Czy kartki do spowiedzi są potrzebne? - Forum
Znajdź nas na

Tworzymy społeczność rodziców

Wątek

Czy kartki do spowiedzi są potrzebne?

129odp.
Strona 5 z 7
Odsłon wątku: 22359
Użytkownik usunięty
    • Zgłoś naruszenie zasad
    21 kwietnia 2011, 07:28 | ID: 497603

    U nas nadal one funkcjonują. Spowiedź wielaknocna odbywa sie na kartki, których jeśli ktoś nie odda - ma nieprzyjemności później np. podczas kolędy.

    Ja sie juz wyspowiadałam, karteczkę oddałam, choć niesmak pozostaje...

    Nie uważam, bym musiała być w taki sposób rozliczana ze swojej wiary. Jest to dla mnie uwłaczające. I nie tylko dla mnie.

    Spowiedź powinna być potrzebą sumienia, a nie obowiazkiem na kartkę.

    Oczywiscie ktoś zaraz powie, że te kartki słuzą liczeniu wiernych etc. , ale prawda jest taka, że funkcjonują już w coraz mniejszej liczbie parafii, z czego wynika, ze pozostałe, znalazły inne sposoby....

    Ja swoje zdanie juz wyraziłam. Zapraszam Was do wyrażania opinii.

    Ostatnio edytowany: 21.04.2011, 07:29, przez: Mama Julki
    Avatar użytkownika Bartt
    BarttPoziom:
    • Zarejestrowany: 06.05.2009, 20:23
    • Posty: 5452
    81
    • Zgłoś naruszenie zasad
    22 kwietnia 2011, 23:04 | ID: 499203

    A gdzie to racjonalne myślenie... ? 

    Avatar użytkownika dziecinka
    dziecinkaPoziom:
    • Zarejestrowany: 07.05.2008, 09:21
    • Posty: 26147
    82
    • Zgłoś naruszenie zasad
    23 kwietnia 2011, 08:19 | ID: 499271
    Mama Julki (2011-04-22 18:16:00)

     

     

    dziecinka (2011-04-22 14:53:57)

    Uważam, że jednak trzeba wziąć pod uwagę fakt, że ksiądz to tez człowiek. Przynajmniej jeśli chodzi o wychodzenie do ludzi. Bo jakby miał to robić?

    Kiedyś się zastanawiałam, jak mogłabym tak zwyczajnie porozmawiać z księdzem. I chyba poza poznaniem go we wspólnocie lub u jakichś znajomych nie byłoby innych szans. Ksiądz chyba tez tylko w taki sposób może kogoś poznać...

    ( Fakt - jeden mój kolega jest księdzem, ostatnio widziałam go i przywitałam się zwyczajnie "cześć". Był zdziwiony ale zadowolony)

    Ale właśnie - dlaczego tak jest?

    Dlaczego ksiądz musi ograniczać sie do Kościoła? Dlaczego wizyta duszpasterska odbywa się tylko raz do roku i trwa 5 minut? Dlaczego rozmawaimy z ksieżmi tylko przy konfesjonale?

    Oglądając film "Popiełuszko" ujrzałam zupełnie inne oblicze kapłaństwa. Tylko po Nim już nikogo takiego nie było.

    Olu, jak to sobie wyobrażasz?

    Moim zdaniem innych możliwości niż te dwie, o których pisałam, nie ma. Bo jak to? Ksiądz ma zaczepiać na ulicy? Przecież takie coś źle się kojarzy...

    Jakbyś Ty podeszła i porozmawiała z nim, byłoby to już coś. Jakbyś zaprosila go na kolację, byłoby ok. Ale zapewne Ty z kolei czułabyś się głupio. To co można zrobić?

    Użytkownik usunięty
      83
      • Zgłoś naruszenie zasad
      23 kwietnia 2011, 12:09 | ID: 499408
      Bartt (2011-04-22 21:12:57)
      Mama Julki (2011-04-22 18:16:00)
      Bartt (2011-04-22 14:09:22)

      Jeśli ktoś chodzi do spowiedzi raz w roku, to rzeczywiście będzie miał problemy z wyborem dobrego spowiednika... ale to już pretensje tylko do siebie samego można kierować. Wspomniany Jan Paweł II spowiadał się, z tego co pamiętam, co ok. 2 tygodnie... kiedyś był o tym artykuł.

      Myślę, że świętych kapłanów, tak jak i świętych świeckich jest całkiem sporo. Może trzeba ich trochę poszukać? Sami rzadko pukają do drzwi :)

      Jeśli ksiądz się zachowuje w konfesjonale niewłaściwie, w takim stopniu, że mi to już bardzo mocno przeszkadza - pewnie, mogę przerwać i wyjść. Ja, jeśli już coś takiego się zdarzy, przeboleję. Ważne, żeby otrzymać rozgrzeszenie.

       

      Tak, jako Kościół my katolicy jeszcze za mało wychodzimy do ludzi. I tak, jako katolicy, jesteśmy jeszcze sami zbyt leniwi i wygodni, żeby poszukać swojego miejsca w Kościele.

      1. Jeśli nie masz na mysli to sie mylisz - nigdzie nie napisałam, że chodze raz do roku! Raz do roku ide na kartki, w innym czasie bez nich. Więc Twoja ocena jest niesłuszna Bartt.

      2. Co to za rogrzeszenie, kiedy ksiądz nawet nie wie, jakie grzechy wymieniłam?

      3. Jest w tym sporo racji. Ma to pewnie zwiazke z tym, że katolik kojarzy się zwykle z osobą starszą, gorliwie chodzącą na mszę a jeśli młody - to sztywniak i staroswiecki. Fajnie by było zmienic ten wizerunek, ale wtedy takż eKościół musi otworzyc się na młodych. I nie mam tu na mysli zmain fundamentalnych zasad, a jedynie pewne indywidualne podejście do młodych ludzi, którego mi brak w Kościele.

      Gdybym pisał o Tobie, to pewnie był to wyraźnie napisał. Problemy, które tu są przedstawiane co do zasady nie dotyczą ludzi, którzy spowiadają się często, regularnie. To logiczne. 

      Rozgrzeszenie, to rozgrzeszenie. 

      Zastanawia mnie to "otwarcie się na młodych ludzi", bo ono przecież jest. Pewnie, mogłoby być większe. A drogi prostsze i bez dziur, a pensje wyższe i z premiami. Serio nie widzę jakiegoś zamknięcia Kościoła na młodzież. Piszesz o indywidualnym podejściu - a to już zmienia sytuację, bo wtedy zwracamy sie nie do całego Kościoła, tylko do konkretnych osób. A nie każdy, nawet jeśli jest księdzem, musi być chodzącym ideałem. Ktoś może zwyczajnie nie lubić dzieci, ktoś inny może mieć trudności w nawiązywaniu nowych kontaktów, trudności z rozmową, albo jeszcze jakieś inne cechy charakteru - jak każdy. 

      Mama Julki (2011-04-22 18:16:00)
      Oglądając film "Popiełuszko" ujrzałam zupełnie inne oblicze kapłaństwa. Tylko po Nim już nikogo takiego nie było.

      Mimo Wielkiego Piątku będę złośliwy - to może włącz inny film? Z innym filmowym bohaterem? Mamo Julki, właśnie wróciłem z wielkopiątkowego nabożeństwa, gdzie było 3 księży, z których każdy jest dla mnie rewelacyjny, każdy jest otwarty na młodych, aktywnie z nimi współpracuje, pomaga, organizuje i prowadzi. Nie musiałem daleko szukać. 

      1. Zgadzam sie z Tobą - ksiądz też człowiek. Ja nie oczekuję, by był ideałem. Nie to miałam na myśli Bartt.

      Ty widzisz otwarcie KOscioła na młodzież - ja nie.  Przypuszczam, z ejest ono różne w różnych parafiach. Moze sama młodzież oceniłaby najlepiej? W mojej parafii mi tego brakuje.

      2. Jeśli chodzi o ks. Popiełuszkę, to nie jest postać filmowa i pisząc o nim nie sugeruje sie jedynie obejrzanym filmem. Życiorys ks. Popiełuszki był mi znany na długo przedtem zanim obejrzałam film.

      Użytkownik usunięty
        84
        • Zgłoś naruszenie zasad
        23 kwietnia 2011, 12:10 | ID: 499410
        Krystyna83 (2011-04-22 21:49:43)

        ...Mama Julki:"Dlaczego rozmawaimy z ksieżmi tylko przy konfesjonale?...."

        ...Olu, a dlaczego nie możesz zaprosić kapłana ze swojej parafii prywatnie do domu?...porozmawiać, posiedzieć, lepiej poznać się, wypić  kawkę???

        ...dlaczego każda taka wizyta w niektórych rodzinach rodzi jakieś niejasności, podejrzenia...

        ...zaprosiliśmy kiedyś młodego księdza na kawę i wiecie cooo???...nie zdążył chyba zajść na plebanię , a już miałam pytania od sąsiadki: co , ksiądz u państwa był, a co się stało...a co miało sie stać - powiadam - chciałam, to zaprosiłam...wystarczyło do wyjazdu...

        Olu zaproś, przełamcie te bariery...księża sami chyba nie wpraszają się na takie wizyty, ale jeśli ktoś chce, na pewno skorzystają z zaproszenia...

        Użytkownik usunięty
          84
          • Zgłoś naruszenie zasad
          23 kwietnia 2011, 12:15 | ID: 499413
          dziecinka (2011-04-23 10:19:27)

          Olu, jak to sobie wyobrażasz?

          Moim zdaniem innych możliwości niż te dwie, o których pisałam, nie ma. Bo jak to? Ksiądz ma zaczepiać na ulicy? Przecież takie coś źle się kojarzy...

          Jakbyś Ty podeszła i porozmawiała z nim, byłoby to już coś. Jakbyś zaprosila go na kolację, byłoby ok. Ale zapewne Ty z kolei czułabyś się głupio. To co można zrobić?

          Asiu przeczytaj wypowiedź Krysi kilka postów wyzej. Właśnie pisze, ze zaprosiła ksiedza do domu! A wiec mozna!

          Ja właśnie pytam: skad przekonanie, ze miejsce księdza jest tylko w kosciele? Skoro ksiądz też człowiek to go tak trkatujmy nie tylko w kwestii rozumienia jego potknięć czy wad, ale także w kwestii kontaktów miedzyludzkich: zwykła rozmowa czy wizyta jest odbierana często jako coś złego - właśnie o tym piszesz. Ja chciałabym by tak nie było.

          Ducinaltum tak pięknie pisze o księżach, którzy są niemal jej przyjaciółmi. I to jest wspaniałe. Myslę, ze wiecej z nas chciałoby czegoś takiego.

          Użytkownik usunięty
            85
            • Zgłoś naruszenie zasad
            23 kwietnia 2011, 12:40 | ID: 499426
            Mama Julki (2011-04-23 14:15:21)
            dziecinka (2011-04-23 10:19:27)

            Olu, jak to sobie wyobrażasz?

            Moim zdaniem innych możliwości niż te dwie, o których pisałam, nie ma. Bo jak to? Ksiądz ma zaczepiać na ulicy? Przecież takie coś źle się kojarzy...

            Jakbyś Ty podeszła i porozmawiała z nim, byłoby to już coś. Jakbyś zaprosila go na kolację, byłoby ok. Ale zapewne Ty z kolei czułabyś się głupio. To co można zrobić?

            Asiu przeczytaj wypowiedź Krysi kilka postów wyzej. Właśnie pisze, ze zaprosiła ksiedza do domu! A wiec mozna!

            Ja właśnie pytam: skad przekonanie, ze miejsce księdza jest tylko w kosciele? Skoro ksiądz też człowiek to go tak trkatujmy nie tylko w kwestii rozumienia jego potknięć czy wad, ale także w kwestii kontaktów miedzyludzkich: zwykła rozmowa czy wizyta jest odbierana często jako coś złego - właśnie o tym piszesz. Ja chciałabym by tak nie było.

            Ducinaltum tak pięknie pisze o księżach, którzy są niemal jej przyjaciółmi. I to jest wspaniałe. Myslę, ze wiecej z nas chciałoby czegoś takiego.

            ...Olu, nieraz zadawano mi pytania po prywatnych wizytach kapłanów w naszym mieszkaniu, jak to jest z NIMI siedząc obok ...o czym rozmawiacie - o wszystkim, o czym mogę i powinnam...

            bo to tak inaczej, niż z innymi znajomymi - tylko tak myślą Ci, którzy nigdy z Nimi bliżej nie byli...

            ONI są tacy sami jak my wszyscy, przeważnie bardzo rozmowni, inteligentni i naprawdę warto i trzeba rozmawiać z księżmi prywatnie...jest łatwiej powiedzieć więcej niż w konfesjonale...

             

            Avatar użytkownika ducinaltum
            ducinaltumPoziom:
            • Zarejestrowany: 10.12.2009, 22:12
            • Posty: 1300
            86
            • Zgłoś naruszenie zasad
            23 kwietnia 2011, 13:07 | ID: 499434
            Mama Julki (2011-04-23 14:15:21)
            dziecinka (2011-04-23 10:19:27)

            Olu, jak to sobie wyobrażasz?

            Moim zdaniem innych możliwości niż te dwie, o których pisałam, nie ma. Bo jak to? Ksiądz ma zaczepiać na ulicy? Przecież takie coś źle się kojarzy...

            Jakbyś Ty podeszła i porozmawiała z nim, byłoby to już coś. Jakbyś zaprosila go na kolację, byłoby ok. Ale zapewne Ty z kolei czułabyś się głupio. To co można zrobić?

            Asiu przeczytaj wypowiedź Krysi kilka postów wyzej. Właśnie pisze, ze zaprosiła ksiedza do domu! A wiec mozna!

            Ja właśnie pytam: skad przekonanie, ze miejsce księdza jest tylko w kosciele? Skoro ksiądz też człowiek to go tak trkatujmy nie tylko w kwestii rozumienia jego potknięć czy wad, ale także w kwestii kontaktów miedzyludzkich: zwykła rozmowa czy wizyta jest odbierana często jako coś złego - właśnie o tym piszesz. Ja chciałabym by tak nie było.

            Ducinaltum tak pięknie pisze o księżach, którzy są niemal jej przyjaciółmi. I to jest wspaniałe. Myslę, ze wiecej z nas chciałoby czegoś takiego.

            To nie można przyjaźnić się z księdzem? Jakaś ustawa tego zakazuje? Jakiś przepis? Księża są różni, bo ludzie są różni. Jednych lubię, innych nie znoszę. Każdy człowiek ma też przeróżną relację z Panem Bogiem. Jeden kapłan jest dla mnie wzorem, inny antyświadectwem. 

            Pięknie o spowiedzi napisał Bartt - łaska dana zupełnie za darmo; Bóg przebacza niezależnie od tego, jak zniszczyliśmy życie sobie i innym. Przebacza, ilekroć żałujemy. Dla mnie to  niesamowite - że darem odpuszczania grzechów w Jego imię obdarzył właśnie księży. Mógł postawić warunek - że może to robić jedynie ksiądz, który zda egzamin z wiary. Pretensje do Boga, że chce działać także przez marne narzędzia. 

            Pewnie, że miejsce księdza jest nie tylko w Kościele, a wszędzie, gdzie może dotrzeć - tak jak każdy katolik. Powtórzę się - ksiądz w małej parafii najczęściej jest jeden (albo 2) - choćby na głowie stawał, sam wszystkiego nie zrobi. To rola świeckich.  

            Jeden ksiądz wychodzi do młodych, inny do małżeństw, inny do dzieci - mnie nie księża pociągnęli do Kościoła, a inni ludzie. Wierzących księży spotkałam dopiero później i dlatego, że sama ich szukałam.


            Jeśli ktoś spowiada się raz na kilka lat - to na podstawie czego ocenia spowiedników?  

            Wiele rzeczy mnie samej się nie podoba - więc próbuję je zmieniać. Chciałabym idealnych księży - i czasem dobrze, że mam takich nieidealnych. Ja idealna nigdy nie będę. 

            Z konsekrowanymi (księża, siostry zakonne) - mam spotkanie formalne i nieformalne (wypady do kina, spotkania przy kawie, pobożne i mniej pobożne rozmowy). Oni także zmagają się z wiarą. 

            Mamy najpiękniejszy czas - dzisiaj czas milczenia, oczekiwania na Zmartwychwstanie. Czas wyjść z mroku grzechu, zwątpienia, wziąć Boga za rękę - zamiast jedynie narzekać. 

             

            Użytkownik usunięty
              87
              • Zgłoś naruszenie zasad
              23 kwietnia 2011, 13:24 | ID: 499442
              ducinaltum (2011-04-23 15:07:49)

              Bóg przebacza niezależnie od tego, jak zniszczyliśmy życie sobie i innym. Przebacza, ilekroć żałujemy.

              Z tym sie całkowicie zgadzam

               

              ducinaltum (2011-04-23 15:07:49)

                Dla mnie to  niesamowite - że darem odpuszczania grzechów w Jego imię obdarzył właśnie księży. Mógł postawić warunek - że może to robić jedynie ksiądz, który zda egzamin z wiary. Pretensje do Boga, że chce działać także przez marne narzędzia. 


              A z tym niestety nie. To Bóg przebacza, jesli wyrazimy skruchę. A nie ci, którzy uzurpują sobie prawo do mówienia w Jego imieniu i przypisują sobie prawa do odpuszczania win maluczkim. Niezależnie zresztą od wyznawanej religii.

              Avatar użytkownika spititout
              spititoutPoziom:
              • Zarejestrowany: 08.03.2011, 19:15
              • Posty: 860
              88
              • Zgłoś naruszenie zasad
              23 kwietnia 2011, 13:38 | ID: 499449
              Bartt (2011-04-23 01:04:12)

              A gdzie to racjonalne myślenie... ? 

              U racjonalisty wszędzie, gdzie pojawia się temat wpływu Kościoła na człowieka. Ale rozumiem, że niektórym lepiej mniej miłych dla ucha spraw nie roztrząsać ;]

              ducinaltum (2011-04-23 15:07:49

              Pięknie o spowiedzi napisał Bartt - łaska dana zupełnie za darmo; Bóg przebacza niezależnie od tego, jak zniszczyliśmy życie sobie i innym. Przebacza, ilekroć żałujemy. Dla mnie to  niesamowite - że darem odpuszczania grzechów w Jego imię obdarzył właśnie księży. Mógł postawić warunek - że może to robić jedynie ksiądz, który zda egzamin z wiary. Pretensje do Boga, że chce działać także przez marne narzędzia.

              Nie zrzucajmy wszystkiego na Boga. Pretensje do instytucji Kościoła, która nie radzi sobie z porządkiem we własnym gronie i trzyma u siebie jednostki które stanowią antyświadectwo, a ich karą jest co najwyżej przenoszenie z jednej do drugiej parafii.

              ducinaltum (2011-04-23 15:07:49)


              Jeśli ktoś spowiada się raz na kilka lat - to na podstawie czego ocenia spowiedników? 

              Po tym, że przez kilkanaście lat spowiadania się miał z różnymi do czynienia ;]


              Zresztą idąc takim tokiem myślenia: jeśli Watykan ma zerowy przyrost naturalny po co tak interesuje się prezerwatywami, jeśli ksiądz nie może uprawiać seksu i teoretycznie nigdy go nie uprawiał, dlaczego przemawia jak specjalista od seksualności, jeśli nie ma na utrzymaniu rodziny, nie płaci podatków i żyje z pieniędzy wiernych jest znawcą życia rodzinnego? Jeśli ktoś nigdy nie stosował antykoncepcji lub stosuje ją raz na kilka lat, to na podstawie czego ocenia stosujących ją, jeśli ktoś nigdy nie korzystał z in vitro dlaczego ocenia tych, którzy to robią? Przykładów jest mnóstwo.

              Użytkownik usunięty
                89
                • Zgłoś naruszenie zasad
                23 kwietnia 2011, 15:36 | ID: 499471
                ducinaltum (2011-04-23 15:07:49)
                Mama Julki (2011-04-23 14:15:21)
                dziecinka (2011-04-23 10:19:27)

                Olu, jak to sobie wyobrażasz?

                Moim zdaniem innych możliwości niż te dwie, o których pisałam, nie ma. Bo jak to? Ksiądz ma zaczepiać na ulicy? Przecież takie coś źle się kojarzy...

                Jakbyś Ty podeszła i porozmawiała z nim, byłoby to już coś. Jakbyś zaprosila go na kolację, byłoby ok. Ale zapewne Ty z kolei czułabyś się głupio. To co można zrobić?

                Asiu przeczytaj wypowiedź Krysi kilka postów wyzej. Właśnie pisze, ze zaprosiła ksiedza do domu! A wiec mozna!

                Ja właśnie pytam: skad przekonanie, ze miejsce księdza jest tylko w kosciele? Skoro ksiądz też człowiek to go tak trkatujmy nie tylko w kwestii rozumienia jego potknięć czy wad, ale także w kwestii kontaktów miedzyludzkich: zwykła rozmowa czy wizyta jest odbierana często jako coś złego - właśnie o tym piszesz. Ja chciałabym by tak nie było.

                Ducinaltum tak pięknie pisze o księżach, którzy są niemal jej przyjaciółmi. I to jest wspaniałe. Myslę, ze wiecej z nas chciałoby czegoś takiego.

                To nie można przyjaźnić się z księdzem? Jakaś ustawa tego zakazuje? Jakiś przepis? Księża są różni, bo ludzie są różni. Jednych lubię, innych nie znoszę. Każdy człowiek ma też przeróżną relację z Panem Bogiem. Jeden kapłan jest dla mnie wzorem, inny antyświadectwem. 

                Pięknie o spowiedzi napisał Bartt - łaska dana zupełnie za darmo; Bóg przebacza niezależnie od tego, jak zniszczyliśmy życie sobie i innym. Przebacza, ilekroć żałujemy. Dla mnie to  niesamowite - że darem odpuszczania grzechów w Jego imię obdarzył właśnie księży. Mógł postawić warunek - że może to robić jedynie ksiądz, który zda egzamin z wiary. Pretensje do Boga, że chce działać także przez marne narzędzia. 

                Pewnie, że miejsce księdza jest nie tylko w Kościele, a wszędzie, gdzie może dotrzeć - tak jak każdy katolik. Powtórzę się - ksiądz w małej parafii najczęściej jest jeden (albo 2) - choćby na głowie stawał, sam wszystkiego nie zrobi. To rola świeckich.  

                Jeden ksiądz wychodzi do młodych, inny do małżeństw, inny do dzieci - mnie nie księża pociągnęli do Kościoła, a inni ludzie. Wierzących księży spotkałam dopiero później i dlatego, że sama ich szukałam.


                Jeśli ktoś spowiada się raz na kilka lat - to na podstawie czego ocenia spowiedników?  

                Wiele rzeczy mnie samej się nie podoba - więc próbuję je zmieniać. Chciałabym idealnych księży - i czasem dobrze, że mam takich nieidealnych. Ja idealna nigdy nie będę. 

                Z konsekrowanymi (księża, siostry zakonne) - mam spotkanie formalne i nieformalne (wypady do kina, spotkania przy kawie, pobożne i mniej pobożne rozmowy). Oni także zmagają się z wiarą. 

                Mamy najpiękniejszy czas - dzisiaj czas milczenia, oczekiwania na Zmartwychwstanie. Czas wyjść z mroku grzechu, zwątpienia, wziąć Boga za rękę - zamiast jedynie narzekać. 

                 

                1. Ano właśnie - nie. Ale jak widać, ludzie różnie do tego tematu podchodzą - choćby z wypowiedzi dziecinki.

                2. Tutaj zgadzam sie z Centem i Spititout - to Bóg przebacza i tak naprawdę słowa księdza podczas spowiedzi nie muszą być miarodajne - jeśli on np. nie udzieli nam rozgrzeszenia nie znaczy to, ze sam Bóg nam nie wybaczy, jest On wszak miłosierny i osądzi nas wszystkich w dniu Sądu Ostatecznego, czyż nie?

                3. Skad ciągle u Ciebie i Bartta przekonanie, że ludzie spowiadaja sie raz na kilka lat lub raz do roku? Znam wielu spowiadajacych sie regularnie, a i oni maja problem ze znalezieniem dobrego spowiednika.

                4. Jak napisałam nie marzę o ideałach, bo takowych nie ma. Dla mnie najważniejsze jest powołanie - a to widać, słychać. Sptokałam kiedyś księdza podczas rekolekcji - biło od niego cos niesamowitego, w taki sposób opowiadał o Bogu, ze my - ówczesna młodzież - słuchaliśmy z otwartymi gębami. Bez umoralniania, wywyższania się, krzyku. Ale miałam tylko raz takie szczęście.

                Avatar użytkownika Loana
                LoanaPoziom:
                • Zarejestrowany: 25.02.2011, 09:09
                • Posty: 360
                90
                • Zgłoś naruszenie zasad
                23 kwietnia 2011, 21:05 | ID: 499615

                Jetstem osobą z dużym bagażem życiowym. Mam sporo lat. Wiele widziałam. Wiele przeszłam. Upadałm i wstawałm. Odchodziłam i wracałam. Gdy czytam większość z tych wypowiedzi uśmiecham się z lekka w sobie. Dziś młodzi ludzie mają taką "umiejętność" szybkiego oceniania. Stawiania sądów. Ale nawet to rozumiem. Sama dawno temu też miałam wiele żalu i pretensji. Dopiero całe lata pracy nad sobą pozwalają mi patrzeć w sumie bez emocji na wiele spraw. Jestem osobą wierzącą. Ale nie mogę napisać, że już wszystko mam i wiem. Jestem pielgrzymem na tej ziemi. Ciągle w drodze.

                Piszecie tu o braku wychodzenia do młodych. Napiszę Wam co zrobili moi przyjaciele i ja gdy mieliśmy po te naście lat. Parafia była drętwa. Nic się nie działo. A ponieważ czuliśmy, że chcemy czegoś więcej sami zainicjowaliśmy działalność przy kościele. Początkowo proboszcz się jeżył. Ale gdzy widział nasz wkład i zaangażowanie zaczął pracować z nami. Dziwne? Dla dzisiejszych młodych w dużej mierze pewnie tak. Bo dziś wszystko chce się miec podane gotowe na tacy. Ktoś pisał, że ksiądz to ma obowiązek do tego czy owego. A czy ja jako katolik nie mam obowiązku? Jeśli jest wewnętrzna potrzeba to nie będę się oglądac aż ktoś coś za mnie zrobi. Zakaszę rekawy i zrobię. Wspólnota jaką założyliśmy w naszej prafii ponad 30 lat temu isnieje do dziś.

                A co do spowiedników. Czasem jest faktycznie trudno trafić na tego najlpeszego. Ale może własnie gdy klękamy przy tm "kiepskim" Bóg mówi do nas więcej niż się nam wydaje. Ja przynajmniej mam takie odczucia. Bo wtedy uniżam siebie. Pakuję na dno własną pychę. Bo od spowiedzi nie mam wstać zadowolona. Ja mam wstać oczyszczona z własnych grzechów. I nawet jeśli kapłan będzie jak to piszecie bez szacunku dla mnie to kiedyś On przed Bogiem za to odpowie. Ważne żebym ja wyznała ze skruchą i szczerze winy własne.

                Ktoś napisał, że grzech to wymysł Kościoła według Kanonu. Czy Dekalog jest takim wymysłem? To najdoskonalsze prawo Boże a nie ludzkie. I według tego przynajmniej ja robię rachunek sumenia.

                I można się zapoznać z kapłanem z parafii. I można zaprosić. I rozmawiać o wielu trudnych kwestiach. I dzięki temu ubogacać się wzajemnie.

                Avatar użytkownika ducinaltum
                ducinaltumPoziom:
                • Zarejestrowany: 10.12.2009, 22:12
                • Posty: 1300
                91
                • Zgłoś naruszenie zasad
                24 kwietnia 2011, 06:31 | ID: 499670

                Mamo Julki, pisząc o nie spowiadaniu się od kilku lat odnosiłam się tylko do wcześniej wypowiedzi  spititout, a nie do wszystkich ludzi ;)

                Tak, to Bóg odpuszcza - księża robią to w Jego imię, Jego mocą, nie swoją własną, prywatną. Gdzie źrodło takiego działania? Ewangelia, słowa Jezusa.

                Czy zdarza się, że ksiądz odmawia udzielenia rozgrzeszenia? Tak, znam kilka takich przypadków. Dlaczego to robił? Penitent jaja robił sobie ze spowiedzi, przenośnie. Chcial tylko odbębnić, wcale nie miał zamiaru niczego w życiu zmieniać. Co to za skrucha? Żal? Postanowienie poprawy?  

                Dlaczego księża wypowiadają się nt. rodziny? A skąd się wzięli? Urodzili się w sutannie? A kogo spowiadają, czasem po wiele godzin dziennie, z bardzo intymnych spraw? 

                Jeden z księży, duszpasterz małżeństw, powiedział, że gdyby nie poruszał spraw seksu, relacji miłości, wierności - nie głosiłby w pełni Dobrej Nowiny, zostawiałby małżonków  samch sobie, z ich problemami, pytaniami. 

                Loano, dziękuję za wpis ;) pewnie, że spowiedź nie jest po to, bym odeszła zadowolona ze spowiednika. Chyba że z tego powodu, że Bóg przebaczył, że mogę zacząć od nowa.

                Dawno przestalam oczekwiać, że księża zrobią to, co należy do mnie. Brakuje mi inicjatyw dla młodzieży - to do nich wychodzę, prowadzę spotkania. I tyle.  

                Avatar użytkownika spititout
                spititoutPoziom:
                • Zarejestrowany: 08.03.2011, 19:15
                • Posty: 860
                92
                • Zgłoś naruszenie zasad
                24 kwietnia 2011, 09:08 | ID: 499690
                ducinaltum (2011-04-24 08:31:24)

                Dlaczego księża wypowiadają się nt. rodziny? A skąd się wzięli?

                A no właśnie - dlaczego wypowiadam się na temat spowiedzi? Bo przyjęłam wszystkie sakramenty do bierzmowania, bo chodziłam do spowiedzi ładnych parę lat i mam prawo powiedzieć o swoich doświadczeniach. Ludzie, których wymieniłam wcześniej, wypowiadają się w kwestiach, w których doświadczenie mają zerowe... albo przynajmniej powinni mieć.

                spititout (2011-04-23 15:38:37)


                Zresztą idąc takim tokiem myślenia: jeśli Watykan ma zerowy przyrost naturalny po co tak interesuje się prezerwatywami, jeśli ksiądz nie może uprawiać seksu i teoretycznie nigdy go nie uprawiał, dlaczego przemawia jak specjalista od seksualności, jeśli nie ma na utrzymaniu rodziny, nie płaci podatków i żyje z pieniędzy wiernych jest znawcą życia rodzinnego? Jeśli ktoś nigdy nie stosował antykoncepcji lub stosuje ją raz na kilka lat, to na podstawie czego ocenia stosujących ją, jeśli ktoś nigdy nie korzystał z in vitro dlaczego ocenia tych, którzy to robią? Przykładów jest mnóstwo.

                I tutaj prawdą jest, że ksiądz nie urodził się w sutannie i wiadomo że wziął się z rodziny, ale przed kapłaństwem był w rodzinie dzieckiem, stroną bierną, którą raczej problemy życia codziennego omijały. Jako kapłan żyjący w celibacie nie ma nic wspólnego w praktyce z rolą męża czy ojca. Chociaż szkoda, bo wszystkim wiadomo że celibat wprowadził dopiero w 1074 roku Grzegorz VII a Pismo Święte mówi wyraźnie o nienagannym biskupie, mężu jednej żony. Szkoda, że np. u protestantów celibatu dalej nie ma a w katolicyzmie zaczął funkcjonować, zmniejsza niestety wiarygodność. Sam Apostoł Paweł ostrzegał że niektórzy zabronią zawierania związków małżeńskich, bo pierwsze praktyki związane z celibatem wzięły się od sekt gnostyckich, mieszających chrześcijaństwo z pogaństwem.

                ducinaltum (2011-04-24 08:31:24)

                Jeden z księży, duszpasterz małżeństw, powiedział, że gdyby nie poruszał spraw seksu, relacji miłości, wierności - nie głosiłby w pełni Dobrej Nowiny, zostawiałby małżonków  samch sobie, z ich problemami, pytaniami.

                A za poruszaniem spraw seksu chodzi głównie o utrzymanie patriarchalnego status quo, który istniał w plemionach, z których wzięły się 3 główne monoteistyczne religie ;)

                Jeśli chodzi o poradę duchową i ktoś czuje że ksiądz jest jego przyjacielem i mu doradzi, wiadomo że do niego pójdzie i nie ma w tym nic złego. Ale jeśli widzę na forach katolickich, między innymi na wychwalanym "szansa spotkania", że ksiądz każe mężczyźnie w okresie płodnym pić ziółka a kobiecie nie prowokować sytuacji które mogą skończyć się seksem, w okresie niepłodnym współżyć tak długo, żeby przesycić się (!) seksem na te kilka dni płodnych w których zachowuje się wstrzemięźliwość, coś nie jest w porządku. Bóg nikomu nie mówił przykładowo o antykoncepcji, nie ma jej w Dobrej Nowinie, a jednak trzeba się z niej spowiadać, bo ktoś w religiach obsesyjnie pilnuje seksualności i uznał, że to się Bogu nie podoba. A co mu się podoba - tego nie wie nikt.

                Ksiądz nie zostawiłby ich samych, do rozwiązywania tego typu problemów mają psychologów i seksuologów, którzy pomagają profesjonalnie. Czytałam o przypadku uczonego katechety - impotenta. Z całą pokorą to przyjmował i błogosławił Boga. Miał tylko "problem" z pożądaniem wobec żony, więc modlił się, żeby Bóg oprocz "mocy", zabrał mu też "wolę", bo uważał że odebranie mocy przy jednoczesnym rozbudzaniu pożądania jest okrucieństwem. Nic się nie działo, nie zmieniało. Zmienił to seksuolog po prostej terapii i katecheta zaczął błogosławić Boga, który zesłał na jego drogę tego właśnie lekarza. I tak też można. Szkoda tylko, że takiego podejścia w Kościele nie rozciąga się na inne sfery życia i seksualności właśnie przez patriarchat.

                Ostatnio edytowany: 24.04.2011, 09:13, przez: spititout
                Avatar użytkownika Bartt
                BarttPoziom:
                • Zarejestrowany: 06.05.2009, 20:23
                • Posty: 5452
                93
                • Zgłoś naruszenie zasad
                24 kwietnia 2011, 12:22 | ID: 499744

                Heh, tak myślałem, że nie chodzi tyle o spowiedź, co o mniej lub bardziej prywatne pretensje, że coś jest grzechem :) 

                Avatar użytkownika spititout
                spititoutPoziom:
                • Zarejestrowany: 08.03.2011, 19:15
                • Posty: 860
                94
                • Zgłoś naruszenie zasad
                24 kwietnia 2011, 12:45 | ID: 499746
                Bartt (2011-04-24 14:22:34)

                Heh, tak myślałem, że nie chodzi tyle o spowiedź, co o mniej lub bardziej prywatne pretensje, że coś jest grzechem :) 

                Ale ja nie wiem, gdzie Ty widzisz pretensje :)

                Chociaż widzę, że na tym to polega - u innego widzę to co chcę widzieć, a u instytucji do której należę nie widzę wybiórczości i nie próbuję polemizować z logicznymi argumentami (które dotyczą np. fundamentów religii), tylko ślepo przyjmuję wszystko co mi wyłożą i odpowiadam góra jednym zdaniem ;]

                Użytkownik usunięty
                  95
                  • Zgłoś naruszenie zasad
                  24 kwietnia 2011, 16:53 | ID: 499802
                  Bartt (2011-04-24 14:22:34)

                  Heh, tak myślałem, że nie chodzi tyle o spowiedź, co o mniej lub bardziej prywatne pretensje, że coś jest grzechem :) 

                  Mi chodziło o spowiedź - nie za  moja przyczyna robimy OT:)

                  Avatar użytkownika ducinaltum
                  ducinaltumPoziom:
                  • Zarejestrowany: 10.12.2009, 22:12
                  • Posty: 1300
                  96
                  • Zgłoś naruszenie zasad
                  26 kwietnia 2011, 09:22 | ID: 500855

                  spititout

                  Faktycznie forum szanszaspotkania.net i to, że małżonkowie radzą się księdza, któremu ufają, musi być dla ciebie traumatyczne, bo kolejny raz do tego nawiązujesz ;) o. Knotz przekierowuje do specjalistów, już o tym pisałam ;)


                  Nie tylko księża wypowiadają się nt. rodziny - robią to psycholodzy, pedagodzy, którzy (UWAGA) nie zawsze mają własną rodzinę, poza tą, z której wyrośli. Z wieloma po prostu pracują.  Tak jak nie każdy lekarz przeżył na własnej skórze każdą chorobę, którą leczy. Wyczuwam u Ciebie jakąś szczególną alergię na księży, jakby byli istotami innego gatunku ;)


                  Cieszę się, jeśli ksiądz wypowiada się nt. rodziny, seksualności, wychowania dzieci - i - kształci się w tym kierunku, by pomóc człowiekowi. Pewnie, że nie brakuje takich, których chcieliby pouczać, a wiedzy nie mają żadnej (tak jak wielu jest pseudopsychologów).

                  Znajomi spowiednicy studiują psychologię, kształcą się z etyki, socjologii, pedagogiki - nie po to, by być alfą i omegą, spowiedź to nie terapia psychologiczna. Ale podstawy wiedzy ułatwiają przekierowanie penitenta do specjalisty, gdy jest taka potrzeba; uczą delikatności, gdy brakuje doświadczenia w niektórych tematach.


                  Nigdy nie czułam się zostawiona sama sobie przez księdza - ani nie czułam, by narzucał mi cokolwiek. Przeciwnie. Konfesjonał to czasem pralnia brudów - wychodzę stamtąd czysta.

                  A wracając do tematu - kartki do spowiedzi nie są dla mnie dobrym rozwiązaniem.

                  Użytkownik usunięty
                    97
                    • Zgłoś naruszenie zasad
                    26 kwietnia 2011, 09:51 | ID: 500893

                    Dla mnie spowiedź też jest takim oczyszczaniem duszy i również jakaś lżejsza odchodzę od konfesjonału. Ja równieź powróce do tematu. Kartki powinny być zniesione. Ja w tym roku poraz kolejny poszlm bez kartki i nie martwie się, czy ksiądz na kolendzie coś o tym wspomni. raczej nie. A poza tym kartka na nic mi się zda tam na górze.

                    Avatar użytkownika dziecinka
                    dziecinkaPoziom:
                    • Zarejestrowany: 07.05.2008, 09:21
                    • Posty: 26147
                    98
                    • Zgłoś naruszenie zasad
                    26 kwietnia 2011, 11:47 | ID: 500998
                    Mama Julki (2011-04-23 14:15:21)
                    dziecinka (2011-04-23 10:19:27)

                    Olu, jak to sobie wyobrażasz?

                    Moim zdaniem innych możliwości niż te dwie, o których pisałam, nie ma. Bo jak to? Ksiądz ma zaczepiać na ulicy? Przecież takie coś źle się kojarzy...

                    Jakbyś Ty podeszła i porozmawiała z nim, byłoby to już coś. Jakbyś zaprosila go na kolację, byłoby ok. Ale zapewne Ty z kolei czułabyś się głupio. To co można zrobić?

                    Asiu przeczytaj wypowiedź Krysi kilka postów wyzej. Właśnie pisze, ze zaprosiła ksiedza do domu! A wiec mozna!

                    Ja właśnie pytam: skad przekonanie, ze miejsce księdza jest tylko w kosciele? Skoro ksiądz też człowiek to go tak trkatujmy nie tylko w kwestii rozumienia jego potknięć czy wad, ale także w kwestii kontaktów miedzyludzkich: zwykła rozmowa czy wizyta jest odbierana często jako coś złego - właśnie o tym piszesz. Ja chciałabym by tak nie było.

                    Ducinaltum tak pięknie pisze o księżach, którzy są niemal jej przyjaciółmi. I to jest wspaniałe. Myslę, ze wiecej z nas chciałoby czegoś takiego.

                    No to próbuj, mnie o to samo chodziło co Krysi. O to, że to nie ksiądz ma stać na ulicy i zaczepiac wiernych, ale oni mogą zacząć rozmowę. Nie ma w tym nic złego.

                    Był u nas taki ksiądz, który odwiedzał pewną znaną mi rodzinę. Spotkałam go u nich kilkakrotnie, dzięki czemu sama mogłam troszkę lepiej go poznać.

                    Mój kolega też jest księdzem, ale jego rzadko widuję, nie wiem, nawet, gdzie obecnie ma parafię.

                    Inni moi koledzy to zakonnicy. żyją sobie gdzieś na świecie.

                    Avatar użytkownika dziecinka
                    dziecinkaPoziom:
                    • Zarejestrowany: 07.05.2008, 09:21
                    • Posty: 26147
                    99
                    • Zgłoś naruszenie zasad
                    26 kwietnia 2011, 11:51 | ID: 501003
                    Mama Julki (2011-04-23 17:36:36)
                    ducinaltum (2011-04-23 15:07:49)
                    Mama Julki (2011-04-23 14:15:21)

                     

                    1. Ano właśnie - nie. Ale jak widać, ludzie różnie do tego tematu podchodzą - choćby z wypowiedzi dziecinki.

                    2. Tutaj zgadzam sie z Centem i Spititout - to Bóg przebacza i tak naprawdę słowa księdza podczas spowiedzi nie muszą być miarodajne - jeśli on np. nie udzieli nam rozgrzeszenia nie znaczy to, ze sam Bóg nam nie wybaczy, jest On wszak miłosierny i osądzi nas wszystkich w dniu Sądu Ostatecznego, czyż nie?

                    3. Skad ciągle u Ciebie i Bartta przekonanie, że ludzie spowiadaja sie raz na kilka lat lub raz do roku? Znam wielu spowiadajacych sie regularnie, a i oni maja problem ze znalezieniem dobrego spowiednika.

                    4. Jak napisałam nie marzę o ideałach, bo takowych nie ma. Dla mnie najważniejsze jest powołanie - a to widać, słychać. Sptokałam kiedyś księdza podczas rekolekcji - biło od niego cos niesamowitego, w taki sposób opowiadał o Bogu, ze my - ówczesna młodzież - słuchaliśmy z otwartymi gębami. Bez umoralniania, wywyższania się, krzyku. Ale miałam tylko raz takie szczęście.

                    1. Źle mnie zrozumiałaś i chyba już wyjaśniłam wyżej, o co mi chodziło.

                    2. Głębsza teologia. Pismo św. mówi: którym odpuścicie, są im odpuszczone... a co jeszcze zrobi Bóg - Jego sprawa.

                    3. Widocznie mało jest takich dobrych spowiedników albo mało szukania...