Egzamin na prawo jazdy - doświadczenia, obawy, rady.
Nigdzie nie zanlazłam takiego wątku, wiec jako początkująca w tej materii zakładam go:)
Wiem, ze Ala i Aguśka też biorą sie za prawo jazdy niedługo.
Wymieniajmy sie więc tu doświadczeniami, obawami i radami.
Jak sie przygotować do samego kursu? Do egzaminu? (oprócz tego, co na kursie)
- Zarejestrowany: 31.01.2010, 09:26
- Posty: 21500
Ja podziwiam mojego Łukasza zdał za pierwszym razem na motor, B, C i C+E (i tu już mi nikt nie powie, że za pierwszym razem zdają fuksiarze, a za drugim dobrzy kierowcy)
Dobrym kierowcą człoweik chyba staje sie z czasem... Takie jest moje zdanie. Nie mozna być juz dobrym kierowcą podchodząc do egzaminu! Niektórzy jednak mają coś takiego we krwi, co sprawia, ze jazda przychodzi im z łatwością...:)
Jedni idą na prawo jazdy bo kochają jazdę, a inni 'bo prawko może się przydać' i od podejścia też bardzo dużo zależy :)
Ja podziwiam mojego Łukasza zdał za pierwszym razem na motor, B, C i C+E (i tu już mi nikt nie powie, że za pierwszym razem zdają fuksiarze, a za drugim dobrzy kierowcy)
Dobrym kierowcą człoweik chyba staje sie z czasem... Takie jest moje zdanie. Nie mozna być juz dobrym kierowcą podchodząc do egzaminu! Niektórzy jednak mają coś takiego we krwi, co sprawia, ze jazda przychodzi im z łatwością...:)
Jedni idą na prawo jazdy bo kochają jazdę, a inni 'bo prawko może się przydać' i od podejścia też bardzo dużo zależy :)
To prawda, choc nie powinni kochac jazdy przed zdaniem egzaminu
- Zarejestrowany: 01.03.2010, 14:19
- Posty: 670
Mama Julki (2011-01-22 10:08:09)czerwona panienka (2011-01-22 09:56:09) Ja podziwiam mojego Łukasza zdał za pierwszym razem na motor, B, C i C+E (i tu już mi nikt nie powie, że za pierwszym razem zdają fuksiarze, a za drugim dobrzy kierowcy)
Dobrym kierowcą człoweik chyba staje sie z czasem... Takie jest moje zdanie. Nie mozna być juz dobrym kierowcą podchodząc do egzaminu! Niektórzy jednak mają coś takiego we krwi, co sprawia, ze jazda przychodzi im z łatwością...:)
Zgadzam się z mamą Julki, zdając za 1, 2, 3 razem nie staniemy się od razu dobrymi kierowcami, na to trzeba lata doświadczeń. Kiedyś ktoś mi powiedział i nawet czytałam to, że dobrym kierowcą staje się osoba która za kierownica przejechała ok 100-150 tys. km i to prawda-coś w tym jest. Mój tata był kiedyś taksówkarzem i wiem, że On jest świetnym kierowcą, zwłaszcza , że jeszcze dziś bardzo dużo jeździ, ale nie jako taksówkarz, przejechał wszystkie zakątki w Polsce i bezwypadkowo, a wiele razy napotykały go straszne sytuacje, gdy czasem opowiada, to, aż nie mogłam uwierzyć.
Dobry kierowca powinien mieć również wyobraźnię, aby przewidzieć daną sytuację kilka sekund przed np. zderzeniem, co zrobić, jak zahamować, gdzie uciec... mój tata to ma, bo wiele razy udało mu się uniknąć wypadku, a dzisiaj jest ich cała masa.
Dlatego uważam, że nie same lata jazdy ale ilość przejechanych kilometrów... mogą z nas zrobić dopiero "dobrego kierowcę" :).
- Zarejestrowany: 12.10.2010, 12:59
- Posty: 1642
Tak czytam sobie wąteczek i poszłam zerknąć od kiedy ja mam "prawko". Posiadam je od 1998 roku, więc "wieki" temu je zdawałam, gdzie kurs i egzaminy odbywało się na "maluchach"
O dziwo teorię zdałam za trzecim razem (nie było mowy o jakiś komputerowych testach), a jazdę za drugim. Za pierwszym razem trafiłam na takiego instruktora, ze jak zaparkowałam bokiem do krawężnika (wtedy robiło się wszystkie manewry na placu), to stanął między krawężnikiem i samochodem, odległość wyniosła więcej niż szerokość dwóch stóp i...mnie oblał. za drugim razem plac poszedł mi dobrze, ale jazdą na miasto byłam tak zdenerwowana, ze mój egzaminator kazał mi jechać długo, długo prosto, nawrócić i dopiero pojechaliśmy konkretnie :)
Bardzo rzadko jeżdżę, bo nie mamy samochodu, ale był okres, ze jeździłam służbowym. Może w wyniku braku doświadczenia jestem bardzo ostrożna i... trzymam sie przepisowej jazdy...Gdzie ograniczenie, tam ograniczam co niektórych kierowców bardzo irytuje. wtedy się zastanawiam czy ja robię źle, że jeżdżę przepisowo?
Najlepiej jednak czuję się ze swoim M. za kierownicą, bo jest on zawodowym kierowcą i juz nie raz widziałam go w akcji, gdzie trzeba było błyskawicznie zareagować i dzięki jego refleksowi kończyło się tylko "łaciną" w kierunku drugiego nieostrożnego kierowcy.
Oaza, mój tata też zdawał na maluchu a egzamin polegał na objechaniu dookoła rynku:)))) To były czasy! Mnie czeka Grudziadz albo Bydgoszcz.
Prawko mam od 2002 roku. Do egzaminu podchodziłam 8 (!!!) razy, ale nie dlatego, że nie umiałam jeździć, ale dlatego że stres mnie poprostu paraliżował:( Na kursie śmigałam jak stary kierowca, nawet instruktor mówił że sobie świetnie radzę, a jak przychodziło do jazdy po placu to była masakre. Mój tata który jeździł ze mną na egzaminy miał już dość. Za 6 czy 7 razem chciałam zrezygnować, ale rodzice mnie zmobilizowali (tyle pieniędzy by przepadło) i udało mi się bez problemu zdać:) Jaka ja byłam wtedy szczęśliwa!!!
Moja rada - nie stresować się! Nikt głowy nikomu nie urwie, gdy za 1 czy 5 razem nie zdamy. Stres jeszcze nikomu nie pomógł.
Idąc na kurs nie umiałam prowadzić samochodu, bo nie było chętnych (znaczy się z odpowiednią cierpliwoscią) żeby mnie poduczyć. Napewno dobrze by było poprubować sobie jazdy gdzieś na polnej drodze, zwłaszcza startowania z ręcznego pod górkę;)
- Zarejestrowany: 06.07.2010, 14:49
- Posty: 2214
Napiszę tak!
Jeżdże od... dziecka chyba 12-latka , ale zaczynałem wcześniej.
Pierwszą prawo jazdy zrobiłem gdy miałem lat 24 ( tak jakoś wyszło)
Egzamin na Pierwsze prawo jazdy zdawałem w swoim zakładzie pracy - byłem mechanikiem .....i wiecie co??? na prawie pół setki kursantów zdało tylko 8 (słownie-ośmiu) nie dlatego że ktoś tam czegoź nie umiał i "sknocił" , Nie! ale PAN egzaminator się wkurzył że rozpoczęto egzaminowanie bez niego..
Resztę "uprawnień " zdobywałem za pierwszym razem ...... i powiem tylko tyle że jak się któryś "głupek" uweżmie na kogoś to NIE MA MOCNYCH - obleje kursanta jak nic .
Napiszę tak!
Jeżdże od... dziecka chyba 12-latka , ale zaczynałem wcześniej.
Pierwszą prawo jazdy zrobiłem gdy miałem lat 24 ( tak jakoś wyszło)
Egzamin na Pierwsze prawo jazdy zdawałem w swoim zakładzie pracy - byłem mechanikiem .....i wiecie co??? na prawie pół setki kursantów zdało tylko 8 (słownie-ośmiu) nie dlatego że ktoś tam czegoź nie umiał i "sknocił" , Nie! ale PAN egzaminator się wkurzył że rozpoczęto egzaminowanie bez niego..
Resztę "uprawnień " zdobywałem za pierwszym razem ...... i powiem tylko tyle że jak się któryś "głupek" uweżmie na kogoś to NIE MA MOCNYCH - obleje kursanta jak nic .
Coś w tym jest... Teraz są co prawda kamery i mozna sie odwoływać, dowodzić swoich racji, ale jak wiadomo niewielu sie na to zdobywa...
- Zarejestrowany: 09.10.2010, 20:03
- Posty: 7326
Mam prawko już prawie 11 lat kurs zaczełam nie mając 18. Zdałam za drugim razem, a a takim naprawdę dobrym kierowcą jestem od 2 bo wreszcie jeżdzę w zimę wcześniej się bałam, ale sporo jeździłammandatu nie zaliczyłam więc nie było tak źle.
- Zarejestrowany: 31.01.2010, 09:26
- Posty: 21500
Idąc na kurs nie umiałam prowadzić samochodu, bo nie było chętnych (znaczy się z odpowiednią cierpliwoscią) żeby mnie poduczyć. Napewno dobrze by było poprubować sobie jazdy gdzieś na polnej drodze, zwłaszcza startowania z ręcznego pod górkę;)
Dokładnie Ania ma rację ja idą na kurs 'umiałam' już jeździć tzn wiedziałam do czego są biegi i jeżdziłam już sama po polnych drogach. To mi bardzo dużo dało ale ile włosów sobie Łukasz przez to powyrywał to głowa mała
Idąc na kurs nie umiałam prowadzić samochodu, bo nie było chętnych (znaczy się z odpowiednią cierpliwoscią) żeby mnie poduczyć. Napewno dobrze by było poprubować sobie jazdy gdzieś na polnej drodze, zwłaszcza startowania z ręcznego pod górkę;)
Dokładnie Ania ma rację ja idą na kurs 'umiałam' już jeździć tzn wiedziałam do czego są biegi i jeżdziłam już sama po polnych drogach. To mi bardzo dużo dało ale ile włosów sobie Łukasz przez to powyrywał to głowa mała
No i właśnie opinie na ten temat sa bardzo różne. Np. Sonia pisała w tym wątku, ze jeżdżąć przed zdaniem prawka nabawiła się wielu złych nawyków, których potem trudno jej było sie pozbyć i utrudniałyz danie egzaminu! Tak też instruktor powiedział do mojego meża, ze najlepiej "na swieżo".
- Zarejestrowany: 17.12.2009, 20:50
- Posty: 9899
Oaza, mój tata też zdawał na maluchu a egzamin polegał na objechaniu dookoła rynku:)))) To były czasy! Mnie czeka Grudziadz albo Bydgoszcz.
Ja zdawałam w Toruniu..
- Zarejestrowany: 03.07.2009, 17:42
- Posty: 21159
Oaza, mój tata też zdawał na maluchu a egzamin polegał na objechaniu dookoła rynku:)))) To były czasy! Mnie czeka Grudziadz albo Bydgoszcz.
Ja zdawałam w Toruniu..
Ja w Koninie:)
- Zarejestrowany: 17.12.2009, 20:50
- Posty: 9899
Oaza, mój tata też zdawał na maluchu a egzamin polegał na objechaniu dookoła rynku:)))) To były czasy! Mnie czeka Grudziadz albo Bydgoszcz.
Ja zdawałam w Toruniu..
Ja w Koninie:)
Dzień przed egzaminem jeździłam po Toruniu, miałam takiego stresa, że wszystko robiłam źle, ma placu strąciłam kilka słupków. Kiedy na drugi dzień pojechałam na egzamin, pomyślałam sobie, że co ja taka głupia jestem i się tak stresuję, przecież nawet jak nie zdam to się nic nie stanie, ziemia się nie zawali, życie też mi się nie skończy. Pojechałam całkiem na luzie i .....zdałam!
Oaza, mój tata też zdawał na maluchu a egzamin polegał na objechaniu dookoła rynku:)))) To były czasy! Mnie czeka Grudziadz albo Bydgoszcz.
Ja zdawałam w Toruniu..
O to niedaleko:)
Mój maż zdawał w Grudziadzu, a szwagierki w Bydgoszczy. jedna z pobliskich szkół oferuje egzamin właśnie w Bydgoszczy, zaś druga w Grudziadzu. Chyba wybiorę Grudziadz:)
A ja nie miałam pojęcia co do czego w aucie służy idąc na kurs... Miałam wrażenie, że wsadzono mnie do statku kosmicznego i że mam za mało zarówno rąk jak i nóg! Na pierwszej lekcji odmówiłam jazdy bo mało sobie zębów o kierownicę nie wybiłam... Byłam zielona jak trawa na wiosnę... Instruktor jęczał nade mną i ręce załamywał... Gdy przyszło do egzaminu zdałam za pierwszym razem... Tak więc nie ma reguły... :) Ale powiem Wam szczerze, że szłam na egzamin bez nasatwienia, że muszę zdać i może dlatego tak mi łatwo poszło...?
A ja nie miałam pojęcia co do czego w aucie służy idąc na kurs... Miałam wrażenie, że wsadzono mnie do statku kosmicznego i że mam za mało zarówno rąk jak i nóg! Na pierwszej lekcji odmówiłam jazdy bo mało sobie zębów o kierownicę nie wybiłam... Byłam zielona jak trawa na wiosnę... Instruktor jęczał nade mną i ręce załamywał... Gdy przyszło do egzaminu zdałam za pierwszym razem... Tak więc nie ma reguły... :) Ale powiem Wam szczerze, że szłam na egzamin bez nasatwienia, że muszę zdać i może dlatego tak mi łatwo poszło...?
No to Jagienko ja mam identycznie! No, moze wiem mniej więcej, co do czego słuzy, ale jak tego uzyc i w jakich momentach - o, tu już mam dylemat!:)))
- Zarejestrowany: 17.12.2009, 20:50
- Posty: 9899
A ja nie miałam pojęcia co do czego w aucie służy idąc na kurs... Miałam wrażenie, że wsadzono mnie do statku kosmicznego i że mam za mało zarówno rąk jak i nóg! Na pierwszej lekcji odmówiłam jazdy bo mało sobie zębów o kierownicę nie wybiłam... Byłam zielona jak trawa na wiosnę... Instruktor jęczał nade mną i ręce załamywał... Gdy przyszło do egzaminu zdałam za pierwszym razem... Tak więc nie ma reguły... :) Ale powiem Wam szczerze, że szłam na egzamin bez nasatwienia, że muszę zdać i może dlatego tak mi łatwo poszło...?
No to Jagienko ja mam identycznie! No, moze wiem mniej więcej, co do czego słuzy, ale jak tego uzyc i w jakich momentach - o, tu już mam dylemat!:)))
Ze mną było podobnie, ale na egzamin pojechałam całkiem na luzie, no i zdałam
- Zarejestrowany: 14.06.2010, 21:25
- Posty: 10745
Mój 15 letni siostrzeniec potrafi jeździć jak nie jeden dorosły.Ale co z tego że tylko po polach,lasach mało uczęszczanych drogach?.Tam nie ma Znaków drogowych, nie jest sztuką nauczyć się prowadzić samochód,trzeba jeszcze umieć się zachować w mieście,gdzie trzeba patrzeć na znaki,znać kto ma pierwszeństwo itp.
- Zarejestrowany: 06.07.2010, 14:49
- Posty: 2214
Gdy moja znajoma zdawała egzamin na prawo jazdy za pierwszym razem egzaminator "oblał ją" bo wcisnęła się między samochody ( chociaż sam przed chwilą nerwowo cmokał i mówił do niej że się spieszy).
Za drugim razem kazał jej wjechać na parkingu między dwa stojące samochody , a następnie stwierdził że ma za mało miejsca żeby wysiąść z auta (chociaż wjeżdżjąc tam dziewczyna zwracała jemu na ten fakt że jest wąsko- uwagę)
Za trzecim razem pojechała na egzamin z 40 stopniową gorączką - anginą "jak byk"....i zdała chociaż trudno jej było uwierzyć w swoje szczęście. Dzisiaj (po roku) ma już kilkakrotnie zaliczoną trasę między polską a wyspami .
Kamery nic nie dają ponieważ są tak ciekawie ustawione że nie obejmują wszystkiego (w tym samego PANA egzaminatora) .Wyjściem byłby drugi samochód z tyłu o którym ani egzaminowany by nic nie wiedział (presja-stres), ani sam egzaminator. A może tak sami egzaminatorzy gdyby tak ktoś przyszedł na egzamin jako kursant i ocenił ich "pracę" ( podejście do kursanta, jego traktowanie, i to czego się niesłusznie "czepiają"