Czyżby węgorze miały być tańsze?
Miałam problem z klasyfikacją tego wątku, bo to i natura, i środowisko, także nauka a dla mnie przede wszystkim kulinaria Uwielbiam wędzonego węgorza. To smak z dzieciństwa, gdy babcia pracowała w centrali rybnej...
"Profesor Dariusz Kucharczyk i jego zespół z Wydziału Ochrony Środowiska i Rybactwa UWM doprowadzili do tarła węgorzy europejskich w warunkach sztucznych i rybom udało się przeżyć. Dzięki ich dokonaniom zwiększy się populacja węgorzy w naszych wodach."
Hmm, raz w zyciu jadłam pysznego wegorza...
Wiecej mi sie nie zdarzyło..
Ale pamietam, ze był smaaaaaaczny:)
Jakby ktos go zrobił, jak tamtego, z checia bym pojadła:)
Węgorz jest pyszny. Wędzony i smażony, ale nie taki chiński ze sklepu, ale z prawdziwego jeziora. Dla mnie to także smak dzieciństwa :)
Gratulacje dla Pana Profesora i całego zespołu. To nie takie proste, żeby ryba, a zwłaszzca taka ryba, tarła się w warunkach sztucznych. Niesamowite, ale węgorz trze się tylko i wyłącznie w Morzu Sargassowym. A olsztyńskie Rybactwo sprawiło, że trze się także u nas, w Polsce
Węgorz jest pyszny. Wędzony i smażony, ale nie taki chiński ze sklepu, ale z prawdziwego jeziora. Dla mnie to także smak dzieciństwa :)
Gratulacje dla Pana Profesora i całego zespołu. To nie takie proste, żeby ryba, a zwłaszzca taka ryba, tarła się w warunkach sztucznych. Niesamowite, ale węgorz trze się tylko i wyłącznie w Morzu Sargassowym. A olsztyńskie Rybactwo sprawiło, że trze się także u nas, w Polsce
Nie, chyba nie tak. Tzn ja absolutnie się nie znam - zupełnie ale to zupełnie. Do ichtiologii nie mam pociągu i się tym nie interesuję (nawet jak łowię ryby to działa zasada, że nie im mniej wiem o trudnościach, tym bardziej wszytko staje się prostsze - tak jak z wbijaniem gwoździa w żelbet - ja umiem ).
Zostało mi wytłumaczone na chłopski rozum - że to jedynie w warunkach sztucznych będzie odbywało się rozmnażanie i później dopiero nastąpi zarybianie jezior narybkiem. W warunkach sztucznych podobno to też nie tak jak z innymi zwierzątkami - że włożą do jednego akwarium 2 różne osobniki i bach - będzie potomstwo. Słyszałam coś o "dojeniu" węgorza (i innych ryb) ale jakoś mnie temat nie wzruszył, wręcz przeciwnie, więc postanowiłam się w niego nie wgłębiać
Wiem, wiem, to taki żarcik :)))
Mam w domu "ichtiologa", więc wiem na czym polega sztuczny rozród ryb i zarybianie :))
Wiem, wiem, to taki żarcik :)))
Mam w domu "ichtiologa", więc wiem na czym polega sztuczny rozród ryb i zarybianie :))
Ja nie w domu lecz w rodzinie - bliskiej mam 2 ichtiologów a mój mąż jest niedoszłym ichtiologiem - po roku uznał, że to nie dla niego
- Zarejestrowany: 09.10.2010, 20:03
- Posty: 7326
Jako dziecko jadał z olsztyńskiego jeziora, teraz wędzimy sumy i inne nasze rybki slodkowodne.
Wiem, wiem, to taki żarcik :)))
Mam w domu "ichtiologa", więc wiem na czym polega sztuczny rozród ryb i zarybianie :))
Ja nie w domu lecz w rodzinie - bliskiej mam 2 ichtiologów a mój mąż jest niedoszłym ichtiologiem - po roku uznał, że to nie dla niego
Mój z dziada pradziada wędkarz, a na studiach "wsiąkł" na katerze ichtiologii. I uznał, że to jak najbardziej dla niego. Praca zawodowa jednak związana jest z drugą jego pasją. Ale pierwszą swoją miłość nadal rozwija
Jako dziecko jadał z olsztyńskiego jeziora, teraz wędzimy sumy i inne nasze rybki slodkowodne.
Choć ryby morskie są zdrowsze, to nie ma to jak rybka z jeziora
Wiem, wiem, to taki żarcik :)))
Mam w domu "ichtiologa", więc wiem na czym polega sztuczny rozród ryb i zarybianie :))
Ja nie w domu lecz w rodzinie - bliskiej mam 2 ichtiologów a mój mąż jest niedoszłym ichtiologiem - po roku uznał, że to nie dla niego
Mój z dziada pradziada wędkarz, a na studiach "wsiąkł" na katerze ichtiologii. I uznał, że to jak najbardziej dla niego. Praca zawodowa jednak związana jest z drugą jego pasją. Ale pierwszą swoją miłość nadal rozwija
U mnie także z ojca na syna Dziadek męża, teściu no i mąż zaczął... ale nie skończył. Uznał, że zdecydowanie bardziej woli komputery a połączyć się tego nie da! Choć się starał - jakąś grę kiedyś nawet oglądał o facecie na łódce łowiącym ryby
Okazało się, że rozmnożenie węgorza w sztucznych warunkach to nie do końca sukces. Tzn sukces na skalę światową jednak z oklaskami należy się jeszcze wstrzymać. Gratulować będzie można wtedy, gdy część narybku przeżyje. Podobno samo rozmnażanie udało się to już Japończykom jednak żadne młode nie przeżyło. Zagadką pozostaje pożywienie małych węgorzy oraz odpowiednie ciśnienie...
mmmm pychotka :) no mogłyby być tańsze bo jemn od święta :)
mmmm pychotka :) no mogłyby być tańsze bo jemn od święta :)
Tak jak i my. Pamiętam, jak moja babcia pracowała w dawnej Centrali Rybnej i przynosiła do domu czasem. Wtedy to dopiero był rarytas, bo w sklepach żeby dostać graniczyło z cudem...
- Zarejestrowany: 27.10.2009, 16:11
- Posty: 30511
Uwielbiam węgorze, jakby były tańsze...wcinałabym namiętnie wędzone.