Poradźcie mi proszę w kwestii Bożego Narodzenia
Wiem, wiem... Pełnia lata, urlopy, słońce, plaża a ja tu wyskakuję z Bożym Narodzeniem. Dla mnie jednak to stresujący temat i właśnie zaczynam o nim myśleć.
Tytułem wstępu: Mąż ma mamę (rozwódka) i babcię (wdowa) (rodzina od strony ojca męża to inna bajka i ich odwiedzamy w święta). Ja mam rodziców i siostrę (z jej chłopakiem) + prawdopodobnie moja babcia.
Dylemat polega na tym gdzie na Wigilię? Mąż jest jedynakiem a jego rodzice rozwiedli się gdy był dzieckiem i całe życie w Wigilię jeździł z jednej kolacji na drugą. Było to męczące - psychicznie oczywiście. 2 kolacje, 2 mikołajów... Powiedział - NIE! Nie zgodził się na to, byśmy byli i u moich rodziców i u jego mamy na Wigilii. On w ogóle preferuje wigilię my i dzieci a ja bardzo nad tym ubolewam, bo nie tak byłam wychowana. Im więcej osób tym weselej...
Zaproponowałam także rozwiązanie rok u tych a drugi u tych... No ale jak zostawić jego mamę samą z babcią na Wigilii?
W tamtym roku z uwagi na dzieci wymyśliliśmy sobie, że spotkamy się wszyscy u moich rodziców w mieszkaniu. Mieszkanie jest niewielkie, do tego szczekający pies... ale nie było źle. Ustalili, że w tym roku będzie spotkanie w takim samym gronie u mojej teściowej a za rok znowu u rodziców... Tylko już widzę tą nerwówkę. Teściowa nie przepada za moimi rodzicami a ja nie mogę jej zmuszać by w Wigilię siedziała przy stole z ludźmi, którzy tak naprawdę nic dla niej nie znaczą...
Jak jest u Was? Co byście mi doradzili...
Monis ja tez jestem jedynaczka i wiem co twoj maz przezywa moja babcia jest rozwdoka i tez siedzi sama w domu,pomaga nam bardzo jestem jej wdzieczna ale nie moge cale zycie dogadzac wszystkim i rodzine odstawic,to po co ja ja zakladalam?...zeby spelnic swiety obowiazek i swoje marzenia a dalej niech babcia mna rzadzi, pierze,dotuje,prasuje i wyprawia do szkoly...szanuje ja jako osobe doswiadczona bagazem...no ale mam juz swoje zycie...po prostu okres swiat to taki drazliwy temat...daj znac co udlao sie wam wywalczyc z mezem:)
Tak, tak... oczywiście, że dam znać... Jeśli jednak w okolicy świąt Bożego Narodzenia zniknę nagle - znaczyć to będzie, iż albo wygraliśmy w totolotka i święta spędzamy z mężem i dziećmi gdzieś w górskiej chatce - lub ta gorsza wersja - popadłam w depresję i zamknęłam się w sobie :D
ale teraz chyba sie wyzalilas i nastroj sie poprawil:)?
ale teraz chyba sie wyzalilas i nastroj sie poprawil:)?
... jak widać :) No bo komu mogę się wyżalić na temat teściowej... przecież nie mężowi, bo wiadomo, że jaka by nie była to jego matka.
- Zarejestrowany: 09.10.2010, 20:03
- Posty: 7326
My jeżdzimy i tu i tu, bo bracia mieszkaja daleko i moi rodzice musieli by sami siedzieć a zabrać ich do teściów , trudno, bo trzeba palićw piecu a i rodzina męża duża więć byloby bardzo ciasno, więć dzielimy święta na troche tu troche tam. ale wigilia przeważnie u moich, żeby sami nie byłi9.
- Zarejestrowany: 10.05.2011, 18:06
- Posty: 1709
Jeździliśmy do rodziców,albo do teściów.Po wielu latach okazało się,że Boże Narodzenie częściej u mojej mamy.
Zakończyłam temat-święta są u nas-kto chce przychodzi
No i przychodzą ,mieszkanie też mamy małe.I jaszcze powiedziałam kto robi najlepsze poszczególne dania,Ja robię tylko pierogi.