Lepiej być singlem, czy rozwodnikiem?
- Zarejestrowany: 22.09.2009, 09:00
- Posty: 2879
Nie trzeba być psychologiem, żeby zauważyć, co się dzieje na ulicach. Matki z wózkami i pretensją do całego świata, nie zwracające uwagi na dziecko, nie wychowujące i nie uczące dzieci podstawowych zasad funkcjonowania w społeczeństwie. Jednym słowem "olewające i to po całości" swoje dzieci.
Już co czwarty rozwód w Polsce biorą pary z zaledwie pięcioletnim stażem małżeńskim. Nawet dzieci nie cementują związku, dzieje się wręcz przeciwnie. Dlaczego więc tyle rozwodów? Odpowiedź jest prosta: rutyna. Praca, dom, wspólne wakacje i tak w kółko. Kobiety w końcu tej rutyny nie wytrzymują i wnoszą pozew o rozwód... Najczęstszy argument wiedy brzmi: "Widocznie do siebie nie pasowaliśmy. Dobrze, że się o tym przekonaliśmy tak wcześnie. Nie żałuję, ale chyba się pospieszyliśmy".
Ale jeśli nie było się pewnym, to po co od razu brać ślub, decydować się na dziecko? Przecież można poczekać...
interia.pl
To jak to jest? Bierzemy ślub z miłości, ze strachu, żeby nie zostać starą panną / starym kawalerem (albo, jak to się teraz modnie nazywa siglem / singielką), a może jeszcze z jakiegoś inneggo powodu?
Jak myślicie, co jest lepsze, bycie starą panną / kawalerem (singlem / singielką), czy rozwodnikiem?
- Zarejestrowany: 22.02.2010, 10:02
- Posty: 3921
Nie trzeba być psychologiem, żeby zauważyć, co się dzieje na ulicach. Matki z wózkami i pretensją do całego świata, nie zwracające uwagi na dziecko, nie wychowujące i nie uczące dzieci podstawowych zasad funkcjonowania w społeczeństwie. Jednym słowem "olewające i to po całości" swoje dzieci.
Już co czwarty rozwód w Polsce biorą pary z zaledwie pięcioletnim stażem małżeńskim. Nawet dzieci nie cementują związku, dzieje się wręcz przeciwnie. Dlaczego więc tyle rozwodów? Odpowiedź jest prosta: rutyna. Praca, dom, wspólne wakacje i tak w kółko. Kobiety w końcu tej rutyny nie wytrzymują i wnoszą pozew o rozwód... Najczęstszy argument wiedy brzmi: "Widocznie do siebie nie pasowaliśmy. Dobrze, że się o tym przekonaliśmy tak wcześnie. Nie żałuję, ale chyba się pospieszyliśmy".
Ale jeśli nie było się pewnym, to po co od razu brać ślub, decydować się na dziecko? Przecież można poczekać...
interia.pl
To jak to jest? Bierzemy ślub z miłości, ze strachu, żeby nie zostać starą panną / starym kawalerem (albo, jak to się teraz modnie nazywa siglem / singielką), a może jeszcze z jakiegoś inneggo powodu?
Jak myślicie, co jest lepsze, bycie starą panną / kawalerem (singlem / singielką), czy rozwodnikiem?
Jak dla mnie nic z wyżej wymienionych.Tak często widuje sie na ulicy kobiety,które same spacerują z dziećmi...Więc pytanie a gdzie jest mąż?Niedługo zostanę Mamą i nie wyobrażam sobie by nawet w niedziele gdy mąż ma wolne nie wyjść na wspólny spacer.Rozumiem cały tydzień poświęca się pracy,ale niedziela to dzień rodzinny przynajmniej dla mnie.Być singlem to nic prostszego.Radzić sobie w rodzinie jako mąż i żona to już trudniejsza sprawa bo trzeba umieć razem sprostać wszystkim przeszkodom.A jeśli chodzi o rozwodników mam na ten temat takie zdanie.Rozwodzą się ci,którzy nie mają sił na wspólne małżeńskie życie...Dla mnie to pójście na łatwizne.Może się mylę...
- Zarejestrowany: 03.07.2009, 17:42
- Posty: 21159
Trzeba iść po prostu za głosem serca!
Myślę, że człowiek ma naturalną potrzebę połączenia się i przebywania z drugim człowiekiem, potrzebę stworzenia prawdziwej i trwałej więzi.
Istnieją pewne wydarzenia w życiu, które sprawiają, że człowiekowi wydaje się, że lepiej być singlem lub rozwodnikiem. Pytanie tylko, co jest powodem takiej decyzji? Prawdziwe problemy w stworzeniu więzi czy wygodnictwo.
- Zarejestrowany: 27.12.2010, 14:16
- Posty: 549
Ja sie związałam z rozwodnikiem i nie żałuję. To że komuś nie wyszło w poprzednim związku nie dyskfalifikuje go jako partnera. Różnie sie zycie układa, nie dobrali sie po prostu, wierzę że ludzie po takich doświadczeniach są ostrożniejsi, wiedzą o sobie więcej i wiedzą czego w życiu chcą. Nie jest to oczywiście sielanka kiedy trzeba połączyć obie rodziny, szczególnie jak sa dzieci ale nigdy nie żałowałam swojej decyzji. Myślę, ze nikt nie wstępuje w związek małżeński z myślą, ze kiedyś sie rozwiedzie ale człowiek myśli swoje a życie pokazuje swoje.
- Zarejestrowany: 20.08.2010, 06:49
- Posty: 1492
ja tam nie mam męża i jakoś nie tęsknię, ani nie żałuję...
i nie chodzę z wózkiem złorzecząc całemu światu, dobrze mi , z moim dzieckiem...
- Zarejestrowany: 06.01.2010, 15:15
- Posty: 112855
Ludzie pobierają sie po toi,m żeby być razemm stworzyć rodzinę, wieść wspólne życie. A co, jeśli komuś to nie wyjdzie??? Chyba lepiej się rozstać, niż żyć w toksycznym związku. To, że rozwodnik, czy rozwiedziona nie równa się temu, że gorszy, lub gorsza.
- Zarejestrowany: 08.05.2008, 08:23
- Posty: 43
Niektóre kobiety mają wyobrażenie, że będą niezależne i kasiaste (z alimentów) bez faceta. Apeluję zatem: pomyślcie raz jeszcze.
- Zarejestrowany: 10.07.2009, 14:27
- Posty: 1629
też jestem z rozwodnikiem, a jego małżeństwo to sztandarowy przykład,ze za wczesnie nie ma co się żenic (pierwsza szczenięca miłość, ledwo pełnoletni), próbowali przez 8 lat , mają normalne stosunki, ona odwiedza tatę S., a S. utrzymuje kontakt z byłymi szwagrami.
ja nigdy nie byłam zamęzna, a to dlatego ze nie czułam takiej potrzeby, papierek nie jest dla mnie wazny, a cenię sobie wolność osobistą, może pobierzemy się kiedyś ,ale jak już to dla szymka.
a co do tytułu watku, niewazne jaki jest stan cywilny, chodzi o to by czuć się dobrze, i na właściwym miejscu, i nie byc do niczego zmuszanym ani robić wbrew woli, bo "tak wypada"
- Zarejestrowany: 20.08.2010, 06:49
- Posty: 1492
Niektóre kobiety mają wyobrażenie, że będą niezależne i kasiaste (z alimentów) bez faceta. Apeluję zatem: pomyślcie raz jeszcze.
gorzej jak alimentów nie płaci, nie? a może jeszcze ja bym miała na niego alimenty placić, bo taki biedniutki - dwie łapy i do roboty!
- Zarejestrowany: 18.04.2008, 22:57
- Posty: 161880
Nie chciałabym być ani singlem ani rozwódką... ja muszę mieć koło siebie tę drugą osobę
- Zarejestrowany: 07.08.2010, 20:41
- Posty: 8231
Nie trzeba być psychologiem, żeby zauważyć, co się dzieje na ulicach. Matki z wózkami i pretensją do całego świata, nie zwracające uwagi na dziecko, nie wychowujące i nie uczące dzieci podstawowych zasad funkcjonowania w społeczeństwie. Jednym słowem "olewające i to po całości" swoje dzieci.
Na szczęście mi to się aż tak nie rzuciło w oczy. Ja znam same porządne matki
I mam wrażenie, że w moim środowisku bardziej "cool" z dwojga złego jest być rozwodnikiem.
- Zarejestrowany: 03.11.2010, 19:55
- Posty: 4645
niektórzy są typem samotnika i chcą być sami inni zbyt wczesciej podejmują decyzję o ślubie albo są przymuszani do tego lub też robią to z obowiazku i w zwiazku z tym są potem rozwodnikami ale nie znaczy to o tym ze nie mogą sobie ulozyc zycia na nowo jeszcze raz i tym razem na zawsze.
- Zarejestrowany: 07.05.2008, 09:21
- Posty: 26147
I tak źle i tak niedobrze...
Zależy od środowiska, w jakim się żyje.
Ogólnie: rozwodnik to ktoś, kto nie miał szczęścia albo kto był niedojrzały w związku, singiel to ktoś, kto szuka drugiej połówki lub ktoś, kto nie czuje się na siłach być w związku.
- Zarejestrowany: 09.02.2011, 21:29
- Posty: 1370
Hmm cały problem zaczyna się od tego czemu dwoje ludzi bierze ślub.
nic dziwnego że jest dużo rozwodów skoro tyle ślubów jest branych na szybko bo dziecko w drodze, albo bo ja go kocham już pół roku to będę kochać całe życie.
sama znam parę z liceum która wzięła ślub na szybko bo ona w ciąży była, finał był o tyle tragiczny że poroniła i po roku już małżeństwem nie byli. mało komu udaję się utrzymać związek który buduje się na niestabilnych fundamentach.
bycie rozwodnikiem/singlem złe nie jest, tak samo życie w związku. wszystko zależy co komu bardziej odpowiada.
na pewno lepsze jest wziąć rozwód nawet przy małym dziecku niż kontynuować związek którego być nie powinno i wypaczać małemu człowiekowi obraz rodziny i miłości.
"Ale jeśli nie było się pewnym, to po co od razu brać ślub, decydować się na dziecko? Przecież można poczekać..."
obawiam się ze najpierw często jest dziecko a później dopiero zobowiązania ;/a co do tego wszystkiego maja kobiety z wózkami i te wszystkie "złe matki" do rozwodów.
tak samo sugestia że to kobiety nie wytrzymują codzienności i one wnoszą pozwy o rozwód. dziwne sugestie.
gdy dochodzi do rozwodu każda ze stron ma swoje za kołnierzem więc zwalanie winy na kobiety jest śmieszne.
po za tym czego oczekujecie w kraju coraz gorzej się żyje, nawet dla dwojga wykształconych osób ciężko jest zarobić tyle żeby utrzymać rodzinę nie mówiąc już o jakiś bonusie na poprawę życia. ludzie są sfrustrowani zwłaszcza młodzi kończą studia zakładają rodzinę i okazuje się że nie jest tak kolorowo jak miało być.
zresztą znajdzie na ulicy kogoś uśmiechniętego ;] przyjechałam na urlop do polski i pierwsze co mnie uderzyło to właśnie totalny pesymizm ludzi. nikt się nie uśmiechnie nie popatrzy przyjaźnie, częściej widać ludzi złych, niezadowolonych i nawet jak się uśmiechniesz do kogoś zamiast zobaczyć uśmiech w odpowiedzi tylko grymas twarzy.
ludzie są nieszczęśliwi więc to przenosi się do domu.
- Zarejestrowany: 07.05.2008, 09:21
- Posty: 26147
zresztą znajdzie na ulicy kogoś uśmiechniętego ;] przyjechałam na urlop do polski i pierwsze co mnie uderzyło to właśnie totalny pesymizm ludzi. nikt się nie uśmiechnie nie popatrzy przyjaźnie, częściej widać ludzi złych, niezadowolonych i nawet jak się uśmiechniesz do kogoś zamiast zobaczyć uśmiech w odpowiedzi tylko grymas twarzy.
ludzie są nieszczęśliwi więc to przenosi się do domu.
Tu masz 100% racji.
Chciałem coś napisać ale skasowałem. Nie chcę wywoływać kolejnej dyskusji z kosciołem w tle :P
jeśli będziemy mieli tylko pod uwagą ten aspekt - to dobrze być jest "singlem" czyli dla KK wzorem.
Ja tam nie mam nic do "singli" - jak są szczęśliwi, to ich wybór.
Ja do życia potrzebuję drugiej połówki - a że ją mam po raz drugi, no cóż taki scenariusz mojego losu.
Byłem rozwodnikiem - i wcale dobrze mi z tym nie było.
- Zarejestrowany: 07.05.2008, 09:21
- Posty: 26147
Chciałem coś napisać ale skasowałem. Nie chcę wywoływać kolejnej dyskusji z kosciołem w tle :P
jeśli będziemy mieli tylko pod uwagą ten aspekt - to dobrze być jest "singlem" czyli dla KK wzorem.
Właśnie tu się nie zgodzę... ( ale wojny nie będzie, także pisz śmiało:)
Kościół zachęca do życia w rodzinie.
- Zarejestrowany: 07.12.2010, 10:29
- Posty: 4294
Nie można wszystkiego generalizować. Każdy jest inny i ma inną sytuację, więc nie da się powiedzieć kim lepiej być.
Chciałem coś napisać ale skasowałem. Nie chcę wywoływać kolejnej dyskusji z kosciołem w tle :P
jeśli będziemy mieli tylko pod uwagą ten aspekt - to dobrze być jest "singlem" czyli dla KK wzorem.
Właśnie tu się nie zgodzę... ( ale wojny nie będzie, także pisz śmiało:)
Kościół zachęca do życia w rodzinie.
Z punktu widzenia KK rozwodnik jest - beeeeeee.
a singiel?
nie można w pełni uczestniczyć we mszy św. odmawia się niektórych sakramentów itp.
a singlowi? - a no tak zachęca, tylko w jaki sposób? wydłużeniem okresu narzeczeństwa? czy też braku zgody jeśli "dziewczyna jest w stanie błogosławionym"? super zachęcenie.
singiel jest dla KK - kolorem bieli
rozwodnik to czerń głębsza niż smoła.
- Zarejestrowany: 06.05.2009, 20:23
- Posty: 5452
singiel jest dla KK - kolorem bieli
rozwodnik to czerń głębsza niż smoła.
Dodajmy - wg Twojego mniemania. Bo nigdy nie spotkałem się z sytuacją, w której Kościół potępiałby rozwodników. Przestrzega przez rozwodami, ale nad rozwodnikami pochyla się jeszcze mocniej.
Czy lepiej być singlem czy rozwodnikiem? Wg mnie odpowiedź jest jasna - singlem. Nie dlatego, że to jakoś szczególnie rewelacyjny i lekki stan, ale dlatego, że bycie rozwodnikiem oznacza, że w życiu coś nie wyszło - były zbyt poważne błędy. A tego chyba nikt nikomu nie życzy.