Hmmm... nie masz może w tej szkole kogoś znajomego ze starszej klasy? Sąsiada, kuzyna? Na ogół takich osób się nie czepiają.
Nie wiem jaka to szkoła, u nas nic takiego raczej nie ma miejsca. Jasne - jakieś potyczki zawsze sie zdarzyć mogą, ale nie ma programowego, zaplanowanego :kocenia:.
na pewno nie można tak tego zostawić . W szkole oprócz nauczycieli jest jeszcze dyrektor , pedagog , przemoc trzeba zwalczać od samego początku ...
Alina63 napisał 2010-09-03 19:53:21na pewno nie można tak tego zostawić . W szkole oprócz nauczycieli jest jeszcze dyrektor , pedagog , przemoc trzeba zwalczać od samego początku ...
Często pomoc takich osób niestety jest abstrakcją. Sama pracowałam w szkole i gdy zwróciłam się o pomoc do pedagog (bo zauważyłam problem w klasie) to usłyszałam "niech sami to między sobią załatwią"... Ręce opadły na miejscu...
pinquin napisał 2010-09-03 20:07:16Alina63 napisał 2010-09-03 19:53:21na pewno nie można tak tego zostawić . W szkole oprócz nauczycieli jest jeszcze dyrektor , pedagog , przemoc trzeba zwalczać od samego początku ...
Często pomoc takich osób niestety jest abstrakcją. Sama pracowałam w szkole i gdy zwróciłam się o pomoc do pedagog (bo zauważyłam problem w klasie)
to usłyszałam "niech sami to między sobią załatwią"... Ręce opadły na miejscu... .. o tak najlepiej powiedzieć... i problemu nie widzieć... bo po co z tym walczyć... niech uczniowie radzą sami... wychowawcy też...
znam przypadek , że pedagog z gimnazjum problem przemocy zgłasza policji - na prawdę są efekty ...
Może się mylę, ale myślę, że trochę przesadzają z tym koceniem- chodzi mi o to, że być może specjalnie straszą, opowiadają "straszne historie", żeby pierwszoklasiści denerwowali się i bali. A na samym straszeniu może się skończyć- tak było u mnie w liceum, najpierw straszyli, kazali się wierszyków uczyć, a potem była całodniowa zabawa i przebieranie się- na tym się skończyło.
Jeżeli jest jednak coś "na rzeczy", to w zasadzie chyba zaczynają się znęcać nad wybranymi osobami- czyli wyławiają z tłumu pierwszoklasistów jedną, dwie osoby, które na widok starszych gimnazjalistów uciekają, albo okazują strach po sobie- i z tych osób robią pośmiewisko, resztę zostawiając w spokoju.
Nie daj się sprowokować, nie myśl o jakimś "koceniu", nie rozglądaj się przerażony dookoła siebie, sam nie prowokuj (a więc też- nie przyglądaj się komuś), a powinno Cie to ominąć- takie głupie zabawy i żarty też wiecznie nie trwają.
Najgorsze było to malowanie flamastrami po twarzy rękach czasami widziałam, że na ubraniach. Mi pomazali tylko twarz a potem jak chcieli znowu to się nie dałam:).
Ale to jeszcze nic. Z tego co wdziałam pare lat temu to pierwszo klasista musiał wchodzić na drzewo i miauczeć, albo wyciągać zębami zapałkę z ziemi.. Naszczęście ja tak nie musiałam, a zresztą nawet bym tego nie zrobiła.:)) A co by było potem? Nie wiem.;]
I to nie tylko trzecioklasiści ale rónież drugoklasiści "kocili".
Ja tylko na rękach pisałam oczywiście "Doda" haha :P
tak było od zawsze, a szkoły będą uważały że nie ma problemu, dopóki nie stanie się tragedia...
najłatwiej szkołom powiedzieć - u nas tego nie ma - i udawać że rzeczywiście nie ma....
Koleżanki mojej córka , od września rozpoczynająca naukę w jednym z gminnych gimnazjów , już w wakacje była nękana grożbami na NK . Powiadomiono o tym pedagoga , ten przy współpracy z policją zadziałał od razu i uwierzcie mi , problemu nie było . Tak więc można ...
Też myślę,ze trzeba zareagować i nie zostawiać tak tego,ponieważ na" koceniu" może sie nie skończyć.
to już jest niestety przemoc , nie można przejść z nią do porządku dziennego ...
Zjawisko to znam tylko z filmów i opowiadań. Ale to były takie miejsca jak: koszary, domy dziecka. Bardzo jest mi przykro i źle, ze przenosi się ono na inne tereny i sięga coraz młodszych ludzi. Ale przecież te dzieci same tego nie wymyślają. Skądś czerpią przykłady i informacje. A jeżeli problem sięga już gimnazjum, to chyba pora aby władze szkolne "wespół zespół" z policją zaczęły działać. I to we wszystkich bez wyjątku szkołach. A nie tylko tam gdzie dzieją się tragedie. Bo wówczs już jest za późno. A i rodzice też wiedząc, ze problem taki istnieje, powinni jemu przeciw działać rozmawiając z własnymi dziećmi. A nie odsuwać wszystkiego na bok i obarczać szkoły wychowaniem własnych dzieci. Bo szkoła ma przede wszystkim uczyć a rodzice wychowywać.
u mnie w liceum był taki zwyczaj, że na początku roku jedna ze starszych klas urządzała ogólnoszkolne kocenie.
polegało to w głównej mierze na zabawie i zdrowej konkurencji, gdyż zwycięzka klasa zyskiwała prawo do kocenia w następnym roku.
samowolne kocenie była zabronione i srogo karane (nagany, a nawet wydalenie ze szkoły).
aluna napisał 2010-09-04 01:41:57najłatwiej szkołom powiedzieć - u nas tego nie ma - i udawać że rzeczywiście nie ma....
Może się narażę, ale twierdzę, że u nas tego nie ma, i nie dlatego, że udaję, że nie widzę.