Dziecko na smyczy
- Zarejestrowany: 27.10.2009, 16:11
- Posty: 30511
Czy to nowa moda? Czy jedyne wyjście z sytuacji w przypadku małego uciekiniera?
Dziś na spacerze dziewczynka miała szelki jak małe pieski i smycz, bardzo krótką, ciągle była napięta. Żal mi byłotego dziecka...
u mnie w miescie norma
aaaa no i nasz filip takze w tych szelkach chodzil jak zaczynal stawiac pierwsze kroki
- Zarejestrowany: 06.01.2010, 15:15
- Posty: 112855
Nie używałam czegoś takiego. Poza tym, dziecko, to nie pies. Nie powinno chodzić na smyczy, tylko za rękę z mamą lub tatą!!!
- Zarejestrowany: 26.01.2010, 18:21
- Posty: 18946
dla mnie to poniżenie dziecka i jestem zdecydowanie przeciw ...
Widziałam taki obrazek tylko raz. Dziadek miał na smyczy wnuczka (około 3 latka) - widok dość ... "interesujący"
- Zarejestrowany: 28.01.2009, 07:46
- Posty: 28735
sąsiadka miała taką smycz dla syna. zabierała ją na wakacje,bo młody jej uciekał i po prostu gnał przed siebie...nie krytykuję,bo wiem jakie potrafią być maluchy,ale wolę widok rodzica idącego z dzieckiem za rękę
- Zarejestrowany: 27.10.2009, 16:11
- Posty: 30511
sąsiadka miała taką smycz dla syna. zabierała ją na wakacje,bo młody jej uciekał i po prostu gnał przed siebie...nie krytykuję,bo wiem jakie potrafią być maluchy,ale wolę widok rodzica idącego z dzieckiem za rękę
Jak mi Kuba uciekał, zapinałam go w wózku i już.
sąsiadka miała taką smycz dla syna. zabierała ją na wakacje,bo młody jej uciekał i po prostu gnał przed siebie...nie krytykuję,bo wiem jakie potrafią być maluchy,ale wolę widok rodzica idącego z dzieckiem za rękę
Jak mi Kuba uciekał, zapinałam go w wózku i już.
uuuuuu
to choc zapniaj w jakies pasy moja jowke
- Zarejestrowany: 27.10.2009, 16:11
- Posty: 30511
sąsiadka miała taką smycz dla syna. zabierała ją na wakacje,bo młody jej uciekał i po prostu gnał przed siebie...nie krytykuję,bo wiem jakie potrafią być maluchy,ale wolę widok rodzica idącego z dzieckiem za rękę
Jak mi Kuba uciekał, zapinałam go w wózku i już.
uuuuuu
to choc zapniaj w jakies pasy moja jowke
A co myślisz, ze łatwo było? Oj czasem był kosmos. Cale lato się meczyłam, raz poszłam do parku, mało ludzi, wyryczał się i było dobrze. Zrozumiał, ze albo chodzimy za rękę albo w wózku. Wszystko się da. Kuba do posłusznych dzieci nie należy.
sąsiadka miała taką smycz dla syna. zabierała ją na wakacje,bo młody jej uciekał i po prostu gnał przed siebie...nie krytykuję,bo wiem jakie potrafią być maluchy,ale wolę widok rodzica idącego z dzieckiem za rękę
Jak mi Kuba uciekał, zapinałam go w wózku i już.
uuuuuu
to choc zapniaj w jakies pasy moja jowke
A co myślisz, ze łatwo było? Oj czasem był kosmos. Cale lato się meczyłam, raz poszłam do parku, mało ludzi, wyryczał się i było dobrze. Zrozumiał, ze albo chodzimy za rękę albo w wózku. Wszystko się da. Kuba do posłusznych dzieci nie należy.
wiec mam podobnie z Jowka;/////
- Zarejestrowany: 27.10.2009, 16:11
- Posty: 30511
sąsiadka miała taką smycz dla syna. zabierała ją na wakacje,bo młody jej uciekał i po prostu gnał przed siebie...nie krytykuję,bo wiem jakie potrafią być maluchy,ale wolę widok rodzica idącego z dzieckiem za rękę
Jak mi Kuba uciekał, zapinałam go w wózku i już.
uuuuuu
to choc zapniaj w jakies pasy moja jowke
A co myślisz, ze łatwo było? Oj czasem był kosmos. Cale lato się meczyłam, raz poszłam do parku, mało ludzi, wyryczał się i było dobrze. Zrozumiał, ze albo chodzimy za rękę albo w wózku. Wszystko się da. Kuba do posłusznych dzieci nie należy.
wiec mam podobnie z Jowka;/////
Roczne i dwuletnie dzieci notorycznie nie chcą siedzieć w wozku a puszczone biegną przed siebie jak oszalałe. Te smycze własnie tej grupy wiekowej dotyczą. I wcale nie rozwiązują problemu uciekającego dziecka.
- Zarejestrowany: 10.05.2011, 18:06
- Posty: 1709
Mam praktykuję,dzieci nie chcą siedzieć w wózku,uciekają,każda w inną stronę.Złapać za rączki?.Pies potrafi iść przy nodze dziecko nie.
- Zarejestrowany: 09.10.2010, 20:03
- Posty: 7326
Też byłam zdziwiona dopoki nie używałam, ale jak boli kręgosłu, a dziecko jest bardzo ruchliwe i wybieramy dziecko pod samochodem lub dziecko żywe to chyba decyzja je3st prosta, gdyby nie te rozwiazanie młody by z dziadkami na soacerze nie raz leżął pod kołami, za rączkę nie chciał chodzić, to co mieliśmy mu wyrywać? Ale rzeczywiście sensację robiłam, ale po chwili jak ludziew widzieli jaki jest żywy to rozumieli o co chodzi.
Też mi się wydawało to strasznie upokarzające dla dziecka, dziwny widok i od razu myśl: 'to ona nie umie dziecku wytłumaczyć, że się chodzi za rękę, tylko musi go jak pieska w smycz wyposażyć?' Po rozmowie ze znajomą nauczycielką jednak trochę zmieniłam zdanie... Faktycznie przy nauce chodzenia taka smycz może się przydać, w końcu nasz kręgosłup ma jakieś granice wytrzymałości. I tak naprawdę możemy sobie mówić, że jak to tak, dziecko na smyczy, dopóki nasze granice cierpliwości i wytrzymałości psychicznej nie zostaną mocno nadszarpnięte widząc, jak po kolejnych prośbach i groźbach dziecko niemal wbiega na ulicę, niemal prosto pod koła samochodów...
Sama nie chciałabym być zmuszona do użycia takiej smyczy, ale nie potępiam matek, które je stosują. I nie patrzę na nie ani dziwnie ani z niechęcią. W końcu sama nie mogę być pewna, że dla mnie za kilka lat to będzie ostatnia deska spacerowego ratunku.
- Zarejestrowany: 09.10.2010, 20:03
- Posty: 7326
Też mi się wydawało to strasznie upokarzające dla dziecka, dziwny widok i od razu myśl: 'to ona nie umie dziecku wytłumaczyć, że się chodzi za rękę, tylko musi go jak pieska w smycz wyposażyć?' Po rozmowie ze znajomą nauczycielką jednak trochę zmieniłam zdanie... Faktycznie przy nauce chodzenia taka smycz może się przydać, w końcu nasz kręgosłup ma jakieś granice wytrzymałości. I tak naprawdę możemy sobie mówić, że jak to tak, dziecko na smyczy, dopóki nasze granice cierpliwości i wytrzymałości psychicznej nie zostaną mocno nadszarpnięte widząc, jak po kolejnych prośbach i groźbach dziecko niemal wbiega na ulicę, niemal prosto pod koła samochodów...
Sama nie chciałabym być zmuszona do użycia takiej smyczy, ale nie potępiam matek, które je stosują. I nie patrzę na nie ani dziwnie ani z niechęcią. W końcu sama nie mogę być pewna, że dla mnie za kilka lat to będzie ostatnia deska spacerowego ratunku.
Masz racje a patrzyłam na to dziwnie aż babcia mająca wnuka na smyczy powiedziała, dziecko jak kręgosłup da ci się we znaki to sama będziesz uzywać i tak było nie dałabym rady na chyłika bo mam bardzo chore plecy, czasem ledwo z łóżka wstaję, a dlamoich ros]dziców to było super rozwiązanie.
Ja bym sie nie posuneła aby zainwestowac w cos takiego.
Przeraza mnie to.
Z drugiej strony, wiem jakie moga byc maluchy...
Ale wszystko to kwestia czasu i cierpliwosci...
Jestem raczej na nie.
- Zarejestrowany: 10.03.2011, 16:24
- Posty: 18894
Ja opiekowałam się chłopczykiem bardzo żywym. Wczweśnie zaczął chodzić i na okres nauki mieliśmy 9 rodzice i ja ) szelki. I za te szelki gp prowadzaliśmy. częściej ja, bo to ja wychodziłam z nim na spacery do parku. Ale jak już pewnie czuł się na nogach i słuchał mnie, to szelki poszły w kąt. Przy dziewczynkach szelek nie musiałyśmy i nie musimy stosować.
- Zarejestrowany: 07.12.2010, 10:29
- Posty: 4294
Czasem maluchy są tak niesforne i krzyczą, że to jedyny sposób by z nimi gdziekolwiek wychodzić. Nie przeszkadza mi taki widok, rozumiem to.
- Zarejestrowany: 27.12.2010, 14:16
- Posty: 549
Nie wiem jak to będzie jak Nadia zacznie chodzić, może tez będe uzywac takich szelek. Jak sie ma czas to mozna nawet pół dnia dziecku tłumaczyć z zaciśniętymi zębami, ze ma iść za rączkę ale jak trzeba iść po chleb i nie ma z kim dziecka zostawić i jeszcze czeka kupa roboty w domu a po południu wyjście do pracy to nie ma czasu na setne tłumaczenie.
- Zarejestrowany: 17.08.2011, 12:51
- Posty: 32
Wygląda głupio, ale w sumie taka smycz to prakryczna rzecz... Ciekawe, czy dziecku w tym w miare wygodnie...