robi z dzieci "kaleki"??
witam.chciałam opisać pewna sytuacje zapraszam do komentowania tej sprawy....
otóz mam znajomą która ma bliźniaki. w kwietniu skończyły dwa latka. do tej pory pija tylko z butelki no bo przecież przy nauce z kubeczka się pozalewaja i będzie trzeba przebierać.. obiad nadal maja drobno siekany jak dla roczniaka jak nie i młodszego dziecka no bo po co im gryźć... na plac zabaw nie chodzi z nimi przecież dziecko trza pilnować...dzieci jak małe baleronki 19 kg jedno drugie 18...ale w mieszkaniu spalić tego nie mogą z pokoju do kuchni i z powrotem mało miejsca..zwłaszcza że one non stop cośjedzą jak nie batonika to chrupka to ciasteczko to kiełbaske..a najlepsze jest to że "mamusia" potrafi dużego kubusia wlewać im do butelek poł godziny i nie ma...jedno umie powiedzieć mama baba i jak się uda dziadzia a drugie jak się uda to mama powie. ale dziecko trzeba uczyć?? a tu byle głodne nie były ona byle by wyjść z domu dzieci z babka zostawić no dobra z pra babką.. a tu wiadomo starsza pani latać za dziećmi nie będzie obiad zrobić mieszkanie posprzątać i kiedy tu dzieci uczyc...a mamusia byle dalej... szkoda mi tych dzieci bo one nic nie umieją...kiedyś jak tam chodziłam to i próbowałam coś pokazywać pomagałam pierwsze kroczki stawiać ale teraz mam własnego syna i nie mam czasu na kogoś dzieci...martwi mnie jedynie to że jak tak dalej pójdzie to one jakieś zacofane będą...
- Zarejestrowany: 28.01.2009, 07:46
- Posty: 28735
jeśli to Twoja znajoma powinnaś z nią delikatnie porozmawiać,doradzić...
już nie raz próbowałam ale to przecież jej dzieci... jak lekarka kazała przejść dziecią na diete to obie i ona i babka że jakaś poj*** ta lekarka z dzieci króliki zrobić...tylko że one na około coś glamią...ciekawe jak poźniej będą się czuły jak biegać ciężko chodzić ciężo..nie pomyśli że szkoła się zbliża a dzieci teraz mało tolerancyjne..ale i na zdrowiu to się odbije
- Zarejestrowany: 06.01.2010, 15:15
- Posty: 112855
Jesli widzisz, że dzieciom dzieje się krzywda zgłoś to odpowiednich organów. Albo konkretnie porozmawiaj z ich Mamą. Wyciągnij ją na wspólny ( z dziećmi) spacer...Pokaż, że z dziećmi też można dobrze się bawić:)))
- Zarejestrowany: 06.12.2011, 07:26
- Posty: 282
Niestety często się spotykamy z mamami które źle traktują dzieci.
A co możemy zrobić? Tylko doradzić nic więcej.
Starajmy się wiec kochać te nasze dzieci które mamy. :)
Choć przyznam że to przykre ale uwierz naprawdę pełno takich mam.
I teraz jeszcze jedno czy ta kobieta nie ma męża? Może jest po prostu przytłoczona obowiązkami. Oczywiście nie twierdzę że to ona ma rację ale czasami z 2 dzieci jest naprawdę ciężko zwłąszcza gdy nie ma się wsparcia i pomocy. Są różne choroby, depresje itp
Leniwa mamuska !! Jak bedzie tak tuczyc dzieci, to obudzi się z ręką w nocniku , kiedy będzie za póżno....
Powinnaś chyba z tą znajomą porozmawiać, chociaż nie sądzę, żeby to przyniosło jakieś rezultaty. Prawdopodobnie się na Ciebie obrazi i na tym się skończy :/ Szkoda dzieciaków :(
Mój Szymciur nawet 1,5 roku jeszcze nie ma a już sam je. Nie rozdrabniam mu jedzenia i radzi sobie, chociaż przy okazji nakarmi wszystko dookoła ;) Z piciem z kubeczka to samo - pozalewany jak tralala, ale nie dramatyzuję, tylko przebieram i się cieszę, że moje dziecko się uczy i z każdym dniem coraz lepiej mu idzie i coraz więcej do gardełka trafia a nie na ubrania :)
Na głupotę lekarstwa nie ma choć... rozmowa z psychologiem bardzo by jej się przydała :)
- Zarejestrowany: 16.07.2012, 15:25
- Posty: 36
Wiecie co, myślę, że trochę dramatyzujecie. Jasne, że to nie jest fajnie, że dzieciaki nie mogą się pobawić na świerzym powietrzu i wybiegać i że mają nadwagę, ale otyłość u dzieci jest coraz częstrza, więc chyba nie jest jakąś wyjątkową patologią.
To oczywiście jest możliwe, że matka jest leniwa, ze sie o dzieci nie troszczy tylko lata po świecie, tak sie zdarza, ale z samego faktu, ze nie umieją w wieku dwóch lat mówic nic nie wynika.
Dzieci nie trzeba uczyć mówić! Same się uczą i to kiedy zaczną mówić jest sprawą indywidualną. Mój pierwszy w wieku dwóch lat gadał tak, że nikt nie mógł uwierzyć, że ma dwa lata, a drugi w tym wieku mówił pojedyńcze słowa.
A jeśli chodzi o zupki i soczki - myślę, że można i tak, i tak. Można uczyć od najmniejszego i cierpliwie wycierac to co napaprze, a można poczekać aż podrośnie i nauczy się od ręki. Czy naprawdę myślicie że u kilkuletniego dziecka są jakieś skutki tego czy rozdrabniano mu kotlecik pół roku krócej czy dłużej? Nie ma! Z tym smoczkiem i sokiem kubuś to obawiałabym sie tylko o zęby tych małych, zapewne się zepsują, ale i tu nie dramatyzujmy, to przecież tylko mleczne.
Dzieci nie robią się "zacofane" od tego, ze rodzice nie staraja się by wcześniej mówiło, samo jadło, siadało na nocnik itp. Chodzić i mówić samo zacznie, a całą resztę jak nauczą nawet rok później to nic sie nie stanie.
Reasumując, czy robi "kaleki"? - nie bardziej niż inni ludzie, którzy nie uprawiają sportu, źle sie odżywiają i tak wychowują swoje dzieci.
- Zarejestrowany: 18.04.2008, 22:57
- Posty: 161880
Może faktycznie ta mama sobie nie radzi tak jak powinna to warto z nią porozmawiać na ten temat lub z jej bliskimi...
- Zarejestrowany: 20.02.2011, 19:09
- Posty: 13427
Wiecie co, myślę, że trochę dramatyzujecie. Jasne, że to nie jest fajnie, że dzieciaki nie mogą się pobawić na świerzym powietrzu i wybiegać i że mają nadwagę, ale otyłość u dzieci jest coraz częstrza, więc chyba nie jest jakąś wyjątkową patologią.
To oczywiście jest możliwe, że matka jest leniwa, ze sie o dzieci nie troszczy tylko lata po świecie, tak sie zdarza, ale z samego faktu, ze nie umieją w wieku dwóch lat mówic nic nie wynika.
Dzieci nie trzeba uczyć mówić! Same się uczą i to kiedy zaczną mówić jest sprawą indywidualną. Mój pierwszy w wieku dwóch lat gadał tak, że nikt nie mógł uwierzyć, że ma dwa lata, a drugi w tym wieku mówił pojedyńcze słowa.
A jeśli chodzi o zupki i soczki - myślę, że można i tak, i tak. Można uczyć od najmniejszego i cierpliwie wycierac to co napaprze, a można poczekać aż podrośnie i nauczy się od ręki. Czy naprawdę myślicie że u kilkuletniego dziecka są jakieś skutki tego czy rozdrabniano mu kotlecik pół roku krócej czy dłużej? Nie ma! Z tym smoczkiem i sokiem kubuś to obawiałabym sie tylko o zęby tych małych, zapewne się zepsują, ale i tu nie dramatyzujmy, to przecież tylko mleczne.
Dzieci nie robią się "zacofane" od tego, ze rodzice nie staraja się by wcześniej mówiło, samo jadło, siadało na nocnik itp. Chodzić i mówić samo zacznie, a całą resztę jak nauczą nawet rok później to nic sie nie stanie.
Reasumując, czy robi "kaleki"? - nie bardziej niż inni ludzie, którzy nie uprawiają sportu, źle sie odżywiają i tak wychowują swoje dzieci.
o ile zgodzę się, że z mowieniem jest różnie
o tyle na pewno nie jest wskazane by dzieci wypiajły litrami słodkie soki i to przez butelkę i całe dnie ruszały buzią,
a rozdrabnianie jedzenia 2 letnim dzieciom też wcale nie jest bez znaczenia i zdecydowanie to jest dla nich krzywdzące bo nie rozwija im się prawidłowo zgryz i aparat mowy
- Zarejestrowany: 24.03.2011, 19:58
- Posty: 2498
Kiedyś zajmowałam się bliźniaczkmi, które mając ponad 2 lata mówiły tylko mama i tata oraz to.Ale tak to jest z bliźniakami, ze one mają własny język.Dziewczynki miedzy sobą coś burczały, gaworzyły i obie robiły to samo jakby rozmawiały po swojemu.Kiedy jest różnica miedzy dziećmi żeby sie dogadać jedno musi się nauczyć mówić tak jak drugie.
Ale powiem Ci , ze Twoja znajoma zachowuje sie jak mama tych bliźniaczek, o których wspomniałam.Tez waznhiejsze były praca i wypady ze znajomymi.A w domu syf, już nie mowa o tym by coś ugotowała, poprasowała, uprała czy zajęła się dziećmi.Zwalała to na opiekunkę(czyli na mnie) lub wyręczała ją w tym babcia.Tatuś nie lepszy.Udawali wielkie Państwo a tak naprawdę to słoma z nogawek wystawała.Tatusia znałam jeszcze ze szkoły więc wiem co mówię.
Ja im kilka razy zwracałam uwage ale to nic nie dało.Gdy odeszłam z pracy dziewczynki poszły do przedszkola.Niedawno przypadkiem spotkałam cała rodzinke w sklepie.O dziwo dziewczynki mnie poznałyW rozmowie wyszło, że rodzice jednak przyznali mi rację.Gdy ja odeszłam również babcia stwierdziła, ze to nie są jej dzieci a wnuki i oczywiscie pomagać będzie ale nie będzie wyręczać w tym rodziców i tez zastrajkowała.
Tak jak radzą dziewczyny jeszcze raz spróbuj porozmawiać chociaż pewnie i tak to nie da rezultatów, może podrzuc jej jakąś ksiażkę lub jesli jest zbyt leniwa to jakiś film na temat otyłości dzieci i ich wychowania.
Może nie pomoże ale Ty bedziesz miała czyste sumienie.
ona nie ma męża... jak urodziła to w mieszkaniu królowały dwie babki a ona przez pół roku nawet do dzieci nie wstawała w nocy..zanim usłyszała to babki z drugiego pokoju przyszły...według mnie takie rozdrabnianie jedzenia to nie dobre jest.podczas rzucia gryzienia to przecież mięśnie pracują i rozwija się ten cały aparat mowy i wogóle...a zęby to już się im psują bo też im nie myje nawet...a z tego co czytałam to podobno jak mleczne się psują to i coś tam na stałe przechodzi A więc to co że mleczne wypadną...
według mnie takie małe dzieci to powinny dużo czasu spędzać na dworze gdzieś muszą przecież rozładować energie..na chłopcu już widać efekty.strasznie agresywny się zrobił napady ma że wszystkim rzuca po kolei siostre popycha gdzie tylko może w dodatku ostatnio przewrócił ją i skakał po niej jak na koniu...ale jak młodsze były i się biły gryzły i wogóle to było jakie silne dzieci i się śmiały...bo to takie śmieszne przecież jak na rączkach ząbki poodznaczane...
do opieki zgłosić tego nie mogę bo one nie są jakieś brudne pozaniedbywane poprostu są bo są jeść daćtrzeba i tyle... rozmawiać z nią też już kilka razy rozmawiałam ale skutki jakie? nic im nie jest moje dzieci... zresztą co się dziwić jak ona nawet babki pytała jaki smak kiślu dziecią zrobić heh...dla mnie to coś niewyobrażalnego jest...jeszcze jak tam przychodziłam żeby z dziećmi się pobawići ciągłam ją na dwór na spacer z nimi to "poczekaj bo muszę babki za pytać"... nie wiem..muszę chyba popostu tą sprawe zostawić jej dzieci ona wychowuje...
Niestety często się spotykamy z mamami które źle traktują dzieci.
A co możemy zrobić? Tylko doradzić nic więcej.
Starajmy się wiec kochać te nasze dzieci które mamy. :)
Choć przyznam że to przykre ale uwierz naprawdę pełno takich mam.
I teraz jeszcze jedno czy ta kobieta nie ma męża? Może jest po prostu przytłoczona obowiązkami. Oczywiście nie twierdzę że to ona ma rację ale czasami z 2 dzieci jest naprawdę ciężko zwłąszcza gdy nie ma się wsparcia i pomocy. Są różne choroby, depresje itp
ona ma wsparcie..od kąd dzieci małe były to dwie babcie się nimi zajmowały nawet w nocy...do tej pory ją i dzieci utrzymuje babcia.nawet pampersy wszystko jej kupują...niczym się nie martwi...w domu sprzątać nie musi obiad ugotuje babcia...jej dzieci nawet na rączki do niej nie chcą babka musi je nosić.
- Zarejestrowany: 29.02.2012, 20:52
- Posty: 736
To co napisałaś zszokowało mnie. Ja rzumiem że z 2 dzieci jest wiecej roboty niż z jednym ale żeby tak całą robote na babcie zwalać i żeby to babcia decydowała czy dzieci mogą iść na dwór... PARANOJA!
poza tym wydaje mi sie że 2 letnie dziecko powinno już ładnie pić z kubeczka. Moja Patka w maju rok skończyła i umie ładnie pić z kubka (normalnego dorosłego kubka, nie niekapka) Co prawda nieraz zdarzy jej sie za bardzo przechylić i troche rozleje na siebie ale to nic. Nauczy sie. Jak chce jej pomódz i potrzymać kubek to mówi "mama ja śama"
Ja jednak uwazam ze dzieci TRZEBA uczyc mowic..oczywiscie nie w ten sposob by mowic do dziecka "powiedz mama", ale trzeba duzo mowic DO DZIECKA.skad niby dzicko ma znac zasow slow?przeciez to nie robot,zeby mu wgrac slownik na twardy dysk
Z teo co czytam,wnioskuje,ze to nie matka dzieci wykorzystuje te babcie tylko to wlasnie one dyryguja calym domem.a dziewczyna? no coz,korzysta z tego co jej narzucaja :) nie karza wstawac w nocy do dzieci,nie rarza sprzatac czy gotowac...no to tylko zyc nie umierac :) glupi by chyba tylko nie skorzystal :)
- Zarejestrowany: 19.01.2010, 16:22
- Posty: 1183
A ja bym tak surowo nie oceniała tej mamy bliźniaków. Tym bardziej, żadna z nas chyba poza autorką tego postu nie zna sytuacji osobiście. W końcu to jej dzieci i jej cyrk. Moja młodsza córka ma 2 lata i 3 miesiące i mleko zagęszczone pije cały czas wieczorem z butelki, zupkę jej miksuję i nie umie jeszcze za bardzo pić z niekapka. Ale za to jest bardzo rozwinięta językowo i emocjonalnie. Potrafi już wyrażać już własne uczucia i bawić się w zabawy abstrakcyjne. Każde dziecko jest inne i każda mama też. Nie możemy oczekiwać, że inne mamy będą takie jak my i nie zawsze to właśnie my mamy jedyną rację.
- Zarejestrowany: 10.03.2011, 16:24
- Posty: 18894
A moja starsza wnusia, nie lubi warzyw i nie chce ich "od groma "jeść. Więc nic nam nie pozostaje jak tylko przemycać te warzywa w zmiksowanych zupach. Bo tylko jadłaby rosołki przecedzone , pomidorówą i żurek i to tylko z jajkiem i kliełbaską . Nie daj boże aby tam znalazła się marchewka, koperek czy zielona pietruszka.I żadnych surówek. I wcale jej tego nie uczyłyśmy. Ot tak po prostu z siebie. A chciałybyśmy aby było inaczej. Z młoszą nie ma kłopotów, bo lubi próbować nowe smaki. I sama lubi jeść. Tylko, że z tym sam to też kłopot, bo je , i je, i je aż jej się znudzi i przestaje. A na talerzu pełno.
Ale za to umie się już ubierać, rozbierać i wybierać ubranka.