Tęcza - bezpieczniejsza alternetywa dla "słoneczka"?!
Jestem w ciężkim szoku po tym, co usłyszałam dziś rano. Znajoma usłyszała od koleżanki - pedagoga o nowej grze/zabawie podczas imprez dzieci w liceum.
Zabawa nosi nazwę tęcza i polega na tym, że dziewczynki (dla mnie to dziewczynki - bo nadal dzieci w większości niepełnoletnie!) malują sobie usta szminką - każda w innym kolorze. Potem, podczas seksu oralnego (potocznie mówiąc - robiąc "loda") z kolegą pozostawia ślad szminki na jego członku. Wygrywa ta dziewczyna, której ślad znajduje się najdalej!
Przerażające... My będąc w liceum czuliśmy się skrępowani grając w butelkę na rozkazy i całusy...
Boję się pomyśleć, co będzie modne za kilka lat, gdy moje dziewczynki będą w wieku szkolnym.
- Zarejestrowany: 06.05.2009, 20:23
- Posty: 5452
Bartt, ale o czym Ty piszesz? Przecież kwestia czy zrobić "tęczę" czy nie nie jest wartością stricte katolicką! To jest kwestia zasad moralnych uniwersalnych dla każdego - bo takowe są bez względu na wyznanie - chyba się zgodzisz?
Przeczytaj jeszcze raz, co napisałam:
Z kolei w niniejszym wątku porusza się kwestie moralności właśnie i tutaj pewne zasady są właściwe dla wszystkich - bez względu na to, czy chcą krzyża w sejmie czy nie!
O czym Ty w ogóle piszesz? O jakich wartościach uniwersalnych? Jak widać, nie wszystkim to przeszkadza - dla tych dzieciaków na przykład to nie są jakieś wielkie wartości... one mają inne. I przecież mamy być tolerancyjni.
jasne - jak zabawy w słoneczko to na pewno ta część poleczeństwa która nie wyznaje Jedynie Słusznej Wiary...
Zazdroszczę zaślepienia...
No właśnie - tak jest wg. Bartta... Naprawdę, ręce opadają...
Bartt, ale o czym Ty piszesz? Przecież kwestia czy zrobić "tęczę" czy nie nie jest wartością stricte katolicką! To jest kwestia zasad moralnych uniwersalnych dla każdego - bo takowe są bez względu na wyznanie - chyba się zgodzisz?
Przeczytaj jeszcze raz, co napisałam:
Z kolei w niniejszym wątku porusza się kwestie moralności właśnie i tutaj pewne zasady są właściwe dla wszystkich - bez względu na to, czy chcą krzyża w sejmie czy nie!
O czym Ty w ogóle piszesz? O jakich wartościach uniwersalnych? Jak widać, nie wszystkim to przeszkadza - dla tych dzieciaków na przykład to nie są jakieś wielkie wartości... one mają inne. I przecież mamy być tolerancyjni.
Piszę, że istnieją wartości uniwersalne (polecam choćby "Elementarz etyczny" Karola Wojtyły), a to, z enie każdy ich przestrzega to już inna para kaloszy. Przestrzegać ich POWINNIŚMY, ale nie mamy wpływu na to, czy robi to pan Kowlaski czy pani Iksińska.
Bartt, ale o czym Ty piszesz? Przecież kwestia czy zrobić "tęczę" czy nie nie jest wartością stricte katolicką! To jest kwestia zasad moralnych uniwersalnych dla każdego - bo takowe są bez względu na wyznanie - chyba się zgodzisz?
Przeczytaj jeszcze raz, co napisałam:
Z kolei w niniejszym wątku porusza się kwestie moralności właśnie i tutaj pewne zasady są właściwe dla wszystkich - bez względu na to, czy chcą krzyża w sejmie czy nie!
O czym Ty w ogóle piszesz? O jakich wartościach uniwersalnych? Jak widać, nie wszystkim to przeszkadza - dla tych dzieciaków na przykład to nie są jakieś wielkie wartości... one mają inne. I przecież mamy być tolerancyjni.
A nie istnieje coś takiego jak zasady uniwersalne? Gdyby nie istniały, jedynymi zbrodniarzami, złodziejami, gwałcicielami i wszystkocotylkozłe byliby ateiści chociażby. Lub wyznający inne wiary. Czyż nie?
- Zarejestrowany: 08.04.2011, 08:58
- Posty: 1112
Piszesz, że osoba niezainteresowana zabawami typu "tęcza" jest outsiderem. Z tego wynika wyraźnie, że problem tkwi w młodzieży - w jej zmianach priorytetów, braku autorytetów, w wychowaniu wreszcie!
U podstaw leży kwestia braku wychowania, owszem, ale na to, jak ktoś wychowuje dziecko, nie mam żadnego wpływu. Bo co, pójdę do takiej mamuśki i będę ją uświadamiać? Książki podrzucę? Żeby jeszcze ochrzan dostać, że się w nie swoje sprawy wtrącam? Podwórko tych dzieci przecież nie wychowa. Od nauczycieli też ciężko wymagać, żeby nadrabiali to, co rodzice zaniedbywali latami, za pomocą jakiegoś tam poprawiania relacji i planów naprawczych, w akompaniamencie śmiejącego się w twarz ucznia, w co każe im się bawić pani Hall. Tu potrzeba jasnych reguł, pokazujących co jest dobre, a co złe, za których złamanie grożą wystarczająco dotkliwe konsekwencje (jak najmniej absorbujące czas nauczycieli, niech oni swoją uwagą i czasem nagradzają dobrych uczniów). A nie jakieś pitu-pitu, typu pała z zachowania na semestr za dosypanie nauczycielce środków przeczyszczających do herbaty, którą to pałą uczeń przejmuje się jak zeszłorocznym śniegiem. I jeszcze jakieś poprawianie relacji z takim ananasem, co by był on łaskaw na drugi raz niczego nie dosypywać. Giertych coś w tym stylu planował - i ponoć były efekty.
Natomiast zobaczysz w szkole, jak ta cała patologia będzie grać wszystkim na nosie, dominować, bezkarnie podskakiwać, śmiać się w twarz i werbować w swoje szeregi dobrą, ale bardziej podatną na wpływy młodzież, nie dającą sobie psychicznie rady z szykanami itd.. Nie wiem, może ja coś źle myślę, może zbyt emocjonalnie, ale nie umiem inaczej, bo ta sprawa w jakiś sposób dotyczy mojej rodziny.
- Zarejestrowany: 16.05.2011, 23:03
- Posty: 3002
To przerażające...
Piszesz, że osoba niezainteresowana zabawami typu "tęcza" jest outsiderem. Z tego wynika wyraźnie, że problem tkwi w młodzieży - w jej zmianach priorytetów, braku autorytetów, w wychowaniu wreszcie!
U podstaw leży kwestia braku wychowania, owszem, ale na to, jak ktoś wychowuje dziecko, nie mam żadnego wpływu. Bo co, pójdę do takiej mamuśki i będę ją uświadamiać? Książki podrzucę? Żeby jeszcze ochrzan dostać, że się w nie swoje sprawy wtrącam? Podwórko tych dzieci przecież nie wychowa. Od nauczycieli też ciężko wymagać, żeby nadrabiali to, co rodzice zaniedbywali latami, za pomocą jakiegoś tam poprawiania relacji i planów naprawczych, w akompaniamencie śmiejącego się w twarz ucznia, w co każe im się bawić pani Hall. Tu potrzeba jasnych reguł, pokazujących co jest dobre, a co złe, za których złamanie grożą wystarczająco dotkliwe konsekwencje (jak najmniej absorbujące czas nauczycieli, niech oni swoją uwagą i czasem nagradzają dobrych uczniów). A nie jakieś pitu-pitu, typu pała z zachowania na semestr za dosypanie nauczycielce środków przeczyszczających do herbaty, którą to pałą uczeń przejmuje się jak zeszłorocznym śniegiem. I jeszcze jakieś poprawianie relacji z takim ananasem, co by był on łaskaw na drugi raz niczego nie dosypywać. Giertych coś w tym stylu planował - i ponoć były efekty.
Natomiast zobaczysz w szkole, jak ta cała patologia będzie grać wszystkim na nosie, dominować, bezkarnie podskakiwać, śmiać się w twarz i werbować w swoje szeregi dobrą, ale bardziej podatną na wpływy młodzież, nie dającą sobie psychicznie rady z szykanami itd.. Nie wiem, może ja coś źle myślę, może zbyt emocjonalnie, ale nie umiem inaczej, bo ta sprawa w jakiś sposób dotyczy mojej rodziny.
Bielinku, nie tak dawno sama kończyłam szkołę, więc wiem, jak jest...
Ale do kogo mieć pretensje? Do rządu? Do rodziców? Do nauczycieli?
Czy to nie jest znak naszych coraz trudniejszych czasów?
Giertych jeszcze nie tak dawno był wysmiewany i krytykowany an każdym kroku - m.in. za amnestię amturalna, zmainy w lekturach i inne sprawy. W ogóle "bad minister" był z niego! a teraz proszę - mamy Hall i nagle Giertych jest super!... Czegś tu nie rozumiem...
- Zarejestrowany: 17.09.2010, 14:30
- Posty: 394
Giertych jeszcze nie tak dawno był wysmiewany i krytykowany na każdym kroku - m.in. za amnestię maturalna, zmiany w lekturach i inne sprawy. W ogóle "bad minister" był z niego! a teraz proszę - mamy Hall i nagle Giertych jest super!... Czegoś tu nie rozumiem...
A czy rzeczywiście krytykowali go/ją ci sami ludzie, co teraz jego/jej bronią, czy nasłuchaliśmy się nagonki w mediach? I czy można oceniać tak z góry za całokształt, czy lepiej się skupić na konkretnych działaniach? ... Zostawiam do refleksji
Nawet mi do głowy by nie wpadla taka zabawa.... boshe
Giertych jeszcze nie tak dawno był wysmiewany i krytykowany na każdym kroku - m.in. za amnestię maturalna, zmiany w lekturach i inne sprawy. W ogóle "bad minister" był z niego! a teraz proszę - mamy Hall i nagle Giertych jest super!... Czegoś tu nie rozumiem...
A czy rzeczywiście krytykowali go/ją ci sami ludzie, co teraz jego/jej bronią, czy nasłuchaliśmy się nagonki w mediach? I czy można oceniać tak z góry za całokształt, czy lepiej się skupić na konkretnych działaniach? ... Zostawiam do refleksji
Nie wiem, czy akurat Bielinek albo Aluna krytykowały Giertycha. W każdym razie nagonka an niego była spora... A trudno nie zauważyć, że osoby, które przestają piastować jakieś stanowisko nagle okazują się być całkiem do rzeczy ze swoimi wcześniejszymi pomysłami, bo po prostu mamy porównanie z ich następcami (np. Hall), którzy niestety miewają pomysły znacznie gorsze... Wybierając więc mniejsze zło zaczynamy chwalić poprzednika...
Pytanie brzmi: czy można coś poradzić na tego typu "zabawy" młodzieży?
- Zarejestrowany: 07.05.2008, 09:21
- Posty: 26147
Ja myślę sobie, ze dopóki nie zaczniemy przedstawiać jasnych zasad życiowych, nie osiągniemy nic dobrego. Zasady powinny być pokazywane za pomocą dobrych przykładów.
A tymczasem: pokazujemy wszędzie, że jasnych zasad nie ma. Że wszystko jest szare, nie ma bieli i czerni. Pokazujemy, że nie ma dobra, że jest tylko dobro moje.
Jak to robimy? Poddawając dewaluacji wartości, które dotąd przedstawialismy jako najwyższe.
Pokazujemy, ze rodzina nie jest wartością, pokazujemy, że trzeba używać przemocy, aby sobie radzić...
Gdzie pokazujemy? W mediach.
Telewizja: nawet w publicznej może występować ktoś, kto obraża wyznawców katolicyzmu, kazda reklama nimal trąci seksem, seks jest przedstawiamy nie jako wartość, ale jako sport. Nie tylko to, oczywiście.
Kościół, ten, który miał strzec wartoci, pokazywany jest jako wyrachowana instytucja, która jest zdegenerowana.
Ja myślę sobie, ze dopóki nie zaczniemy przedstawiać jasnych zasad życiowych, nie osiągniemy nic dobrego. Zasady powinny być pokazywane za pomocą dobrych przykładów.
A tymczasem: pokazujemy wszędzie, że jasnych zasad nie ma. Że wszystko jest szare, nie ma bieli i czerni. Pokazujemy, że nie ma dobra, że jest tylko dobro moje.
Jak to robimy? Poddawając dewaluacji wartości, które dotąd przedstawialismy jako najwyższe.
Pokazujemy, ze rodzina nie jest wartością, pokazujemy, że trzeba używać przemocy, aby sobie radzić...
Gdzie pokazujemy? W mediach.
Telewizja: nawet w publicznej może występować ktoś, kto obraża wyznawców katolicyzmu, kazda reklama nimal trąci seksem, seks jest przedstawiamy nie jako wartość, ale jako sport. Nie tylko to, oczywiście.
Kościół, ten, który miał strzec wartoci, pokazywany jest jako wyrachowana instytucja, która jest zdegenerowana.
Pokazujemy nie tylko w mediach, ale także w domach i na ulicach i w pełni się z powyższym zgodzę. Dzisiaj rodzina jest wartością moze dla takich ludzi jak tutaj na Familie, ale dla większośći ludzi, których znam rodzina to po prostu inni ludzi, zwłaszcza tacy, od których ma się prawo coś wymagać i to wszystko.
- Zarejestrowany: 13.03.2008, 15:28
- Posty: 1733
Jak czytam o tym, w co bawią się dzieci, to aż włos jeży się na głowie. I myslę wciąż, jak uchronić swoje dziecko, bo mogę rozmawiać, tłumaczyć, ale wpływu na znajomości za wielkiego nie mam...
- Zarejestrowany: 19.01.2010, 16:22
- Posty: 1183
Jak czytam o tym, w co bawią się dzieci, to aż włos jeży się na głowie. I myslę wciąż, jak uchronić swoje dziecko, bo mogę rozmawiać, tłumaczyć, ale wpływu na znajomości za wielkiego nie mam...
Też mam takie obawy, pozostaje tylko miec nadzieję, że moje córki nie spotkają na swojej drodze wkraczania w dorosłość towarzystwa, które będzie chciało bawić się w tego typu zabawy.
- Zarejestrowany: 29.02.2012, 20:52
- Posty: 736
jestem w szoku po tym co przeczytałam. O słoneczku to już było słychać wcześniej ale o tęczy jeszcze nie słyszałam.
- Zarejestrowany: 19.01.2010, 16:22
- Posty: 1183
jestem w szoku po tym co przeczytałam. O słoneczku to już było słychać wcześniej ale o tęczy jeszcze nie słyszałam.
Bo młodzież jest kreatywna
- Zarejestrowany: 18.04.2008, 22:57
- Posty: 161880
Pierwszy raz czytam ten wątek - przerażające, obrzydzające wręcz odrażające...
o rany też wcześniej nie słyszałąm o "tęczy....brr.. przeraża mnie to, ciekawe co będzie jak moja córka pójdzie do szkoły...masakra jakaś chyba....
- Zarejestrowany: 29.02.2012, 20:52
- Posty: 736
jak mężowi powiedziałam o tym to najpierw też doznał szoku a jak z niego wyszedł do z żartem powiedział "tęcza lepsza niż słoneczko bo chociaż żadna w ciąże nie zajdzie"