Jak radzicie sobie w przełomowych momenatch życia?
Ślub, narodziny dziecka, nowa praca, ale nie tylko - także przeróżne indywidualne dla każdego momenty oznaczajace nowy etap w życiu, powodują radość, ale i stres, przygnębienie, brak stabilizacji, refleksję nad tym: co dalej? Takie przełomy mogą prowadzić nawet do depresji, szczególnie, gdy brak wspracia i dobrej rady.
Jak Wy sobie radzicie w takich momentach? Przystosowanie sie do nowej sytaucji przychodzi Wam z łatwością, czy przeciwnie - potrzebujecie na to czasu? Jak wiele takich "przełomów" juz w Waszym zyciu było? A moze oczekujecie na taki moment?
- Zarejestrowany: 28.01.2009, 07:46
- Posty: 28735
najważniejsze przełomy już za nami,czyli narodziny dzieci. obawy przed tym wymieszane z mega szczęściem. mam wsparcie w mężu a on we mnie. poza tym moi rodzice są cudowni i zawsze pomagają. jak u każdego przeszliśmy już kilka trudnych momentów,ale najważniejsze wtedy jest wsparcie bliskich
Ja niestety na ogół jestem bardzo ostrożna, długo przyzwyczajam sie do nowych sytuacji, wręcz boję sie nowości, dlatego wszelkie przełomy bardzo przeżywam...
Wsparcie najbliższych jest tu na pewno kluczowe.
Troche przełomów było w moim dorosłym życiu...ślub, przeprowadzka do Teściów, urodzenie Mai, podjęcie pracy a ostatnio śmierć Teściowej...
Staram się radzić sobie ze wszystkim najlepiej jak umiem...czasami bez pomocy kogoś bliskiego jest ciężko, choć należę do tych ludzi, którzy liczą przedewszystkim na siebie...
- Zarejestrowany: 06.01.2010, 15:15
- Posty: 112855
Miałam kilka takich momentów w zyciu. Nie zawsze te momenty były przyjemne. Jak sobie radzę? Idę do przodu, mam wsparcie w mężu i moich rodzicach. To podstawa! Mam kogoś, na kogo mogę liczyć.
A czy Wy sami potraficie być wsparciem dla bliskich w takich momentach?
A czy Wy sami potraficie być wsparciem dla bliskich w takich momentach?
Dobre pytania... Męża staram się zawsze wspierać, Rodziców (teraz też Teścia) również...zinnymi członkami rodziny bywa różnie...
- Zarejestrowany: 03.07.2009, 17:42
- Posty: 21159
Garstka ludzi zawsze moze na mnie liczyć. W każdej sytuacji.
Przełomy! Każdy dzień to coś nowego. Przełomy najlepiej rozbierać na części pierwsze - miesiące-dni- godziny- minuty! Wtedy jest łatwiej:) Jak się mysli globalnie- bywa ciężko. Jak rozłożyc je na części pierwsze jest łatwej- małymi kroczkami:)
Pamiętam kilka kluczowych przełomów - a najbardziej ten w którym uświadomiłam sobie, że nie chcę przez życie iść sama:)
- Zarejestrowany: 27.10.2009, 16:11
- Posty: 30511
A czy Wy sami potraficie być wsparciem dla bliskich w takich momentach?
Wlaśnie ja sama chyba bardziej jestem wsparciem dla bliskich. Bardzo czesto sama sobie z wieloma rzeczai musze radzic.
- Zarejestrowany: 06.01.2010, 15:15
- Posty: 112855
A czy Wy sami potraficie być wsparciem dla bliskich w takich momentach?
Myślę, że dla moich bliskich jestem wsparciem. Niedawno miałam tego przykład. Byłam podporą i rozkleiłam się dopiero jak mogłam, czyli jak byłam sama. Staram się zawsze być przy ludziach, którzy mnie potrzebują. Zazwyczaj sprowadza się to do moich rodziców, męża i dzieci.
- Zarejestrowany: 17.12.2009, 20:50
- Posty: 9899
Ostatni rok naprawdę był ciężki dla naszej rodziny! Mam nadzieję, że byłam wsparciem dla tych, którzy zmagali się ze złym losem i chociaż nie mogłam pomóc to chociaż byłam, byłam przy nich....
A czy Wy sami potraficie być wsparciem dla bliskich w takich momentach?
Wlaśnie ja sama chyba bardziej jestem wsparciem dla bliskich. Bardzo czesto sama sobie z wieloma rzeczai musze radzic.
Też mam czasami takie wrażenie, ale na szczęście tylko czasami...
Z drugiej strony moje problemy do problemów moich bliskich są jednka często niczym...
Garstka ludzi zawsze moze na mnie liczyć. W każdej sytuacji.
Przełomy! Każdy dzień to coś nowego. Przełomy najlepiej rozbierać na części pierwsze - miesiące-dni- godziny- minuty! Wtedy jest łatwiej:) Jak się mysli globalnie- bywa ciężko. Jak rozłożyc je na części pierwsze jest łatwej- małymi kroczkami:)
Pamiętam kilka kluczowych przełomów - a najbardziej ten w którym uświadomiłam sobie, że nie chcę przez życie iść sama:)
Izuś, dobra taktyka, tylko co, jak taki moment nadejdzie niespodziewanie i nas zaskoczy?
- Zarejestrowany: 28.04.2009, 13:58
- Posty: 66136
Trzeba je po prostu przeżyć i tyle..Na pewno niektóre chwile nie są łatwe. Dobrze jak jest ktoś na kim można się podeprzeć! Komu wygadać, pobeczeć. zawsze troszkę lżej..
- Zarejestrowany: 07.08.2010, 20:41
- Posty: 8231
Ja ciągle czekam na wielki przełom w moim życiu
Wielki przełom- na pewno taki przeżyłam choćby wczoraj- ja tak mam zazwyczaj, że przed samym wydarzeniem się nie stresuje, a gdy już coś się dzieje to często na stres reaguję śmiechem:-)
Ślub, nowa szkoła,ważny egzamin, 2 kreseczki, poznanie np przyszłych teściów- dużo było tych przełomów- stres jestm, ale raczej motywujący
- Zarejestrowany: 12.10.2010, 12:59
- Posty: 1642
w większości przypadków muszę sobie radzic sama. Zawiodłam się w pewnym okresie życia zwłaszcza na mamie. Teraz nasze stosunki bardzo sie poprawiły, ale pamiętam, że tak było...
w większości przypadków muszę sobie radzic sama. Zawiodłam się w pewnym okresie życia zwłaszcza na mamie. Teraz nasze stosunki bardzo sie poprawiły, ale pamiętam, że tak było...
Ja też zwykle radzę sobie sama - przynajmniej z trudnymi uczuciami...
To dziwne, ale zazwyczaj to, co dla mnie jest trudne, dla innych jest bułką z masłem i nie traktują moich problemów zbyt serio...
Trzeba je po prostu przeżyć i tyle..Na pewno niektóre chwile nie są łatwe. Dobrze jak jest ktoś na kim można się podeprzeć! Komu wygadać, pobeczeć. zawsze troszkę lżej..
...ostatnio zaczęłam mówić dzieciom o niektórych, dotąd nieznanych Im ,moich ważnych sprawach...
jest mi lżej, tylko, że synowie mają pretensje , dlaczego tak późno...
ale to dyplomaci - małymi kroczkami załatwiają tak, żeby wszystkim było dobrze:-)
A czy Wy sami potraficie być wsparciem dla bliskich w takich momentach?
Wlaśnie ja sama chyba bardziej jestem wsparciem dla bliskich. Bardzo czesto sama sobie z wieloma rzeczai musze radzic.
...tak się moje życie ułożyło, że to ja jestem, a wcześniej również byłam tym motorem w rodzinie, a sama musiałam radzić sobie sama...teraz też, choć w znacznie mniejszym stopniu, bo są dorosłe dzieci...
...TAKIE JEST ŻYCIE !!!
Trzeba je po prostu przeżyć i tyle..Na pewno niektóre chwile nie są łatwe. Dobrze jak jest ktoś na kim można się podeprzeć! Komu wygadać, pobeczeć. zawsze troszkę lżej..
...ostatnio zaczęłam mówić dzieciom o niektórych, dotąd nieznanych Im ,moich ważnych sprawach...
jest mi lżej, tylko, że synowie mają pretensje , dlaczego tak późno...
ale to dyplomaci - małymi kroczkami załatwiają tak, żeby wszystkim było dobrze:-)
A czy Wy sami potraficie być wsparciem dla bliskich w takich momentach?
Wlaśnie ja sama chyba bardziej jestem wsparciem dla bliskich. Bardzo czesto sama sobie z wieloma rzeczai musze radzic.
...tak się moje życie ułożyło, że to ja jestem, a wcześniej również byłam tym motorem w rodzinie, a sama musiałam radzić sobie sama...teraz też, choć w znacznie mniejszym stopniu, bo są dorosłe dzieci...
...TAKIE JEST ŻYCIE !!!
Bo matka to piekna, ale trudna rola...
Teraz, majac juz dziecko, też zaczynam bardziej rozumieć moja mamę...