hmm ciężki temat ale jak by była sytuacja w szpitalu że miałbym wybrać życie dziecka lub matki to bym sie nie zastanawiał i ratował żonę bo to z nią chce jej wychowywać i jednak z nią więcej łączy choć ona jest odmiennego zdania co do takiej sytuacji a poza tym to chyba nie można określić czy jest się za czy przeciw bo wiele zmienia jeśli ciąża zagraża życiu matki może troche zszedłem z tematu, ale to takie moje przemyślenia :)
a czy te pigułki tzw. po to też aborcja bo niektórzy tak twierdzą ?
Kierując się zdrowym rozsądkiem, pragmatyzmem czy logiką też wybrałbym życie żony. Ale im dłużej bym się zastanawiał, tym większe miałbym wątpliwości. Przy pierwszym, tym wymarzonym, dziecku trudniej by mi było zdecydować. Najważniejsze, żebyśmy nigdy takiego dylematu nie mieli.
Aborcja tylko wtedy, gdy płód jest uszkodzony, a dalsza ciąża zagraża życiu kobiety.
A co do dylematu przy narodzinach,żona czy dziecko. Instynkt macierzyński wybierze dziecko. Zresztą dla faceta,dziecko to jego dziecko,a żona zawsze może odejść i co wtedy facetowi zostanie ?
Zapomniałem dodać. Aborcja jeszcze dla ofiar gwałtów.
Tylko w sytuacji rzeczywistego zagrozenia życia.
Czytając Wasze posty zgadzam się z nimi ... po części, bo mimo wszystko nawet dziecko z gwałtu ma prawo żyć, a matka (choć wiem, że to jest bardzo trudne!!!) może je oddać po porodzie do adopcji i uszczęśliwić ludzi, którzy nie mogą mieć dzieci ... Poza tym myślę, że wtedy nawet lepiej będzie się czuła psychicznie niż gdyby dokonała aborcjii ... A jesśli chodzi o "pigułki po" to jestem pewna, że to nie aborcja, ale z doświadczenia koleżanek wiem, że dziewczyny tego nadużywają, co może się bardzo źle skończyć dla ich zdrowia ... Ale to wszystko tylko moje zdanie ...
Niby masz racje, ale skazywanie zgwałconej kobiety na 9 miesięcy chowanie dowodu swojego upodlenia. Naprawdę ciężko wymagać od ofiary takiego poświęcenia, mimo że to dziecko jest niewinne i ma swoje prawa.
Trochę żle mnie zrozumiałeś oponencie, bo ostatnia rzecz jaką bym chciała to zmuszanie zgwałconej kobiety do urodzenia. Chciałabym tylko, żeby taka kobieta bardzo dobrze przemyślała tę decyzję i otrzymała pomoc w podjęciu jej, a nie była pozostawiona sama sobie
drogi oponencie jakbym myślał tak jak TY że żona i tak może odejść to bym się na pewno nie żenił idąc Twoim tokiem myślenia to dodam jeszcze, że a dziecko jak będzie dorosłe to się wyprowadzi. Myśle, że jak sie kogoś kocha nie rozważa się myśli, a lepiej wybrać dziecko bo żona to jeszcze kiedyś odejdzie, ale każdy ma prawo do swej opinii
Dlatego nazwałem to dylematem i nie piszę co bym zrobił, tylko szukam argumentów za każdą decyzją. A to czy ślub ma sens, to już inny temat do dyskusji.
A co do dziecka, nawet jak się wyprowadzi to będzie to dalej Twoje dziecko (żona po rozwodzie będzie tylko byłą żoną) i możesz mieć z nim cudowne relacje jako z dorosłym człowiekiem.
Ja jednak twardo pozostaje przy swojej opinii jednak mimo wszystko myślę, żę z żoną którą przeżyło się już pare latek więcej łączy niż z dzieckiem, które dopiero ma przyjść na świat