Mój synek (3 lata i 2 miesiące) ma od lutego iść do przedszkola, bo babcia, która do tej pory się nim zajmowała, wybiera się do pracy. Boję się, jak mały to zniesie, bo nie będzie czasu na zajęcia adaptacyjne - zostanie od razu rzucony na głęboką wodę. Jedyne, co mogę zrobić, to wziąć dwa dni wolnego, lub 4 dni po 4 godziny wolne i posiedzieć z Olkiem trochę w przedszkolu. Dyrektorka wstępnie nie ma nic przeciwko. Zastanawiam się tylko, czy to dobry pomysł, bo może później małemu jeszcze trudniej będzie zostać samemu w przedszkolu...
A może któryś rodzic był już w takiej sytuacji? Poradźcie coś
Ja swojego malca do przedszola przyzwyczajałam następujaco: w pierwszym roczku chodził dwa dni do godz. 12, potem każdego dnia do gzodz. 12 a od dwóch lat na cały etat. Zaznaczę że moje maleństwo zaczeło do przedszkola uczęszczać mając 2 latka. Ty napewno komfortu nie masz jeżeli chodzi o czas. Możesz spróbować już teraz pójść na spacer do Swojego przedszkola na godzinkę co drugi dzień - albo babcia póki jeszcze może (pogadaj z panią dyrektor ale powinna się zgodzić) a od lutego to weź z dwa dni wolnego jak obawiasz się reakcji malca. Jedyne pocieszenie że dajesz dziecko w okresie zachorowań (nieszczęście) gdzie dzieci jest niewiele i malec ma mniej do zapamiętania buziek. W moim przedszkolu aktualnie sa połaczone 3 grupy ze wzgledu na chorubska dzieci.
Kilka lat temu przechodziłam przez takie dylematy z moją siostrzenicą. Siostra nie mogła z nią chodzić, więc padło na mnie. Pierwsze dwa dni od rana, po obiedzie wracałyśmy do domu. Trzeciego dnia po dwóch godz. pani przedszkolanka dała mi znak, że czas na próbę. Zamykając drzwi usłyszałam histerię i krzyk, ale wiedziałam że jak wrócę, to będę tak z nią chodzić od września do czerwca. Wróciłam do domu, wypiłam melisę na uspokojenie i wróciłam po nią dopiero o 13. Czekała, z oczami czerwonymi jak królik i zaschniętym katarem pod noskiem. Później było już coraz lepiej...
Mojego synka też planuję zapisać od września. Zobaczymy jak sobie z tym poradzi...
dziewczyny dobrze radzą bo i ja robiłam podobnie z moim "ówczesnym" trzylatkiem. Poproś też miłe panie przedszkolanki, żeby przez te pierwsze dni wzięły go pod swoje "skrzydła"(przytuliły, wzięły na kolana, zagadały itp). To bardzo ważne dla oderwanego od Mamy malucha. Będzie dobrze zobaczysz:)
Jestem załamana...
Dzwoniłam właśnie do mojego taty, który był dzisiaj z Olkiem na chwilę w przedszkolu, do którego mały ma chodzić od poniedziałku.
Na początku podobno było w porządku, Olek grzecznie bawił się samochodzikami, a potem się zaczęło... Najpierw ugryzł jakąś dziewczynkę w kolano (echhhh), a potem rozpłakał się, bo jakiś chłopczyk go zaczepił i chciał się z nim bawić. Tata mówił, że Olek histeryzował tak bardzo, że aż nie mógł złapać tchu. Kategorycznie domagał się powrotu do domu. Uspokoił się dopiero, kiedy dziadek zaczął go ubierać.
No i co ja mam robić? Nie mam sumienia oddawać Olka do przedszkola, kiedy on tak to przeżywa :(
taki jest zazwyczaj pierwszy tydzień. Później.....dziecko nie chce wracać do domu i nawet leżakowanie w przedszkolu ujdzie :)
Serce się kroi na samą myśl... Ale myślę, że z każdym kolejnym dniem będzie lepiej... Sama też chodziłam do przedszkola od 3 r.ż. i nie mam traumy po tym, choć mama opowiada, że czasem nie było łatwo. Dzieciaki wychowywane w domu z dorosłymi nie mają możliwości poćwiczyć zachowań społecznych w gronie rówieśników. Myślę puella, że to kwestia kilku dni. Mały zobaczy, że można się pobawić, że zawsze ktoś po niego przyjdzie...
Oj! widzę że robi tak jak mój syn. Pierwszego dnia nie dość że miał urodziny (przyszedł z cukierkami i się wkupił) to pogryzł okrutnie kolegę aż matka na skargę przyszła. Głupio mi było na drugi dzień oddawać go :(
W piątek mój mąż był z Olkiem w przedszkolu i było całkiem nieźle. A dziś (uwaga! uwaga!) Olek został SAM w przedszkolu. Sama go tam odprowadziłam - jak wychodziłam już z budynku, to usłuszałam, że Mały płacze, ale do sali z powrotem nie weszłem. Podłsuchałam pod drzwiami - uspokoił się szybciutko. Wyszłam i poszłam sobie kupić melisę :]
Staram się nie mysleć, co on teraz robi. Odbiorę go po 12 - już mam dla niego przygotowaną niespodziankę za dobre sprawowanie :)
Trzymajcie kciuki!
Odpowiedź na #8
Na pewno wszystko będzie bardzo dobrze. Mocno trzymam kciuki. A w takiej sytuacji melisa to na pewno dobry pomysł

Ula super,ze jesteś:) Tęskniliśmy już za Tobą:)Jak wrażenia z podróży?
Odpowiedź na #10
Dziękuję Marteczkoza miłe powitanie

Podróż była super - pełno wrażeń, przygód i pogoda cieplejsza - we Francji już czuje się wiosnę

Jak się tylko trochę "ogarnę" to na pewno opiszę na Familie podróż ze wskazówkami dla śmiałków, ktorzy też chcieliby ruszyć samochodem na Zachód i dodam zdjęcia

I jak tam puella? Przeżyliście???
... prędzej tu umrę niż się doczekam odpowiedzi...

"Joasia" widocznie Puella jeszcze to przeżywa....:) daj jej czas
Basik miała rację - przeżywałam, oj, przeżywałam...
W poniedziałek było źle (Olek nic nie zjadł w przedszkolu, siedział z boku smutny), za to we wtorek... było tragicznie :( Po moim wyjściu płakał 10 minut, znowu nie tknął jedzenia, a jak przyszłam, to było widać, że dopiero przestał płakać.
Dzisiaj do przedszkola Olka odprowadził mój mąż - mały uspokoił się dosyć szybko po wyjściu tatusia, podobno o wiele mniej płakał i nawet zjadł trochę obiadu (co prawda sam ryż, ale zawsze coś). Nastąpił przełom, bo Olek powiedział pierwszy raz, że w przedszkolu BYŁO FAJNIE! Jestem dobrej myśli, bo chyba wszystko jest na jak najlepszej drodze :)
widać rozstanie z tatą jest mniej bolesne niz z mamą. Tak trzymaj. Jestem pewna,że będzie dobrze a pomidorówka w przedszkolu okaże się najlepsza na świecie:D
Ja jeszcze nie chce myslec, co czekamojego maluszka za rok...Ale chcialabym go oddac do przedszkola:)