Samotność...
- Zarejestrowany: 18.04.2008, 22:57
- Posty: 161880
Często jestem sama w domu... Czytam też na Forum, że niektóre z Was też czasami tak mają...
Co robicie wtedy by ten czas jakoś wypełnić i nie mysleć o tej samotności, która czasami w uszach "dzwoni" bo cisza w mieszkaniu taka, że słychać przelatującą muchę...
A gdy jest jeszcze taki deszczowy i przygnębiający dzień to traci się chęci do życia...
WY też tak macie...
- Zarejestrowany: 19.03.2012, 15:52
- Posty: 17675
Ja mam wtedy czas dla siebie, dla Was :) Są dni, kiedy z łóżka nie wychodzę, tylko robię sobie maseczkę, kawkę i piszę tu na Familce :) W dzień nie przeszkadza mi, że jestem sama. Zawsze znajdę coś do roboty. Najgorsze są noce, nie ma się do kogo przytulić i smutno jest wtedy :(
- Zarejestrowany: 18.04.2008, 22:57
- Posty: 161880
U mnie raczej jest na odwrót... nocką mogę sobie pooglądać TV bo bezsenność mam ale w dzień czasami tej samotności mam dosyć, bo ileż można prać, sprzątać, odkurzać, układać itp.
Często jestem sama , ale do wszystkiego można się przyzwyczaić , a i w domu jest co zawsze do zrobienia Pozatym lubie cisze
- Zarejestrowany: 18.04.2008, 22:57
- Posty: 161880
Często jestem sama , ale do wszystkiego można się przyzwyczaić , a i w domu jest co zawsze do zrobienia Pozatym lubie cisze
Ja też przyzwyczaiłam się ale czasami ta samotność "dobija" mnie w momentach, że potrwa ona nie do godz.16, jak mąż wraca z pracy tylko taka, jak np. teraz gdy on jest w szpitalu i wiem, że pozostałą część dnia spędzę sama...
Ileż można... wrrr...
Spotkałam w pon. na przystanku starszą panią Zaczęła ze mną rozmowe i pyta mnie gdzie ona może jeszcze pojechać , pojeżdzić po mieście Wymieniła mi autobusy którymi jechała , bo mieszka sama i nie ma z kim porozmawiać, więc jeżdzi autobusami i chociaż na ludzi popatrzy Żal mi się zrobiło tej kobiety Musi być naprawdę samotna
- Zarejestrowany: 18.04.2008, 22:57
- Posty: 161880
Spotkałam w pon. na przystanku starszą panią Zaczęła ze mną rozmowe i pyta mnie gdzie ona może jeszcze pojechać , pojeżdzić po mieście Wymieniła mi autobusy którymi jechała , bo mieszka sama i nie ma z kim porozmawiać, więc jeżdzi autobusami i chociaż na ludzi popatrzy Żal mi się zrobiło tej kobiety Musi być naprawdę samotna
O wlaśnie... jednak samotność czasami jest trudna...
- Zarejestrowany: 28.04.2009, 13:58
- Posty: 66136
Spotkałam w pon. na przystanku starszą panią Zaczęła ze mną rozmowe i pyta mnie gdzie ona może jeszcze pojechać , pojeżdzić po mieście Wymieniła mi autobusy którymi jechała , bo mieszka sama i nie ma z kim porozmawiać, więc jeżdzi autobusami i chociaż na ludzi popatrzy Żal mi się zrobiło tej kobiety Musi być naprawdę samotna
Smutne to takie.. Ale jeśli próbuję nawiązać rozmowę ze starszymi osobami są bardzo mili. Do tego nawet stopnia że zaprowadzą człowieka dokładnie w to miejsce cio trzeba! Bardzo to miłe jest.
Nie mam nikogo takiego na codzień ale dla mnie takie strasze osoby to skarbnica wiedzy i dobrych rad.
Może dla tego mnie dak do nich ciągnie bo moje babcie odeszły bardzo szybko i nie pocieszyłam się ich obecnością, nawet ich dobrze nie pamiętam a mego ojca bracia wychowywali bo dzidkowie badzo wcześnie odeszli..
- Zarejestrowany: 01.10.2009, 10:38
- Posty: 4075
Mimo, że jestem sama, nie uważam się za samotną. Nigdy się nie nudzę, ciągle jestem zajęta: dom, ogródek, biblioteka więc spotkania z czytelnikamii, Klub Seniora, UTW (kontakty z ludźmi) Czasami jestem tak "zalatana", że z przyjemnością przysiądę przy komputerze, popiszę maile, zajrzę na Familkę. Poza tym ciągle poszukuję informacji do monografii o mojej rodzinnej wsi. Wieczorem padam z książką.
- Zarejestrowany: 28.04.2009, 13:58
- Posty: 66136
Ja czasami tęsknię za odrobiną ciszy w moim domu.. ale jak dzieci wyjadą nachodzi mnie to samo. Nagle nie mam co robić..
Mimo, że jestem sama, nie uważam się za samotną. Nigdy się nie nudzę, ciągle jestem zajęta: dom, ogródek, biblioteka więc spotkania z czytelnikamii, Klub Seniora, UTW (kontakty z ludźmi) Czasami jestem tak "zalatana", że z przyjemnością przysiądę przy komputerze, popiszę maile, zajrzę na Familkę. Poza tym ciągle poszukuję informacji do monografii o mojej rodzinnej wsi. Wieczorem padam z książką.
Ja też tak mam. Poza tym lubię od czasu do czasu poprzebywać sama. Gdy wiem, że czeka mnie popołudnie bez Hani i męża to z radością przebieram nogami. Nigdy nie nudzę się w swoim towarzystwie, być może dlatego, że nie mam za dużo czasu dla siebie. Z drugiej strony, przez 5 lat mieszkałam sama i uwielbiałam to.
Co innego prawdziwa samotność, o której pisała Baszka. To bardzo smutne i bardzo trrudne.
- Zarejestrowany: 01.10.2009, 10:38
- Posty: 4075
Może wpływ na to, że nie czuje sie samotna ma to iż późno wyszłam za mąż. Mimo, że mieszkali ze mną starsi już rodzice, ja byłam wolna jak ptak, robiłam co chciałam (nic złego...), dużo podróżowałam, praktycznie poza pracą zawodową nie miałam obowiązków. Zmieniło się gdy zmarła mama, opiekowałam się ojcem (demencja), wyszłam za mąż, dziecko, i życie się zmieniło o 360 stopni. Teraz dziecko "odchowane", "zaopatrzone" czyli wróciłam do młodości. Robię co chcę... itd.
- Zarejestrowany: 18.04.2008, 22:57
- Posty: 161880
No i słucham sobie piosenki Seweryna Krajewskiego - "Nie jesteś sama"...
- Zarejestrowany: 18.04.2008, 22:57
- Posty: 161880
"Tłumów" nie lubię - zawsze tak miałam - to nigdzie nie bywam poza sklepami czy ulicą... Wolę jednak swoje zacisze domowe, w którym ktoś jest... i cieszę się zawsze z przyjazdu naszych dzieci i wnuków....
- Zarejestrowany: 06.01.2010, 15:15
- Posty: 112855
Ja czasami tęsknię za odrobiną ciszy w moim domu.. ale jak dzieci wyjadą nachodzi mnie to samo. Nagle nie mam co robić..
Ja równiez tak mam... Jak chłopcy są w szkole, mąż w pracy to tylko czekam na czas, aby już ktoś był w domku. Jednak czasem lubię pomyśleć w samotności;)
"Tłumów" nie lubię - zawsze tak miałam - to nigdzie nie bywam poza sklepami czy ulicą... Wolę jednak swoje zacisze domowe, w którym ktoś jest... i cieszę się zawsze z przyjazdu naszych dzieci i wnuków....
Dzikie tłumy, duże imprezy odpadaja ale jest wiele rzeczy, które można robić, by nie czuć sie samotnie. Rozmowy z sąsiadami, spacery po parku, poczytanie na ławce w parku, pomoc w hospicjach, biblioteka, kijki, rower, basen, działeczka, las. Można spróbować zorganizować coś dla starszych mieszkańców osiedla, np: wspólna partyjka kart we czwartki (można zaszaleć i zagrać na "grosiki" lub w rozbieranego ), partjka szachów, kurs szydełkowania. Można zrobić Oliwci szalik na drutach (nie umiesz? wszystko znajdziesz w necie). Trzeba tylko chcieć - najłatwiej powiedzieć, że po prostu tak mam ale prawda jest taka, że nikt za nas nic nie zmieni, samo też się nie zmieni, szkoda życia na samotność i nudę.
- Zarejestrowany: 18.04.2008, 22:57
- Posty: 161880
"Tłumów" nie lubię - zawsze tak miałam - to nigdzie nie bywam poza sklepami czy ulicą... Wolę jednak swoje zacisze domowe, w którym ktoś jest... i cieszę się zawsze z przyjazdu naszych dzieci i wnuków....
Dzikie tłumy, duże imprezy odpadaja ale jest wiele rzeczy, które można robić, by nie czuć sie samotnie. Rozmowy z sąsiadami, spacery po parku, poczytanie na ławce w parku, pomoc w hospicjach, biblioteka, kijki, rower, basen, działeczka, las. Można spróbować zorganizować coś dla starszych mieszkańców osiedla, np: wspólna partyjka kart we czwartki (można zaszaleć i zagrać na "grosiki" lub w rozbieranego ), partjka szachów, kurs szydełkowania. Można zrobić Oliwci szalik na drutach (nie umiesz? wszystko znajdziesz w necie). Trzeba tylko chcieć - najłatwiej powiedzieć, że po prostu tak mam ale prawda jest taka, że nikt za nas nic nie zmieni, samo też się nie zmieni, szkoda życia na samotność i nudę.
Oczywiście - odludkiem aż takim to nie jestem, chodzę do miasta, parku, na działeczkę, grillujemy, tam spotykam znajomych, często wychodzimy do swoich swatów, z sąsiadami jak najbardziej rozmawiam kiedy tylko się spotkamy a koleżankę z parteru odwiedzam co jakiś czas, odwiedzamy rodzinkę... itp.
Kiedy wnuki są u nas to bardzo miło spędzam z nimi czas, wspólnie malujemy, czytamy, budujemy z klocków itp.itd.
Jeszcze aż tak źle ze mną nie jest...
- Zarejestrowany: 18.04.2008, 22:57
- Posty: 161880
Takie kluby czy różnego rodzaju zbiorowe spotkanie to jednak nie dla mnie... właśnie takich "tłumów" nie lubię... bo tak mam i już...
- Zarejestrowany: 28.04.2009, 13:58
- Posty: 66136
"Tłumów" nie lubię - zawsze tak miałam - to nigdzie nie bywam poza sklepami czy ulicą... Wolę jednak swoje zacisze domowe, w którym ktoś jest... i cieszę się zawsze z przyjazdu naszych dzieci i wnuków....
Dzikie tłumy, duże imprezy odpadaja ale jest wiele rzeczy, które można robić, by nie czuć sie samotnie. Rozmowy z sąsiadami, spacery po parku, poczytanie na ławce w parku, pomoc w hospicjach, biblioteka, kijki, rower, basen, działeczka, las. Można spróbować zorganizować coś dla starszych mieszkańców osiedla, np: wspólna partyjka kart we czwartki (można zaszaleć i zagrać na "grosiki" lub w rozbieranego ), partjka szachów, kurs szydełkowania. Można zrobić Oliwci szalik na drutach (nie umiesz? wszystko znajdziesz w necie). Trzeba tylko chcieć - najłatwiej powiedzieć, że po prostu tak mam ale prawda jest taka, że nikt za nas nic nie zmieni, samo też się nie zmieni, szkoda życia na samotność i nudę.
Wydaje mi się że zawsze gorzej jest w średniej wielkości miasteczkach, gdzie nic się nie dzieje, a ludzie znają się z widzenia..
Ale to prawda, że jak ktoś chce to znajdzie zawsze coś dla siebie.
- Zarejestrowany: 18.04.2008, 22:57
- Posty: 161880
Byłam dzisiaj sama na działeczce i.. czegoś a właściwie kogoś mi... brakowało...