Dosłownie kilka dni temu rozpoczął się nowy rok szkolny i... dla wielu rodziców nowy problem. Religia w szkołach. O ile w rodzinach katolickich jest to naturalna kolej rzeczy, o tyle w rodzinach niepraktykujących i niewierzących oraz w rodzinach innych wyznań pojawia się kłopot. Co mają zrobić niewierzący rodzice, których dzieci upierają się, by uczestniczyć we wszystkich zajęciach z kolegami z klasy? Lub rodzice dzieci innych religii - w końcu szkoła 'oferuje' tylko jedną.
A co z rodzicami, których starsze dzieci spotkały się z praktykami katechetów, które wydają się być daleko od założeń 'uczyć i nie szkodzić' i nie chcą podobnych wrażeń serwować młodszym dzieciom? Mam tu na myśli wiele znanych opowieści o tym, jak katechetka puściła dziesięciolatkom 'Niemy Krzyk' lub opowiadała, że dzieci z niepełnych rodzin pójdą do piekła.
Od zawsze wiadomo, że możliwość zastąpienia religii etyką to fikcja.
Co robić w takich sytuacjach?