Dziecko leży, płacze i ... co dalej?
Na wakacjach spotkałam się z taką sytuacją. Piękna zaludniona promenada i tu nagle, prawie na jej środku leży wrzeszczący maluch, tak na oko trzy latek. Płacze, tupie nogami, a matka stoi nad nim i krzyczy - między innymi "wstawaj gówniarzu, nie rób cyrku itp. Ludzie przechodzą, patrzą "na ten cyrk" kiwają głowami i idą dalej.
Ja (i to był mój wielki błąd) zwróciłam matce GRZECZNIE uwagę, aby nie pozwoliła dziecku leżeć na zimnej kostce, bo dzieciak może się rozchorować. Matka najpierw na mnie popatrzyła, a potem BARDZO DOSADNIE powiedziała mi, że to jest jej dziecko i ona może sobie z nim robić co chce i żebym się nie wtrącała, bo to nie jest moja sprawa.
Po całej akcji oczywiście pożałowałam interwencji, ale jak widzę, że dziecko spazmatycznie płacze, a matka jeszcze się na nie wydziera to po prostu trudno jest się nie wtrącić.
Dobrze, że u nas nie działają norweskie służby, które stoją na straży praw i wolności dziecka, bo pewnie po takiej akcji mamusia miałaby ograniczone prawa rodzicielskie.
A czy Wam się zdarzyło kiedyś wtrącić w taką "akcję" lub byłyście/byliście bardzo blisko wtrącenia się? Wiem, że w supermarketach takie akcje są dość częstym zjawiskiem.
- Zarejestrowany: 26.01.2010, 18:21
- Posty: 18946
Kiedyś w podobnym przypadku powiedziałam do dziecka , że chętnie posłucham , jak on ładnie krzyczy - poskutkowało ...
Gdybym zobaczyła, że Matka albo inna osoba bije dziecko na pewno bym zareagowała. Jednakże sama wiem jakie potrafią być dzieci, bo sama byłam takim dzieckiem, które terrorem wymuszało różne rzeczy. Skutek był taki, że Mama przestała mnie gdziekolwiek zabierać i sama jako dziecko doszłam do wniosku, że mi się takie "cyrki" po prostu nie opłacają ;)
Trzeba było powiedzieć, że cyrk to robi ona a nie dziecko.
Nie chciałabym, zeby ktoś się tak do mnie zwrócił - szczególnie obcy, kiedy byłabym w podobnej sytaucji z Julką.
Jeśli ktoś ma tak spokojne dziecko, ż enigdy w takowej nie był - super, zazdroszczę:)
- Zarejestrowany: 08.02.2011, 18:52
- Posty: 683
Jak mi ktoś zwraca uwagę na ulicy (np. dziecko za chłodno, za ciepło ubrane) to odpowiadam, że to nie jego sprawa - bo taka jest prawda. To nawet nie jest sprawa mojej mamy ani mamy męża.
Trzeba było powiedzieć, że cyrk to robi ona a nie dziecko.
Nie chciałabym, zeby ktoś się tak do mnie zwrócił - szczególnie obcy, kiedy byłabym w podobnej sytaucji z Julką.
Jeśli ktoś ma tak spokojne dziecko, ż enigdy w takowej nie był - super, zazdroszczę:)
Niektórzy nie byli i nie wiedzą, ale najgłośniej komentują i mają potrzebę pokazania, że wszystkie rozumy zjedli.