Odpowiedzialność ojca - Forum
Znajdź nas na

Tworzymy społeczność rodziców

Wątek: 

Odpowiedzialność ojca

61odp.
Strona 4 z 4
Odsłon wątku: 10471
Avatar użytkownika Bartt
BarttPoziom:
  • Zarejestrowany: 06.05.2009, 20:23
  • Posty: 5452
  • Zgłoś naruszenie zasad
13 września 2010 07:50 | ID: 290377
Krążąc po sieci natrafiłem na ciekawy artykuł - wywiad z Jackiem Pulikowskim, jednym z mądrzejszych ludzi, jakich słuchałem i czytałem. Co ciekawe, tak mądry wywiad ukazał się na łamach GW, a to rzadko się zdarza, więc postanowiłem o tym napisać. Jacek Pulikowski mówi o współczesnym ojcostwie - o tym, jaka odpowiedzialność ciąży na mężczyźnie, który jest ojcem, dlaczego ojciec to nie kumpel ani partner i ile mieszają w prawidłowych relacjach feministki.
Faceci dobrze sprawdzają się w roli ojców, jeżeli im się na to pozwoli. A to m.in feministki są winne temu, że ojcowie nie angażują się w wychowanie dzieci. - mówi Jacek Pulikowski w rozmowie o konserwatywnym ojcostwie

Czy ojciec powinien być dla swojego dziecka partnerem, kumplem? Pulikowski odpowiada zdecydowanie, że nie.

Rozumiem, że po tym wstępie możemy porozmawiać o ojcu-partnerze? - No nie, "partner" to niedobre słowo. Bardzo go nie lubię. A co ma pan przeciwko partnerstwu? - Mówiąc ojciec-partner zakładamy, że tata ma być kumplem swojego dziecka. Że będzie się z nim np. witał po kumpelsku, zabierze na piwo... A tak przecież nie może być. Z kolei partner na płaszczyźnie małżeńskiej kryje w sobie znaczenie, że kobieta i mężczyzna są sobie równi. A przecież nie są. Więc to także nieprawda. Dlaczego nie mogę być kumplem swojego syna? - Bo on nie potrzebuje pana jako równego sobie kolegi. Kumpla o takim samym stanie świadomości, sumie doświadczeń. Potrzebuje opiekuna i przewodnika, który będzie mu objaśniał świat. Podsumowując: ojciec nie może być kumplem, ale przyjacielem - jak najbardziej.
Pulikowski nie godzi się także na lansowane wszem i wobec partnerstwo w małżeństwie i w procesie wychowania dzieci.
Dlaczego nie mogę być partnerem dla matki moich dzieci? Przecież dzielimy się obowiązkami, wspólnie podejmujemy decyzje... - Mężczyzna nie jest partnerem dla kobiety w potocznym rozumieniu tego słowa. Myślę o równym podziale obowiązków. To nienaturalne. Mężczyzna i kobieta są tak samo ważni w związku, ale mają różne funkcje do spełnienia. To nie partnerstwo, tylko solidarność. A partnerstwo rodziców w wychowywaniu dzieci? - Po raz kolejny mówię - nie! Solidarność. Podział ról. Dopóki dziecko jest małe, zajmuje się nim kobieta. Mężczyzna przecież nie nadaje się do tego. On nie odróżni jednego z dwudziestu rodzajów płaczu niemowlaka, a kobieta rozumie to bezbłędnie. Facet po prostu słyszy, że dziecko płacze. Nie wie, dlaczego. Kobieta "rozumie" z jego płaczu, kiedy jest głodne, kiedy coś je boli. Z czasem, gdy dziecko podrasta, kobieta powinna wycofywać się z jego wychowywania, a dominującą rolę winien przejmować ojciec. To on jest przewodnikiem dorastającego dziecka. Objaśnia mu świat, a swoim spokojem daje mu silne podstawy do rozwoju.

I rzecz jasna parę słów o feministkach, żeby nie czuły się dyskryminowane:

To, co pan mówi, pewnie niektórym się nie spodoba. Na przykład feministki... - Ach, feministki! To one są jedną z przyczyn, dla których mamy teraz kryzys ojcostwa. Podkreślam: jedną z przyczyn, nie jedyną. To one, domagając się dla siebie takich samych praw, jakie mają mężczyźni, z jednej strony składają hołd męskości i dają dowód, jak bardzo mężczyźni im imponują. A z drugiej - podkopują męskość. Żądając równości, sprawiają, że mężczyźni wolą unikać odpowiedzialności. Na przykład związanej z wychowywaniem dzieci. Stąd już tylko krok do tego, co mamy teraz: do brania dodatkowej roboty, przesiadywania w pracy po godzinach, jednym słowem: do uciekania ojca z domu. A to nie leży przecież w męskiej naturze. Mężczyźni lubią być odpowiedzialni za kogoś. Wie pan: w tej chwili po morzach i oceanach świata pływa ileś tam tysięcy statków. Ich kapitanami są przeważnie mężczyźni. Zapewne żaden z nich - w razie wypadku - nie zejdzie z mostku, zanim nie wyciągnie z kotłowni ostatniego zapijaczonego majtka. Dlaczego? Bo są facetami, a faceci mają zakodowaną odpowiedzialność za innych. Dlatego tak dobrze sprawdzają się w roli ojców, jeżeli im się pozwoli na to.

Całość wywiadu z Jackiem Pulikowskim można znaleźć tutaj. Zachęcam do przeczytania, bo wywiad nie jest długi, a pan Pulikowski pisze bardzo ciekawie.

Demokracja bez wartości zamienia się w totalitaryzm...
Użytkownik usunięty
    61
    • Zgłoś naruszenie zasad
    15 września 2010 14:50 | ID: 291834
    Do Bartt pół- feministka: Feministki nie twierdzą, iż nie ma różnić między kobietą i mężczyzną- w większości są to wykształcone, oczytane w każdej literaturze kobiety, a zapodana przez Ciebie  teza jest zupełnie niedorzeczną, obliczoną w dodatku na to, by feministki zdyskredytować.   One twierdzą tylko, że te różnice nie są przeszkodą do pełnienia w większości przypadków  takich samych ról: rodzinnych i społecznych. Ze poza rolami wynikającymi z róznic fizjologicznych ( większa siła fizyczna mężczyzn, niemożność urodzenia, karmienia piersią dziecka), inne odmienności nie są dostateczną barierą, by uznać jakiekolwiek inne role za właściwe tylko jednej płci.