Egzamin na prawo jazdy - doświadczenia, obawy, rady.
Nigdzie nie zanlazłam takiego wątku, wiec jako początkująca w tej materii zakładam go:)
Wiem, ze Ala i Aguśka też biorą sie za prawo jazdy niedługo.
Wymieniajmy sie więc tu doświadczeniami, obawami i radami.
Jak sie przygotować do samego kursu? Do egzaminu? (oprócz tego, co na kursie)
- Zarejestrowany: 27.10.2009, 16:11
- Posty: 30511
Oj zalożyłam już taki wątek, lecę go usunąć.
- Zarejestrowany: 27.10.2009, 16:11
- Posty: 30511
Chodziłam kiedyś na kurs, wyjeździłam 12 godzin i odpuściłam. Wtedy nie musiałam, dziś muszę. Nie czuję się dobrze w aucie jako pasażer, boję się. Podobno jak jest się samemu kierowcą te obawy znikają.
Ja nie wyobrażam sobie siebie z akierownicą... na razie:) Mam nadzieję, że to sie zmieni!
Prawo jazdy jest mi niezbędne, aby pójść do pracy. Zresztą uniezależnia - to na pewno.
Mnie to czeka 2 poprawka- bo ostatnio na testach oblałam- co za łoś ze mnie, teraz muszę się nowych testów uczyć. Chciałabym zdać zanim dziecko przyjdzie na świat, będzie nam łatwiej, bo tu na wsi, ani marketu, ani przychodni... a tak na zakupki, do lekarza z dzieckiem, do znajomych i nie trzeba na zegarek zerkać kiedy pks:-)
- Zarejestrowany: 27.10.2009, 16:11
- Posty: 30511
Aguśka jestes w połowie ciąży więc zdążysz zdać zanim urodzisz.
Aguśka jestes w połowie ciąży więc zdążysz zdać zanim urodzisz.
Nio, mam taką skromną nadzieję, bo autko już czeka:-)
A stres ten sam, czy to pierwszy, czy drugi egzamin...
- Zarejestrowany: 27.10.2009, 16:11
- Posty: 30511
Na mnie także autko czeka, a ja czekam na wiosnę, mam poczucie, ze wtedy będzie łatwiej się jeździło.
- Zarejestrowany: 31.01.2010, 09:26
- Posty: 21500
Ja zdałam za pierwszym razem ale robiłam to na wariackich papierach placyku miałam 2h (dzień przed egzaminem), części pod maską uczyłam się w dzień egzaminu w drodze na niego, jazdę miałam opanowaną perfekcyjnie (mój nauczyciel bał się tylko, że obleję za szybką jazdę). Na egzamin pojechałam pewna aż może za pewna siebie i mama do dziś nie wie jak to zrobiłam, że zdałam
- Zarejestrowany: 21.11.2009, 20:05
- Posty: 2636
Ja zapisałam sie na kurs w grudniu, teoria już mi się skończyła teraz mam jazdy, do wyjeżdżenia jest 30 godzin, ja na razie wyjeździłam 6 (po 2 godziny się jeździ). Spoko nie ma sie czym stresować :) następną jazdę mam w poniedziałek:)
Ja zdałam za pierwszym razem ale robiłam to na wariackich papierach placyku miałam 2h (dzień przed egzaminem), części pod maską uczyłam się w dzień egzaminu w drodze na niego, jazdę miałam opanowaną perfekcyjnie (mój nauczyciel bał się tylko, że obleję za szybką jazdę). Na egzamin pojechałam pewna aż może za pewna siebie i mama do dziś nie wie jak to zrobiłam, że zdałam
Marlena - ja też tak chcę!!!!!! Ty to musisz być zdolniacha!
Ja sie trochę boję kompromitacji...
Na mnie także autko czeka, a ja czekam na wiosnę, mam poczucie, ze wtedy będzie łatwiej się jeździło.
No na mnie autko nie czeka. Niestety.
Ja zdałam za pierwszym razem ale robiłam to na wariackich papierach placyku miałam 2h (dzień przed egzaminem), części pod maską uczyłam się w dzień egzaminu w drodze na niego, jazdę miałam opanowaną perfekcyjnie (mój nauczyciel bał się tylko, że obleję za szybką jazdę). Na egzamin pojechałam pewna aż może za pewna siebie i mama do dziś nie wie jak to zrobiłam, że zdałam
Podobno ci, co zdają za 1 razem- to fuksiarze
a za 2 razem- dobrzy kierowcy
Ja nie należę ani do jednych, ani do drugich
Wiecie co, opowiem Wam moją historię.
Dwa razy podchodziłam do kursu. Za każdym razem tchórzyłam. Mój mąż próbował mnie uczyć , żebym sie oswoiła z samochodem. Niestety wtedy było dla mnie nie do pojęcia trzymać kierownicę i jednocześnie zmieniać biegi . Zamiast patrzeć na drogę, interesowało mnie, czy wrzuciłam dobry bieg . Mój mąż stracił swoją anielską cierpliwość, a ja stwierdziłam, że nawet na traktor się nie nadaje. Odpuściłam.
Pewnego dnia mój mąż wszedł do domu, położył mi dowód wpłaty i powiedział: " kurs opłacony, nie masz wyjścia". Z tego wszystkiego rozbolał mnie żołądek. Tak się zestresowałam. Po pierwszych zajęciach nie było tak źle, szczególnie po teorii. W końcy nadszedł dzień, kiedy miałam pierwszą godzinę jazdy. Nie spałam całą noc. Wmawiałam sobie "Gdzie Ty za kierownicę?" Po 10 minutach na placu, pojechałam na miasto. Niewiele pamiętam, a jak wysiadłam to miałam sztywne palce od ściskania kierownicy. Następnego dnia było już lepiej. Później tak mi się spodobało, że nawet nie wiedziałam kiedy minęły 2 godzinki.
A teraz Wam powiem, że nie warto się tak martwić na zaś. Egzamin zdałam za pierwszym podejściem. Jeżdżę codziennie i nawet jedną stłuczkę zaliczyłam, ale nie z mojej winy.
A mój mąż ma problem, bo cały czas zabieram mu samochód.
Nie bójcie się, strach to zły doradca:)
Powodzenia:)
- Zarejestrowany: 27.10.2009, 16:11
- Posty: 30511
Katianko witaj! Dawno Cię nie było. Powodzenia na "prawku" i melduj nam jak idzie.
- Zarejestrowany: 22.02.2010, 10:02
- Posty: 3921
Nie obawiaj się.Poświęć dziennie przynajmniej 1 godzinkę na rozwiązanie testów ja tak robiłam i wszystko było ok.O spokoju mówić nie będę tym bardziej na egzaminie.Ja za każdym razem nerwowo podchodziłam do egzaminu zdałam za 4 razem-egazemin w Olsztynie.Mój instruktor był cool strasznie zależało mu na tym by zdać w jak naprędszym czasie.Miał swoje regułki,które pomagały w szybkim zapamiętaniu danej drogi do przejazdu.Fajnie byłoby gdybyś od czasu do czasu mogła wyjechać sobie na jakiś "placyk" z mężem albo kimś z bliskich,kto wytłumaczyłby ci to na przykład czego nie rozumiesz.Mój mąż był strasznie wyrozumiały co do mnie i mojej jazdy.Na pewno nie uważam siebie za super kierowce.Za kierownicę siadam tylko wtedy gdy czuję się pewna,że wszystko będzie ok.
- Zarejestrowany: 31.01.2010, 09:26
- Posty: 21500
Ja zdałam za pierwszym razem ale robiłam to na wariackich papierach placyku miałam 2h (dzień przed egzaminem), części pod maską uczyłam się w dzień egzaminu w drodze na niego, jazdę miałam opanowaną perfekcyjnie (mój nauczyciel bał się tylko, że obleję za szybką jazdę). Na egzamin pojechałam pewna aż może za pewna siebie i mama do dziś nie wie jak to zrobiłam, że zdałam
Podobno ci, co zdają za 1 razem- to fuksiarze
a za 2 razem- dobrzy kierowcy
Ja nie należę ani do jednych, a ni do drugich
Może i mam fuksa ale dobrym kierowcą również jestem.
To skoro dobrzy kierowcy zdają za drugim to nie do końca są dobrzy skoro na czymś niezdali za pierwszym razem...
- Zarejestrowany: 21.11.2009, 20:05
- Posty: 2636
Katianko witaj! Dawno Cię nie było. Powodzenia na "prawku" i melduj nam jak idzie.
Witaj Alu:) pewnie że będę meldować:) a Ty się zapisuj i nie czekaj na wiosnę, szkoda czasu:)
Ja zdałam za pierwszym razem ale robiłam to na wariackich papierach placyku miałam 2h (dzień przed egzaminem), części pod maską uczyłam się w dzień egzaminu w drodze na niego, jazdę miałam opanowaną perfekcyjnie (mój nauczyciel bał się tylko, że obleję za szybką jazdę). Na egzamin pojechałam pewna aż może za pewna siebie i mama do dziś nie wie jak to zrobiłam, że zdałam
Podobno ci, co zdają za 1 razem- to fuksiarze
a za 2 razem- dobrzy kierowcy
Ja nie należę ani do jednych, a ni do drugich
Może i mam fuksa ale dobrym kierowcą również jestem.
To skoro dobrzy kierowcy zdają za drugim to nie do końca są dobrzy skoro na czymś niezdali za pierwszym razem...
Dokładnie- mój kolega z roku na studiach zdał za ...15 razem!! I że mu się chciało- matka kase dawała... po prostu...to się smiali, że za 13 razem w wordzie rower dają. A kiedyś w Wordzie w Olsztynie była promocja- 13 egzamin gratis bez wpłaty
Ja zdałam za pierwszym razem ale robiłam to na wariackich papierach placyku miałam 2h (dzień przed egzaminem), części pod maską uczyłam się w dzień egzaminu w drodze na niego, jazdę miałam opanowaną perfekcyjnie (mój nauczyciel bał się tylko, że obleję za szybką jazdę). Na egzamin pojechałam pewna aż może za pewna siebie i mama do dziś nie wie jak to zrobiłam, że zdałam
Podobno ci, co zdają za 1 razem- to fuksiarze
a za 2 razem- dobrzy kierowcy
Ja nie należę ani do jednych, ani do drugich
Według tego mój mąż jest dobrym kierowcą:)
Za pierwszym razem egzaminator tak mieszał go z błotem, ze nie zdał z nerwów!
To okropne, jak niektórzy egzaminatorzy utrudniają egzamin: krzyczą, wyzywają, wręcz ubliżają, mimo kamer!
Może i mam fuksa ale dobrym kierowcą również jestem.
To skoro dobrzy kierowcy zdają za drugim to nie do końca są dobrzy skoro na czymś niezdali za pierwszym razem...
Marlena, uwierz, ze nie zawsze jest jak piszesz...
- Zarejestrowany: 31.01.2010, 09:26
- Posty: 21500
Mnie egzaminator chciał usadzić wiem to dobrze. Kazał mi parkować między dwoma samochodami gdzie miejsca było na rower, jakie było jego zdziwienie gdy mu powiedziałam, że tu nie zaparkuję bo się nie zmieszczę i odjechałam dalej. Potem ciągał mnie po samych jednokierunkowych aż w końcu 'wywiózł' mnie w osiedle, na którym znak stop był ustawiony tak, że jakbym się przed nim zatrzymała to bym nie wiedziała kiedy mogę jechać (było to skrzyżowanie)- powiedziałam mu wtedy grzecznie, że w takiej sytuacji nie mogę zatrzymać się przed znakiem stop tylko w takim miejscu abym miała wystarczającą widoczność. Po tej sytuacji powiedział tylko- wracamy do Wordu
- Zarejestrowany: 22.02.2010, 10:02
- Posty: 3921
Ja zdałam za pierwszym razem ale robiłam to na wariackich papierach placyku miałam 2h (dzień przed egzaminem), części pod maską uczyłam się w dzień egzaminu w drodze na niego, jazdę miałam opanowaną perfekcyjnie (mój nauczyciel bał się tylko, że obleję za szybką jazdę). Na egzamin pojechałam pewna aż może za pewna siebie i mama do dziś nie wie jak to zrobiłam, że zdałam
Podobno ci, co zdają za 1 razem- to fuksiarze
a za 2 razem- dobrzy kierowcy
Ja nie należę ani do jednych, ani do drugich
Według tego mój mąż jest dobrym kierowcą:)
Za pierwszym razem egzaminator tak mieszał go z błotem, ze nie zdał z nerwów!
To okropne, jak niektórzy egzaminatorzy utrudniają egzamin: krzyczą, wyzywają, wręcz ubliżają, mimo kamer!
Może i mam fuksa ale dobrym kierowcą również jestem.
To skoro dobrzy kierowcy zdają za drugim to nie do końca są dobrzy skoro na czymś niezdali za pierwszym razem...
Marlena, uwierz, ze nie zawsze jest jak piszesz...
Dokładnie.Mój instruktor mówił,że na pewno zdam za pierwszym razem i co nie wyszło!!!Dla mnie nie ma super,dobrych kierowców.Albo masz szczęście albo go nie masz.Proszę to cytat dla tych pewnych siebie DOBRYCH KIEROWCÓW...
"Kiedy wyda Ci się, że jesteś bardzo dobrym kierowcą, który wie już wszystko o jeździe i o szosach, sprzedaj jak najszybciej swój pojazd i nigdy więcej nie zasiadaj za kierownicą. Cmentarze są pełne bardzo dobrych kierowców".