Hodujemy sterylne dzieci?
- Zarejestrowany: 22.09.2009, 09:00
- Posty: 2879
Przez wieki ludzkość dręczyły choroby wynikające niedostatku higieny. Do XX wieku włącznie to tzw. "choroby brudnych rąk" zbierały ogromne żniwo. Podobnie było, jeśli chodzi o brak czystej wody. Zarówno wielkie miasta, jak i wioski żyły ciągle na skraju katastrofy sanitarnej. Druga połowa ubiegłego wieku wiele zmieniła pod tym względem, zwłaszcza w Europie i Stanach Zjednoczonych. A wraz ze wzrastającą świadomością potrzeby higieny pojawiła się nowa nisza dla handlowców – branża artykułów higienicznych i środków czystości.Nawyki higieniczne sprawiły, że jesteśmy czyściutcy i pachnący, mieszkamy w sterylnych niemal domach. Do tego stopnia, że szkodzimy sami sobie.
W domu nie może pojawić się żaden kurz, a gdy dziecko dotknie rączką podłogi, zaraz mama albo tata dokładnie tą rączkę szoruje.
Dzieci hodowane w sterylnych, domowych warunkach w zderzeniu ze światem za drzwiami – przedszkolem, szkołą, zaczynają seryjnie chorować. Od nadmiaru higieny głupieje nasz system immunologiczny – coraz częściej zdarzają się choroby, które wynikają z autoagresji w/w systemu. Wreszcie wszechobecne alergie – część lekarzy przypuszcza, że źródłem uczuleń może być brak stymulacji odporności dziecka trzymanego w higienicznym, czyściutkim domu.
Używając środków czystości naruszamy równowagę chemiczną skóry, pozbawiamy ją płaszcza lipidowego, w szale szczotkowania zębów ścieramy sobie z nich szkliwo. Nie są to naprawdę przypadki skrajne. Czyszcząc bez umiaru wszystkie przedmioty w domu za pomocą skomplikowanych substancji chemicznych zatruwamy i środowisko i siebie samych. A nasz organizm nie umie sobie z tym radzić.
Interia.pl
Jak więc zachować równowagę pomiędzy przesadnym czyszczeniem, a zapuszczaniem domu i dziecka w brudzie?
Ja również nie przesadzam z czystością. Ale uważam na wszystkie skupiska ludzi, tj. markety. Przychodzą tam różni ludzie. Każdy niech dotknie poręczy, jeden nie mył rąk po wyjściu z toalety, inny ma grypę itd. Jak będzie większa to jej to wytłumaczę. Teraz jest malutka i wszystko wkłada do buzi. Rączkami może przenieść sobie różne choroby, więc nie pozwalam jej dotykać różnych rzeczy.
W domu staram się stosować środków ekologicznych. Czasami chemikalia mogą bardziej zaszkodzić dziecku, niż brud. Co jakiś czas wkładam zabawki gumowe do steryzlizatora, lub myję mydłem z wodą.
- Zarejestrowany: 07.05.2008, 09:21
- Posty: 26147
Karola, zwróciłaś uwagę na bardzo ważną sprawę. Markety to naprawdę skupiska bakterii i zarazków. W tamtym roku, jak zapewne pamiętacie, była akcja z koszami sklepowymi, nieczęsto mytymi. Tam to było brudno!
O tak, dziewczyny - moja Julka identycznie!
Na podwórko wychodzi mały aniołek, a wraca czarny diabełek
Ale to jest urok dzieciństwa!
Nam też mama nie suszyła głowy podczas każdej zabawy w piasku czy błocie.
Olu Twojej córce też wystarcza 5 minut, żebyś miała problemy z poznaniem jej
Oj tak... A weź ja potem umyj, jak taka czarna leci prosto do pokoju:)))))
O tak, dziewczyny - moja Julka identycznie!
Na podwórko wychodzi mały aniołek, a wraca czarny diabełek
Ale to jest urok dzieciństwa!
Nam też mama nie suszyła głowy podczas każdej zabawy w piasku czy błocie.
Olu Twojej córce też wystarcza 5 minut, żebyś miała problemy z poznaniem jej
Oj tak... A weź ja potem umyj, jak taka czarna leci prosto do pokoju:)))))
Nam mama mówi, że dziecka nie powinno trzymać się w sterylnych warunkach i podaje przykłady choćby mnie i mojej siostry- alergikami nie jesteśmy w ogóle, a to dlatego, że mogłysmy wychodzić, rzucic się piaskiem w piaskownicy (czasem nawet go zjeść niechcący)
Takie są uroki dzieciństwa i trzeba je uszanować
A jak mamy psa w domu? Musielibyśmy go codziennie kąpać, bo wiadomo co on w tej sierści przyniesie z podwórka?
- Zarejestrowany: 09.10.2010, 20:03
- Posty: 7326
Ja również nie przesadzam z czystością. Ale uważam na wszystkie skupiska ludzi, tj. markety. Przychodzą tam różni ludzie. Każdy niech dotknie poręczy, jeden nie mył rąk po wyjściu z toalety, inny ma grypę itd. Jak będzie większa to jej to wytłumaczę. Teraz jest malutka i wszystko wkłada do buzi. Rączkami może przenieść sobie różne choroby, więc nie pozwalam jej dotykać różnych rzeczy.
W domu staram się stosować środków ekologicznych. Czasami chemikalia mogą bardziej zaszkodzić dziecku, niż brud. Co jakiś czas wkładam zabawki gumowe do steryzlizatora, lub myję mydłem z wodą.
U mnie podobnie, unikalam marketow i innych skupisk, w domu ekologiczne plyny , i jak pani dermatolog radzila im mniej kosmetykow tym lepiej, ale codziennie mały bierze prysznic by spłukać pylki bo jest alergiiem, ale ze ścierką codziennie nie latam.
Jak zachowac równowage?
Pozwalac zjesc czasami dziecku z podlogi, przeciez podłoga to najfajnieszy talerz na swiecie;)
Nie latac, nie myc co 5 min :)
Pozwalac na wyglad ciezko rozpoznawalny ;)
a przede wszystkim - bez powodu nie aplikowac w dzieci lekow!
Co do marketów- zgadzam sie, skupiska ludzi, pełno bakterii, poczatkowo nie chciałam zabierac małej na zakupy- teraz czasem biore:) Wychodze z załozenia, ze jak ma sie rozchorowac to i tak sie rozchoruje...
Rownie dobrze, jak chcemy byc strerylni to nie powinnismy dopuszczac do dzieci nikogo innego poza rodzicami, bo przeciez ktos moze przyniesc jakas bakterie, a tymbardziej dziecko powinno unikac wizyt w przedszkolu czy złobku, bo tam ciagle choruja... ;]
Swoja droga, kiedys na blogu opisałam pewną sytuacje, ręce mi opadły... :
"Bylismy z Mezem w sklepie, mała zostawilismy...
I tak stoimy juz przy kasie, jedzie malzenstwo w wozku dziecko na moje oko 2-3 letnie z maseczka... nazwijmy ich A i druga para malzenska z dzieckiem ja wiem, około roku... nazwijmy ich B
I nagle para A, zaczyna drzec sie do pary B , ze jak oni moga narazac tak dziecko na zarazki, jak to dziecko w sklepie bez maseczki
ogolnie niezła akcja sie wywiazała...
para A, malo nie zjadla pary B... dlatego sie odezwałam kapke, no bo kurde, tak na nich naskoczyli, nie dajac im dojsc do słowa.
Oczywiscie powiedzialam tylko swoje zdanie, ze kurcze, no fakt faktem ze takie duze sklepy to siedlisko bakterii, no ale jak dziecko inaczej ma nabyc odpornosc skoro unika sie kontaktu z bakteriami, zarazkami?
Uslyszalam ze jestem nienormalna i narazam swoje dziecko
Ogolnie inni tez sie wtracili, i wywiazala sie ciekawa dyskusja..
Na koniec para B - ja wiem, oni kapke starsi ode mnie i od Meza - zapytali sie czy moze rzeczywiscie oni maja racje, no bo tak sie przestraszyli tamtej pary..
No ja powiedziałam ze no dla mnie to przesada nakladac dziecku maseczke... fakt no, jest okres grypowy, no ale przeciez grype moze przyniesc do domu kazdy i tego sie nie uniknie. " - z bloga;]
Mnie osobiscie przeraza nadmierna kosmetyka - mianowicie, stosowanie kosmetyków antyalergicznych, gdy dziecko nie jest alergikiem, a rodzice tymbardziej...
Jak zachowac równowage?
Pozwalac zjesc czasami dziecku z podlogi, przeciez podłoga to najfajnieszy talerz na swiecie;)
Nie latac, nie myc co 5 min :)
Pozwalac na wyglad ciezko rozpoznawalny ;)
a przede wszystkim - bez powodu nie aplikowac w dzieci lekow!
Co do marketów- zgadzam sie, skupiska ludzi, pełno bakterii, poczatkowo nie chciałam zabierac małej na zakupy- teraz czasem biore:) Wychodze z załozenia, ze jak ma sie rozchorowac to i tak sie rozchoruje...
Rownie dobrze, jak chcemy byc strerylni to nie powinnismy dopuszczac do dzieci nikogo innego poza rodzicami, bo przeciez ktos moze przyniesc jakas bakterie, a tymbardziej dziecko powinno unikac wizyt w przedszkolu czy złobku, bo tam ciagle choruja... ;]
Swoja droga, kiedys na blogu opisałam pewną sytuacje, ręce mi opadły... :
"Bylismy z Mezem w sklepie, mała zostawilismy...
I tak stoimy juz przy kasie, jedzie malzenstwo w wozku dziecko na moje oko 2-3 letnie z maseczka... nazwijmy ich A i druga para malzenska z dzieckiem ja wiem, około roku... nazwijmy ich B
I nagle para A, zaczyna drzec sie do pary B , ze jak oni moga narazac tak dziecko na zarazki, jak to dziecko w sklepie bez maseczki
ogolnie niezła akcja sie wywiazała...
para A, malo nie zjadla pary B... dlatego sie odezwałam kapke, no bo kurde, tak na nich naskoczyli, nie dajac im dojsc do słowa.
Oczywiscie powiedzialam tylko swoje zdanie, ze kurcze, no fakt faktem ze takie duze sklepy to siedlisko bakterii, no ale jak dziecko inaczej ma nabyc odpornosc skoro unika sie kontaktu z bakteriami, zarazkami?
Uslyszalam ze jestem nienormalna i narazam swoje dziecko
Ogolnie inni tez sie wtracili, i wywiazala sie ciekawa dyskusja..
Na koniec para B - ja wiem, oni kapke starsi ode mnie i od Meza - zapytali sie czy moze rzeczywiscie oni maja racje, no bo tak sie przestraszyli tamtej pary..
No ja powiedziałam ze no dla mnie to przesada nakladac dziecku maseczke... fakt no, jest okres grypowy, no ale przeciez grype moze przyniesc do domu kazdy i tego sie nie uniknie. " - z bloga;]
Mnie osobiscie przeraza nadmierna kosmetyka - mianowicie, stosowanie kosmetyków antyalergicznych, gdy dziecko nie jest alergikiem, a rodzice tymbardziej...
Niezla sytuacja, ale bym miala uzywanie.
- Zarejestrowany: 08.04.2011, 08:58
- Posty: 1112
A ja pozwolę sobie wyrazić odmienne zdanie w kwestii kosmetyków.
Używam jak-najmniej-paskudnych-i-jak-najprostszych-kosmetyków-konwencjonalnych (np. Babydream z Rossmanna, szczególnie linia Extrasensitive), które może nie pachną perfumami, nie tworzą metrowej piany i nie wyglądają olśniewająco... Ale moim zdaniem najmniej ingerują w skórę, zawierając składniki "neutralne", niekontrowersyjne, nie podrażniające.
Nie mam pojęcia, czym się różnią kosmetyki dla dzieci od kosmetyków dla dorosłych. W składzie można natrafić np na parszywe DMDM Hydantoin, Benzyl Alcohol, BHA, 2-Bromo-2-Nitropropane-1,3-Diol, BHT i inne. Bobini, Sudocrem, Skarb Matki, mydło Kajtek, Oriflame, Ziajka... Długo możnaby wymieniać - omijam na półce z daleka.
Fakt posiadania zdrowej skóry powinien być powodem do radości, a nie powodem do zapodawania na nią najgorszych kosmetycznych syfów "za karę".
A ja pozwolę sobie wyrazić odmienne zdanie w kwestii kosmetyków.
Używam jak-najmniej-paskudnych-i-jak-najprostszych-kosmetyków-konwencjonalnych (np. Babydream z Rossmanna, szczególnie linia Extrasensitive), które może nie pachną perfumami, nie tworzą metrowej piany i nie wyglądają olśniewająco... Ale moim zdaniem najmniej ingerują w skórę, zawierając składniki "neutralne", niekontrowersyjne, nie podrażniające.
Nie mam pojęcia, czym się różnią kosmetyki dla dzieci od kosmetyków dla dorosłych. W składzie można natrafić np na parszywe DMDM Hydantoin, Benzyl Alcohol, BHA, 2-Bromo-2-Nitropropane-1,3-Diol, BHT i inne. Bobini, Sudocrem, Skarb Matki, mydło Kajtek, Oriflame, Ziajka... Długo możnaby wymieniać - omijam na półce z daleka.
Fakt posiadania zdrowej skóry powinien być powodem do radości, a nie powodem do zapodawania na nią najgorszych kosmetycznych syfów "za karę".
A wiesz, że nigdy nie zwracalam na to uwagi, my używamy Ziaja, ale Babydream tez używaliśmy. Ważne, że myją i nie wysuszają, chociaż mój syn i tak musi być odatkowo kremowany. Muszę zwrocic uwagę na te produky. Dzięki.
A wracając do marketów, to ja dzieci nie zabieram. Chyba, że naprawdę nie mam gdzie ich zostawić, ale rzadko sie to zdarza, a dodatkowym plusem jest to, że idę tam na zakupy szybko i przynajmniej mogę się skupić na zakupach, a nie na tym żeby czegoś z półki nie zrzucili. Bo niestety moje dzieci są juz za duże, żeby je w wózku sklepoym wozić.
A ja pozwolę sobie wyrazić odmienne zdanie w kwestii kosmetyków.
Używam jak-najmniej-paskudnych-i-jak-najprostszych-kosmetyków-konwencjonalnych (np. Babydream z Rossmanna, szczególnie linia Extrasensitive), które może nie pachną perfumami, nie tworzą metrowej piany i nie wyglądają olśniewająco... Ale moim zdaniem najmniej ingerują w skórę, zawierając składniki "neutralne", niekontrowersyjne, nie podrażniające.
Nie mam pojęcia, czym się różnią kosmetyki dla dzieci od kosmetyków dla dorosłych. W składzie można natrafić np na parszywe DMDM Hydantoin, Benzyl Alcohol, BHA, 2-Bromo-2-Nitropropane-1,3-Diol, BHT i inne. Bobini, Sudocrem, Skarb Matki, mydło Kajtek, Oriflame, Ziajka... Długo możnaby wymieniać - omijam na półce z daleka.
Fakt posiadania zdrowej skóry powinien być powodem do radości, a nie powodem do zapodawania na nią najgorszych kosmetycznych syfów "za karę".
Ja uważam, że czasami te "super eko" kosmetyki mogą gorzej wpłynąć na skórę, niż te najzwyklejsze, stosowane od dawna.
Prawie wszystkie, które wymieniłaś jako te złe maja pozytywna opinie Instytutu Matki i dziecka, natomiast składniki są typowe dla kosmetyków myjących czy też kremów.
Osobiście dla Julki kupowałam zawsze Bambino i nie widzę żadnych problemów ze skórą ani alergii.
- Zarejestrowany: 08.04.2011, 08:58
- Posty: 1112
Jak dany składnik kosmetyku rozpada się do substancji typu formalina, jak jest uznany za karcynogen itd., to choćby na opakowaniu była pozytywna opinia Ministerstwa Wszechwiedzy Konsumenckiej, to się tym nie nasmaruję ;) Bo mam blokadę psychiczną ;)
A składniki, które wymieniłam, to nie są typowe składniki środków myjących czy kremów, tylko typowe kontrowersyjne konserwanty, które można zastąpić czymś innym, bezpieczniejszym.
Jak dany składnik kosmetyku rozpada się do substancji typu formalina, jak jest uznany za karcynogen itd., to choćby na opakowaniu była pozytywna opinia Ministerstwa Wszechwiedzy Konsumenckiej, to się tym nie nasmaruję ;) Bo mam blokadę psychiczną ;)
A składniki, które wymieniłam, to nie są typowe składniki środków myjących czy kremów, tylko typowe kontrowersyjne konserwanty, które można zastąpić czymś innym, bezpieczniejszym.
Być może. Teraz jest boom na kosmetyki eko. I na pewno ktoś robi na ty niezłą kasę:)
Aż tak sie w te tematy nie wgłębiam, ale ciekawa jestem, jakie działania dla naszego organizmu mogą mieć składniki, które wymieniłaś?
- Zarejestrowany: 08.04.2011, 08:58
- Posty: 1112
P.S. Najwyklejsze, to jest mydło typu Sonett BIO popularne:
Zawierające oprócz mydła tylko wodę, glicerynę i sól kuchenną. Takim mydłem myto się od dawna. Pełny skład INCI:
Sodium Palmate, Sodium Cocoate, Aqua, Glycerin, Sodium Chloride. Porównaj z tym, czego używasz ;)
Współczesne wynalazki są tożsame z nałożeniem sobie na skórę tego:
Dlatego ja kocham prymitywizm, to co najzwyklejsze. Niestety żadne Bobini i takie tam do tej kategorii się nie kwalifikują, pół laboratorium w tym siedzi.
- Zarejestrowany: 08.04.2011, 08:58
- Posty: 1112
Tak, wiem że teraz jest boom na kosmetyki ECO, tak natrętny, że aż odrazę budzi i przynosi odwrotny efekt ;) Dlatego nie wnikam w kosmetyki naturalne, tylko trzymam się w tej dyskusji tych konwencjonalnych.
A znasz angielski?
P.S. Najwyklejsze, to jest mydło typu Sonett BIO popularne:
Zawierające oprócz mydła tylko wodę, glicerynę i sól kuchenną. Takim mydłem myto się od dawna. Pełny skład INCI:
Sodium Palmate, Sodium Cocoate, Aqua, Glycerin, Sodium Chloride. Porównaj z tym, czego używasz ;)
Współczesne wynalazki są tożsame z nałożeniem sobie na skórę tego:
Dlatego ja kocham prymitywizm, to co najzwyklejsze. Niestety żadne Bobini i takie tam do tej kategorii się nie kwalifikują, pół laboratorium w tym siedzi.
Pierwszy raz słyszę tę nazwę:)
Widzę jednak, że Ty naprawdę sie tym intersujesz:)
Jeślic hodzi o mydło, do tych najzwyklejszych chyba też Biały jeleń sie zalicza? Z tym akurat miałam do czynienia.
- Zarejestrowany: 08.04.2011, 08:58
- Posty: 1112
Podobno Biały Jeleń w kotce (ten w płynie to zupełnie insza inszość) ma skład taki:
Sodium Tallowate, Sodium Cocoate, Sodium Chloride, Aqua, Glycerin, Tetrasodium Etidronate, Sodium Hydroxide.
Na pomarańczowo zaznaczyłam to, co jest w Białym Jeleniu, a czego nie ma w Sonett - Sonett jest jeszcze mniej nakombinowany. Ponadto W Białym Jeleniu jest Sodium Tallowate (na różowo), otrzymywane z tłuszczy zwięrzęcego, podczas gdy mydło Sonett jest wyprodukowane wyłącznie z tłuszczów roślinnych (ale to nie jest specjalnie istotne od strony użytkowej ;) ).
No ale już może skończymy o tych kosmetykach, bo nie o tym topik ;)
Tak, wiem że teraz jest boom na kosmetyki ECO, tak natrętny, że aż odrazę budzi i przynosi odwrotny efekt ;) Dlatego nie wnikam w kosmetyki naturalne, tylko trzymam się w tej dyskusji tych konwencjonalnych.
A znasz angielski?
Co nieco znam:)
Podobno Biały Jeleń w kotce (ten w płynie to zupełnie insza inszość) ma skład taki:
Sodium Tallowate, Sodium Cocoate, Sodium Chloride, Aqua, Glycerin, Tetrasodium Etidronate, Sodium Hydroxide.
Na pomarańczowo zaznaczyłam to, co jest w Białym Jeleniu, a czego nie ma w Sonett - Sonett jest jeszcze mniej nakombinowany. Ponadto W Białym Jeleniu jest Sodium Tallowate (na różowo), otrzymywane z tłuszczy zwięrzęcego, podczas gdy mydło Sonett jest wyprodukowane wyłącznie z tłuszczów roślinnych (ale to nie jest specjalnie istotne od strony użytkowej ;) ).
No ale już może skończymy o tych kosmetykach, bo nie o tym topik ;)
Ale zdradź jeszcze skad tak rozległa wiedza na ten temat u ciebie? Bo przyzna, że mnie zaintrygowałas:)
A to mydło Sollet, to wkażdej drogerii dostanę, czy w aptekach może, czy gdzie?
- Zarejestrowany: 08.04.2011, 08:58
- Posty: 1112
Bo się tym interesuję, poza tym jestem chemikiem z wykształcenia, więc te wszystkie straszne nazwy to dla mnie coś normalnego ;)
Zobacz sobie tu, wpisujesz poszczególne składniki (wg INCI) i wypluwa informacje na temat danych skladników, np. o tych o których pisałam: BHA DMDM HYDANTOIN itd.
Bo się tym interesuję, poza tym jestem chemikiem z wykształcenia, więc te wszystkie straszne nazwy to dla mnie coś normalnego ;)
Zobacz sobie tu, wpisujesz poszczególne składniki (wg INCI) i wypluwa informacje na temat danych skladników, np. o tych o których pisałam: BHA DMDM HYDANTOIN itd.
Tak podejrzewała, że masz bliżej z chemia do czynienia:) Na pewno zerknę.