, jako Kościół my katolicy jeszcze za mało wychodzimy do ludzi. I tak, jako katolicy, jesteśmy jeszcze sami zbyt leniwi i wygodni, żeby poszukać swojego miejsca w Kościele.

                Avatar użytkownika ducinaltum
                ducinaltumPoziom:
                • Zarejestrowany: 10.12.2009, 22:12
                • Posty: 1300
                74
                • Zgłoś naruszenie zasad
                22 kwietnia 2011, 12:10 | ID: 498859

                Wielu ludzi ma alergię na sutannę czy habit - więc nie można całej ewangelizacji zrzucać na księży.

                Avatar użytkownika dziecinka
                dziecinkaPoziom:
                • Zarejestrowany: 07.05.2008, 09:21
                • Posty: 26147
                75
                • Zgłoś naruszenie zasad
                22 kwietnia 2011, 12:53 | ID: 498880

                Uważam, że jednak trzeba wziąć pod uwagę fakt, że ksiądz to tez człowiek. Przynajmniej jeśli chodzi o wychodzenie do ludzi. Bo jakby miał to robić?

                Kiedyś się zastanawiałam, jak mogłabym tak zwyczajnie porozmawiać z księdzem. I chyba poza poznaniem go we wspólnocie lub u jakichś znajomych nie byłoby innych szans. Ksiądz chyba tez tylko w taki sposób może kogoś poznać...

                ( Fakt - jeden mój kolega jest księdzem, ostatnio widziałam go i przywitałam się zwyczajnie "cześć". Był zdziwiony ale zadowolony)

                Użytkownik usunięty
                  76
                  • Zgłoś naruszenie zasad
                  22 kwietnia 2011, 16:16 | ID: 498982
                  Bartt (2011-04-22 14:09:22)

                  Jeśli ktoś chodzi do spowiedzi raz w roku, to rzeczywiście będzie miał problemy z wyborem dobrego spowiednika... ale to już pretensje tylko do siebie samego można kierować. Wspomniany Jan Paweł II spowiadał się, z tego co pamiętam, co ok. 2 tygodnie... kiedyś był o tym artykuł.

                  Myślę, że świętych kapłanów, tak jak i świętych świeckich jest całkiem sporo. Może trzeba ich trochę poszukać? Sami rzadko pukają do drzwi :)

                  Jeśli ksiądz się zachowuje w konfesjonale niewłaściwie, w takim stopniu, że mi to już bardzo mocno przeszkadza - pewnie, mogę przerwać i wyjść. Ja, jeśli już coś takiego się zdarzy, przeboleję. Ważne, żeby otrzymać rozgrzeszenie.

                   

                  Tak, jako Kościół my katolicy jeszcze za mało wychodzimy do ludzi. I tak, jako katolicy, jesteśmy jeszcze sami zbyt leniwi i wygodni, żeby poszukać swojego miejsca w Kościele.

                  1. Jeśli nie masz na mysli to sie mylisz - nigdzie nie napisałam, że chodze raz do roku! Raz do roku ide na kartki, w innym czasie bez nich. Więc Twoja ocena jest niesłuszna Bartt.

                  2. Co to za rogrzeszenie, kiedy ksiądz nawet nie wie, jakie grzechy wymieniłam?

                  3. Jest w tym sporo racji. Ma to pewnie zwiazke z tym, że katolik kojarzy się zwykle z osobą starszą, gorliwie chodzącą na mszę a jeśli młody - to sztywniak i staroswiecki. Fajnie by było zmienic ten wizerunek, ale wtedy takż eKościół musi otworzyc się na młodych. I nie mam tu na mysli zmain fundamentalnych zasad, a jedynie pewne indywidualne podejście do młodych ludzi, którego mi brak w Kościele.

                   

                   

                  dziecinka (2011-04-22 14:53:57)

                  Uważam, że jednak trzeba wziąć pod uwagę fakt, że ksiądz to tez człowiek. Przynajmniej jeśli chodzi o wychodzenie do ludzi. Bo jakby miał to robić?

                  Kiedyś się zastanawiałam, jak mogłabym tak zwyczajnie porozmawiać z księdzem. I chyba poza poznaniem go we wspólnocie lub u jakichś znajomych nie byłoby innych szans. Ksiądz chyba tez tylko w taki sposób może kogoś poznać...

                  ( Fakt - jeden mój kolega jest księdzem, ostatnio widziałam go i przywitałam się zwyczajnie "cześć". Był zdziwiony ale zadowolony)

                  Ale właśnie - dlaczego tak jest?

                  Dlaczego ksiądz musi ograniczać sie do Kościoła? Dlaczego wizyta duszpasterska odbywa się tylko raz do roku i trwa 5 minut? Dlaczego rozmawaimy z ksieżmi tylko przy konfesjonale?

                  Oglądając film "Popiełuszko" ujrzałam zupełnie inne oblicze kapłaństwa. Tylko po Nim już nikogo takiego nie było.

                  Avatar użytkownika spititout
                  spititoutPoziom:
                  • Zarejestrowany: 08.03.2011, 19:15
                  • Posty: 860
                  77
                  • Zgłoś naruszenie zasad
                  22 kwietnia 2011, 17:12 | ID: 499018
                  ducinaltum (2011-04-22 11:41:27)
                  Jeśli ja jestem w porządku - mogę mieć pretensje do świata. A postawa roszczeniowa - należy się i już, ktoś musi mieć czas, nieważne zmęczony czy nie, bo ja mam potrzebę i ja decyduję -  jakoś nijak się ma do szacunku do drugiego człowieka.

                  O tym mówię - ja jestem w porządku i nieważne czy wcześniej byłam zmęczona czy nie, bo księdza to nie obchodzi, nie mam zamiaru odbierać telefonów. A jeśli są ustalone godziny, to niestety, ale się należy. Jeśli księża w parafii nie potrafią rozplanować sobie tych godzin spowiedzi i jakoś się zorganizować a potem siedzą godzinami i swoje zmęczenie okazują właśnie przez takie lekceważenie, to już nie moja wina. Trzeba albo jakoś to ustalić między sobą i parafianami, albo dostosować się do tego, co już jest.

                  Lena ma całkowitą rację w tym, co pisze.

                   

                  Mama Julki (2011-04-22 13:10:31)

                  A sama modlitwa nie pomoże, jeśli nie ma dobrych chęci ze strony księdza.

                  W ten sposób - brakiem modlitwy - można by Bartt tłumaczyć wszystkie złe zachowania ludzi. Robisz tak?

                  Bo modlitwą niejeden katolik sobie potrafi wytłumaczyć wszystko ;] I najlepiej wtedy się wszystko usprawiedliwia, zachowanie księdza tym bardziej. I jakie nielogiczne wnioski z tego można wysnuć... w jednych parafiach księża są świetni bo wszyscy się za nich modlą, w innych są źli bo pewnie nikt się nie modli. A dziwne, że i spowiadając naprawdę pobożną osobę ksiądz potrafi okazać zerowy poziom kultury ;] I na co się ta jej modlitwa przydała? :(

                   

                   

                  Bartt (2011-04-22 14:09:22)

                  Jeśli ktoś chodzi do spowiedzi raz w roku, to rzeczywiście będzie miał problemy z wyborem dobrego spowiednika... ale to już pretensje tylko do siebie samego można kierować.

                  Ooo, kolejny standard - wymieniamy przykład katolika-hipokryty spowiadającego się raz w roku, żeby w porównaniu z nim wybielić to, co zrobił ksiądz ;] w końcu to my jesteśmy słabi i my mamy szukać, jeździć, a parafia niech się nawet składa z samych takich księży, co z tego ;]

                  Bartt (2011-04-22 14:09:22)
                  Jeśli ksiądz się zachowuje w konfesjonale niewłaściwie, w takim stopniu, że mi to już bardzo mocno przeszkadza - pewnie, mogę przerwać i wyjść. Ja, jeśli już coś takiego się zdarzy, przeboleję. Ważne, żeby otrzymać rozgrzeszenie.

                  I to jest podejście, w którym kompletnie nie ma sprawiedliwości i jakiegoś pomyślunku. Ważne że zadał zdrowaśki, zapukał trzy razy, rozgrzeszenie mam, niech się zachowuje jak chce, co tam że to Sługa Boży ;] To ksiądz ma dawać przykład, zachęcać mnie swoją postawą do chodzenia do spowiedzi, a czegoś takiego niestety bym nie przebolała. I jeśli między innymi to się nie zmieni nie ma się co dziwić, że ludzie odchodzą od Kościoła.

                  Avatar użytkownika Bartt
                  BarttPoziom:
                  • Zarejestrowany: 06.05.2009, 20:23
                  • Posty: 5452
                  78
                  • Zgłoś naruszenie zasad
                  22 kwietnia 2011, 19:12 | ID: 499104
                  Mama Julki (2011-04-22 18:16:00)
                  Bartt (2011-04-22 14:09:22)

                  Jeśli ktoś chodzi do spowiedzi raz w roku, to rzeczywiście będzie miał problemy z wyborem dobrego spowiednika... ale to już pretensje tylko do siebie samego można kierować. Wspomniany Jan Paweł II spowiadał się, z tego co pamiętam, co ok. 2 tygodnie... kiedyś był o tym artykuł.

                  Myślę, że świętych kapłanów, tak jak i świętych świeckich jest całkiem sporo. Może trzeba ich trochę poszukać? Sami rzadko pukają do drzwi :)

                  Jeśli ksiądz się zachowuje w konfesjonale niewłaściwie, w takim stopniu, że mi to już bardzo mocno przeszkadza - pewnie, mogę przerwać i wyjść. Ja, jeśli już coś takiego się zdarzy, przeboleję. Ważne, żeby otrzymać rozgrzeszenie.

                   

                  Tak, jako Kościół my katolicy jeszcze za mało wychodzimy do ludzi. I tak, jako katolicy, jesteśmy jeszcze sami zbyt leniwi i wygodni, żeby poszukać swojego miejsca w Kościele.

                  1. Jeśli nie masz na mysli to sie mylisz - nigdzie nie napisałam, że chodze raz do roku! Raz do roku ide na kartki, w innym czasie bez nich. Więc Twoja ocena jest niesłuszna Bartt.

                  2. Co to za rogrzeszenie, kiedy ksiądz nawet nie wie, jakie grzechy wymieniłam?

                  3. Jest w tym sporo racji. Ma to pewnie zwiazke z tym, że katolik kojarzy się zwykle z osobą starszą, gorliwie chodzącą na mszę a jeśli młody - to sztywniak i staroswiecki. Fajnie by było zmienic ten wizerunek, ale wtedy takż eKościół musi otworzyc się na młodych. I nie mam tu na mysli zmain fundamentalnych zasad, a jedynie pewne indywidualne podejście do młodych ludzi, którego mi brak w Kościele.

                  Gdybym pisał o Tobie, to pewnie był to wyraźnie napisał. Problemy, które tu są przedstawiane co do zasady nie dotyczą ludzi, którzy spowiadają się często, regularnie. To logiczne. 

                  Rozgrzeszenie, to rozgrzeszenie. 

                  Zastanawia mnie to "otwarcie się na młodych ludzi", bo ono przecież jest. Pewnie, mogłoby być większe. A drogi prostsze i bez dziur, a pensje wyższe i z premiami. Serio nie widzę jakiegoś zamknięcia Kościoła na młodzież. Piszesz o indywidualnym podejściu - a to już zmienia sytuację, bo wtedy zwracamy sie nie do całego Kościoła, tylko do konkretnych osób. A nie każdy, nawet jeśli jest księdzem, musi być chodzącym ideałem. Ktoś może zwyczajnie nie lubić dzieci, ktoś inny może mieć trudności w nawiązywaniu nowych kontaktów, trudności z rozmową, albo jeszcze jakieś inne cechy charakteru - jak każdy. 

                  Mama Julki (2011-04-22 18:16:00)
                  Oglądając film "Popiełuszko" ujrzałam zupełnie inne oblicze kapłaństwa. Tylko po Nim już nikogo takiego nie było.

                  Mimo Wielkiego Piątku będę złośliwy - to może włącz inny film? Z innym filmowym bohaterem? Mamo Julki, właśnie wróciłem z wielkopiątkowego nabożeństwa, gdzie było 3 księży, z których każdy jest dla mnie rewelacyjny, każdy jest otwarty na młodych, aktywnie z nimi współpracuje, pomaga, organizuje i prowadzi. Nie musiałem daleko szukać. 

                  spititout (2011-04-22 19:12:51)
                  ducinaltum (2011-04-22 11:41:27)
                  Jeśli ja jestem w porządku - mogę mieć pretensje do świata. A postawa roszczeniowa - należy się i już, ktoś musi mieć czas, nieważne zmęczony czy nie, bo ja mam potrzebę i ja decyduję -  jakoś nijak się ma do szacunku do drugiego człowieka.

                  O tym mówię - ja jestem w porządku i nieważne czy wcześniej byłam zmęczona czy nie, bo księdza to nie obchodzi, nie mam zamiaru odbierać telefonów. A jeśli są ustalone godziny, to niestety, ale się należy. Jeśli księża w parafii nie potrafią rozplanować sobie tych godzin spowiedzi i jakoś się zorganizować a potem siedzą godzinami i swoje zmęczenie okazują właśnie przez takie lekceważenie, to już nie moja wina. Trzeba albo jakoś to ustalić między sobą i parafianami, albo dostosować się do tego, co już jest.

                  Nie mówię, że rozmowa przez telefon w trakcie spowiedzi to dobra rzecz - bo to sprawa naganna. Natomiast nie rozumiem roztrząsania tego - bo o ile się orientuję, takie wypadki należą do zdecydowanych wyjątków. Bez urazy, ale mnie osobiście trochę razi podejście do spowiedzi jako czegoś, co mi się należy, jak pieczątka w urzędzie. To ogromna łaska, którą dostaję za darmo, niezasłużenie. 

                  spititout (2011-04-22 19:12:51)
                  Mama Julki (2011-04-22 13:10:31)

                  A sama modlitwa nie pomoże, jeśli nie ma dobrych chęci ze strony księdza.

                  W ten sposób - brakiem modlitwy - można by Bartt tłumaczyć wszystkie złe zachowania ludzi. Robisz tak?

                  Bo modlitwą niejeden katolik sobie potrafi wytłumaczyć wszystko ;] I najlepiej wtedy się wszystko usprawiedliwia, zachowanie księdza tym bardziej. I jakie nielogiczne wnioski z tego można wysnuć... w jednych parafiach księża są świetni bo wszyscy się za nich modlą, w innych są źli bo pewnie nikt się nie modli. A dziwne, że i spowiadając naprawdę pobożną osobę ksiądz potrafi okazać zerowy poziom kultury ;] I na co się ta jej modlitwa przydała? :(.

                  Rozumiem, że tak Ci wygodnie interpretować moja słowa - spoko, chociaż zaczynam się obawiać, co będzie dalej. Ale katolik, który lekceważy modlitwę, sam sobie wystawia świadectwo... i w sumie wszystko tłumaczy :) 

                  spititout (2011-04-22 19:12:51)
                  Bartt (2011-04-22 14:09:22)

                  Jeśli ktoś chodzi do spowiedzi raz w roku, to rzeczywiście będzie miał problemy z wyborem dobrego spowiednika... ale to już pretensje tylko do siebie samego można kierować.

                  Ooo, kolejny standard - wymieniamy przykład katolika-hipokryty spowiadającego się raz w roku, żeby w porównaniu z nim wybielić to, co zrobił ksiądz ;] w końcu to my jesteśmy słabi i my mamy szukać, jeździć, a parafia niech się nawet składa z samych takich księży, co z tego ;]

                  A wiesz... jeśli moja parafia składałaby się właśnie z fatalnych księży, to na głowie bym stawał, żeby znaleźć gdzieś takiego, który mi odpowiada. Bo w swoim życiu walczę o swoje zbawienie. Mogę posłużyć się wspomnianym przykładem fryzjera czy kosmetyczki - jeśli w Twoim mieście będzie tylko 3 fryzjerów i każdy z nich będzie robił fatalne fryzury i niszczył włosy, a przy tym będzie nieuprzejmy, to założę się, że w razie potrzeby bez zastanowienia się pojedziesz do innego miasta, gdzie znajdziesz takiego, który Ci odpowiada. 

                  I oczywiście stawianie ciągle na świeczniku księdza, który rozmawiał przez telefon w konfesjonale wcale nie jest próbą wybielania siebie, wcale... 

                  spititout (2011-04-22 19:12:51)
                  Bartt (2011-04-22 14:09:22)
                  Jeśli ksiądz się zachowuje w konfesjonale niewłaściwie, w takim stopniu, że mi to już bardzo mocno przeszkadza - pewnie, mogę przerwać i wyjść. Ja, jeśli już coś takiego się zdarzy, przeboleję. Ważne, żeby otrzymać rozgrzeszenie.

                  I to jest podejście, w którym kompletnie nie ma sprawiedliwości i jakiegoś pomyślunku. Ważne że zadał zdrowaśki, zapukał trzy razy, rozgrzeszenie mam, niech się zachowuje jak chce, co tam że to Sługa Boży ;] To ksiądz ma dawać przykład, zachęcać mnie swoją postawą do chodzenia do spowiedzi, a czegoś takiego niestety bym nie przebolała. I jeśli między innymi to się nie zmieni nie ma się co dziwić, że ludzie odchodzą od Kościoła.

                  Ależ wrażliwych ludzi teraz w społeczeństwie mamy... na każdym kroku spotykają się tylko z uprzejmością i delikatnością. A jak ktoś krzywo spojrzy, to koniec - kaplica. Nikt nie mówi, że nieuprzejme czy lekceważące zachowanie księdzy czy w ogóle kogokolwiek jest dobre czy usprawiedliwione. Ale dla mnie to właśnie jest usprawiedliwiania się na siłę - ksiądz się krzywo spojrzał, to nie będę chodził do spowiedzi. Sakrament pokuty jest czymś, co nam się w żadnym stopniu nie należy. Niczym sobie na niego nie zasłużyliśmy. Dla mnie ważne jest, że podczas spowiedzi mogę otrzymać od Boga nowe życie. I to się liczy. 

                  Użytkownik usunięty
                    79
                    • Zgłoś naruszenie zasad
                    22 kwietnia 2011, 19:49 | ID: 499115

                    ...Mama Julki:"Dlaczego rozmawaimy z ksieżmi tylko przy konfesjonale?...."

                    ...Olu, a dlaczego nie możesz zaprosić kapłana ze swojej parafii prywatnie do domu?...porozmawiać, posiedzieć, lepiej poznać się, wypić  kawkę???

                    ...dlaczego każda taka wizyta w niektórych rodzinach rodzi jakieś niejasności, podejrzenia...

                    ...zaprosiliśmy kiedyś młodego księdza na kawę i wiecie cooo???...nie zdążył chyba zajść na plebanię , a już miałam pytania od sąsiadki: co , ksiądz u państwa był, a co się stało...a co miało sie stać - powiadam - chciałam, to zaprosiłam...wystarczyło do wyjazdu...

                    Olu zaproś, przełamcie te bariery...księża sami chyba nie wpraszają się na takie wizyty, ale jeśli ktoś chce, na pewno skorzystają z zaproszenia...

                    Avatar użytkownika spititout
                    spititoutPoziom:
                    • Zarejestrowany: 08.03.2011, 19:15
                    • Posty: 860
                    80
                    • Zgłoś naruszenie zasad
                    22 kwietnia 2011, 22:05 | ID: 499194
                    Bartt (2011-04-22 21:12:57)
                    Nie mówię, że rozmowa przez telefon w trakcie spowiedzi to dobra rzecz - bo to sprawa naganna. Natomiast nie rozumiem roztrząsania tego - bo o ile się orientuję, takie wypadki należą do zdecydowanych wyjątków.

                    Wiem, każda kłopotliwa sprawa w Kościele należy do zdecydowanych wyjątków i byłoby miło jej nie roztrząsać, żeby przypadkiem nie ujmować tej instytucji wpływu na ludzi w Polsce :)

                    Dziwne, że na podobne "zdecydowane wyjątki" trafia znacznie więcej osób ;]

                    Mnie razi bezmyślne podchodzenie do rozmowy z pośrednikiem Boga w konfesjonale i do jego stosunku do mnie tylko dlatego, że "rozgrzeszenie to rozgrzeszenie". A to, że widzisz gdzieś podejście jak do pieczątki w urzędzie - trudno ;) Dla wierzącego to łaska, udzielający Sakramentu powinien też traktować swoje uczestnictwo w nim jako dar. I też najczęściej otrzymuje go niezasłużenie.

                    Bartt (2011-04-22 21:12:57)Rozumiem, że tak Ci wygodnie interpretować moja słowa - spoko, chociaż zaczynam się obawiać, co będzie dalej.

                    Ale mnie i racjonalnego myślenia nie trzeba się obawiać, naprawdę :) Ja rozumiem, że katolik-fanatyk pokroju Terlikowskiego ma dość dużo obaw i lęków, ale ten akurat nie jest potrzebny. Szkoda zdrowia :)

                    A temu, że w katolicyzmie mamy system kar i nagród związanych z modlitwą nie da się zaprzeczyć ;] Coś w życiu ci się udało - to na pewno dzięki gorliwej modlitiwe. Masz dobrego księdza, bo się za niego modlisz. Coś ci się nie uda, masz wytłumaczenie - Bóg tak chciał. Teraz módl się więcej, żeby coś się polepszyło, jeśli się nie polepszy, dostaniesz nagrodę w życiu wiecznym za wszystkie swoje cierpienia i modlitwy. Słowo wytrych - zbawienie.

                    Bartt (2011-04-22 21:12:57

                    A wiesz... jeśli moja parafia składałaby się właśnie z fatalnych księży, to na głowie bym stawał, żeby znaleźć gdzieś takiego, który mi odpowiada. Bo w swoim życiu walczę o swoje zbawienie. Mogę posłużyć się wspomnianym przykładem fryzjera czy kosmetyczki - jeśli w Twoim mieście będzie tylko 3 fryzjerów i każdy z nich będzie robił fatalne fryzury i niszczył włosy, a przy tym będzie nieuprzejmy, to założę się, że w razie potrzeby bez zastanowienia się pojedziesz do innego miasta, gdzie znajdziesz takiego, który Ci odpowiada. 

                    Ja uważam, że jeśli dana instytucja tak prężnie działa w państwie, że nie jest wyznaniowe już tylko na papierku, to powinna dawać ludziom przykład tak, żeby jednak w każdej parafii znalazł się ktoś z dobrym podejściem do wiernych. Bo nie chodzi o to żeby stawać na głowie szukając specjalisty (chociaż rozumiem, że to ma być zwalnianie księży z wysiłku, bo ja mogę, a wręcz muszę stawać na głowie a księża po kilku godzinach spowiedzi ledwo stoją na nogach). Zwykły, szary katolik walczy o zbawienie, ksiądz walczy o nie tak samo, więc tak samo ma się starać. Taką drogę w życiu sobie wybrał, ma się więc starać na 100%.

                    I porównanie do kosmetyczki i fryzjera nie jest na miejscu, bo oni dbają jedynie o mój wygląd i lepsze samopoczucie, a jeśli robią coś nie tak, najwyższą karą jest wyrzucenie z pracy. Znajdą inną i po kłopocie. Ksiądz, tak jak napisałeś wcześniej, prowadzi. I mnie, i siebie - do zbawienia. Dba o coś ważniejszego niż wygląd, o jego i moją sferę duchową w kontekście religijnym. Druga praca zawsze będzie, drugie niebo - nigdy. Więc to, że jest fatalny, może się po śmierci źle skończyć, a chyba nie to mu chodzi ;]


                    I oczywiście stawianie ciągle na świeczniku księdza, który rozmawiał przez telefon w konfesjonale wcale nie jest próbą wybielania siebie, wcale...

                    Jeśli z "wybielaniem siebie" masz na myśli mnie, to pudło - u spowiedzi nie byłam od kilku lat i raczej się nie wybieram. Nie mam czego wybielać ;)

                    Bartt (2011-04-22 21:12:57

                    Ależ wrażliwych ludzi teraz w społeczeństwie mamy... na każdym kroku spotykają się tylko z uprzejmością i delikatnością. A jak ktoś krzywo spojrzy, to koniec - kaplica. Nikt nie mówi, że nieuprzejme czy lekceważące zachowanie księdzy czy w ogóle kogokolwiek jest dobre czy usprawiedliwione. Ale dla mnie to właśnie jest usprawiedliwiania się na siłę - ksiądz się krzywo spojrzał, to nie będę chodził do spowiedzi. Sakrament pokuty jest czymś, co nam się w żadnym stopniu nie należy. Niczym sobie na niego nie zasłużyliśmy. Dla mnie ważne jest, że podczas spowiedzi mogę otrzymać od Boga nowe życie. I to się liczy. 

                    Tak samo można powiedzieć, że ksiądz niczym sobie nie zasłużył na udzielanie sakramentu pokuty. A jednak dla niego powinno być ważne to, żeby zawsze traktować go z szacunkiem. I tak, oczekuję uprzejmości i nie usprawiedliwiam niczego na siłę. Jeśli już ktoś ma mnie rozliczać z grzechów (tak, rozlicza Bóg - ale to, co katolik uważa za grzech, bierze z nauk Katechizmu Kościoła Katolickiego wymyślonych przez człowieka po jego własnej, może niekoniecznie słusznej interpretacji Pisma Świętego)  - niech robi to z klasą.