Zgodzę się z jednym tekstem tego artykułu: "Akcja medialna – kocham – nie biję, trafia pod zły adres. Ojcowie alkoholicy i sadyści nie czytają plakatów i broszurek, nie przychodzą do szkoły na mądre rozmowy z wychowawcami i nie bardzo przejmują się prawnymi zapisami o grożących im karach....". A patologia w porządnych rodzinach jest zatajana. Tak jakby nie dotyczyła niektórych ludzi. Ale akcja dotyczy też innych haseł:
kocham - nie krzyczę
kocham - reaguję
kocham - mam czas
Póki co jeszcze nie zdarzyło mi się uderzyć Młodego. Nie mówię, że się nie zdarzy ale mam nadzieję, że dam radę. Ale te pozostałe hasła jakoś do mnie bardziej trafiły. Nie krzyczę - a to jest chyba jeszcze bardziej trudne niż powstrzymać się przed biciem. Reaguję - to już totalny hardcore. Mam czas - o niego przecież tak trudno w dzisiejszym życiu. A przecież słowem, brakiem zainteresowania możemy zrobić większą krzywdę niż klapsem.
Bezstresowe czy niebezstresowe... ważne by wychować. Nam póki co jakoś wychodzi. Bez bicia, klapsów, krzyków. Z czaem, którego brakuje ale próbujemy naginac czasoprzestrzeń by Młody miał nas jak najwięcej. Może Młody jest podatny i wyjątkowo grzeczny ale jakoś dość szybko chwyta, że czegoś nie można. Na przykład wczoraj otwiera szufladę z nożyczkami. Podchodzę i groźnym głosem mówię "nie wolno, proszę zamknąć szufladę". I dla przykladu zamykam. Za pięć minut sytuacja się powtarza. Wchodzę do kuchni i mówię "proszę zamknąć szufladę". I Młody już sam zamyka.
Tu nasz wcześniejszy pościk na temat wychowania bezstresowego...
http://familie.pl/Forum-3-25/m7704.html
Zgadzam się z autorem tekstu - bicie dzieci jest źle pojmowane, bo obecnie próbuje się podciągnąć pod to także karcenie... i w mediach wszyscy skupiają się właśnie na tym. Czy dać dziecku klaps czy nie... a problem nie jest w tych, którzy dają dziecku klapsa - problem jest w tych, którzy katują i maltretują swoje dzieci.
Ja rozumiem że trzeba dzieciom dużo tłumaczyć i dużo czasu poświęcać ale nie oszukujmy się często jest tak że coś za coś i niestety jak poświęcę dziecku więcej czasu to mniej go mam na pracę a dzieci nie da się wykarmić tylko rozmową albo byciem w domu. Dzieci prędzej czy później też muszą zrozumieć że mama czy tata muszą iść do pracy a czasem w tym celu nawet wyjechać na dłużej i zdarzają się momenty że na nasze wolne dzieci czasem muszą czekać długo i wtedy dochodzi do trudnych sytuacji dla obu stron. Ja tak miałam kiedy zostałam sama z córką i pracowałam na zmiany i niestety mimo szczerych chęci czasem przemęczenie było silniejsze wierzcie mi wtedy częściej puszczają nerwy, bo dzieci uczą się wtedy wykorzystywać tą sytuację i zaczynają kłamać i kręcić a wtedy jesteśmy jeszcze bardziej zmęczeni tym co się dzieje a nie zawsze możemy sobie pozwolić na rezygnację z pracy.
Bardzo dobry tekst, z którym zgadzam się w 100%-tach. Należało by tylko jeszcze dodać, że ci, którzy forsują "bezstresowe wychowanie" to najczęściej ci sami, którzy żądaja praw do adopcji dzieci przez homoseksualistów...
A tak na marginesie, to w jakiejś części odpowiada on na pytanie postawione przeze mnie w temacie o rozwiedzionych...
Do a1410 nie rozumiem o co Ci chodzi co tu mają do rzeczy homoseksualizm i rozwodnicy? To akurat są całkiem inne tematy.
a1410 napisał 2009-09-06 21:47:12Bardzo dobry tekst, z którym zgadzam się w 100%-tach. Należało by tylko jeszcze dodać, że ci, którzy forsują "bezstresowe wychowanie" to najczęściej ci sami, którzy żądaja praw do adopcji dzieci przez homoseksualistów...A tak na marginesie, to w jakiejś części odpowiada on na pytanie postawione przeze mnie w temacie o rozwiedzionych...
jak Ty niewiele wiesz o życiu...
Nie wiem Szanowne Panie, czy dokładnie przeczytałyście ten tekst, sądzę jednak że nie, bo wygląda na to, że nie zrozumiałyście tego co autor napisał.
W końcowej części wyraźnie nadmienia, że dużo większe szkody w psychice dziecka wywołuje rozwód rodziców, niż tak krytykowany klaps i pisze o egoiźmie rozwodzących się rodziców, dla których ambicje i własna wygoda są ważniejsze, niż dobro psychiczne dziecka. Jest to dokładnie to samo, co próbowałem przekazać w temacie o rozwodnikach.
Natomiast sprawa homoseksualistów domagających się praw adopcyjnych wynika z tych samych lewicowych dążeń do zakazu cielesnego karcenia dzieci i bezstresowego wychowania. Obie te sprawy mają równoważnie wypisane na sztandarach te same grupy, czy to lewaków, czy feministek i krzyczą coraz głośniej,
No i ostatnia sprawa tzn. jak to niewiele wiem o życiu. Otóż Szanowna Mamo Tymka! Pozwoliłem sobie przejrzeć sporą część forumowych tematów i zauważyłem, że w większości z nich wtrąciłaś swoje pięć groszy, co chyba powinno znaczyć, że Ty wiesz o tym życiu najwięcej. Gdy jednak przeczytałem, że z artykułem przytoczonym w tym temacie zgadzasz się tylko w jednej sprawie, to tylko się uśmiechnąłem.
Jestem od Ciebie sporo starszy, pewnie na upartego mógł bym być Twoim ojcem i w związku z wiekiem miałem okazję oglądać efekty różnych metod wychowawczych. Czy nie zastanowiło Ciebie, skąd teraz tyle samobójstw wśród młodych ludzi. W grupie moich znajomych w ostatnich kilku latach były trzy takie przypadki, wszystkie w tzw. normalnych domach. Zastanawialiśmy się co mogło być przyczyną tych nieszczęść i chyba najtrafniej opisała to moja żona, która zauważyła, że w żadnym z tych domów nie było ojca- były tylko dwie matki, bo ojciec był jak ciepłe kluchy i nie potrafił "ustawić" dorastającego dziecka. A ten młody człowiek, wychowywany nowocześnie i bezstresowo, gdy w końcu trafił w dorosłe życie, to nie potrafił poradzić sobie z problemami/ czytaj stresami/ które ono ze sobą przyniosło.
Dorosłe życie nie jest niestety bezstresowe i dlatego wychowanie dziecka też musi trochę tego stesu dostarczyć, żeby młodego odpowiednio przygotować.
Mnie raz zdarzyło się trzasnąć z plaskacza 15-sto letniego syna, który w mojej obecności bardzo niegrzecznie odpyskował matce i dobrze wiem, że żadnej szkody mu nie zrobiłem, a wręcz przeciwnie...
a1410 napisał 2009-09-07 20:26:48 Mnie raz zdarzyło się trzasnąć z plaskacza 15-sto letniego syna, który w mojej obecności bardzo niegrzecznie odpyskował matce i dobrze wiem, że żadnej szkody mu nie zrobiłem, a wręcz przeciwnie...
mój 15 letni syn nie odważył sie do tej pory tak niegrzecznie odezwać, żeby małżonek musiał potratować go z plaskacza. Chyba cały myk tkwi w czymś innym niż chcesz zasugerować. Nie odważył się a może powinnam powiedzieć wie co to szacunek do matki. Moze to moje "zboczenie" zawodowe ale zapytaj jakiekolwiek dziecko o uczucia, które pojawiają sie u Niego po laniu. Ja pytałam...I wtedy porównujmy, co to jest dobro psychiczne dziecka.
to proszę o wyjaśnienie bo może rzeczywiście jestem niedoświadczona:
1. dlaczego stres musi się równać klapsowi? takiego stresu raczej w dorosłym życiu nie
doświadczamy?
2. dlaczego albo rozwód albo klaps? albo zostawienie dziecka na pastwę losu? a co bez
tych wszystkich rzeczy to się już nie da?
3. na jakiej podstwaie twierdzisz że osoby które wychowują swoje dzieci "bezstresowo"
popierają prawo do adopcji dla par homoseksualnych?
a o tym czy twojemu synowi nie zaszdkodziło to się dopiero okaże - kiedyś tam... dzieci potrafią długo nosić w sobie krzywdę. tak na marginesie to uważam, że to poniżające uderzyć dziecko w twarz. nie dla dziecka. dla rodzica. nie dałeś rady. twoje emocje wygrały. a sztuką jest się opanować i nie dać sprowokować dzieciakowi. albo go tak wychować żeby nie było powodów do bicia!
P.S. Pozdrowienia dla Ojca Dyrektora!
Myślę Mamo Tymka, że czytasz, ale nie do końca rozumiesz to, co było napisane. Radziłem Ci juz raz żebyś poszperała w necie, tam wiel można znaleźć i z pewnością znajdziesz odpowiedzi na Twoje pytania.
Natomiast wzmianka o oju dyrektorze pokazuje, że wyczerpują Ci się argumenty.
Proponuję nie czytać więcej moich tekstów, oszczędzisz sobie czas i nerwy
Pozdrawiam
Już od pewnego czasu trwa akcja - KOCHAM NIE BIJĘ
jednak bezstresowe wychowanie to nie tylko kary cielesne.
Nie wyobrażam sobie - brak szacunku dla starszej osoby ! (nie chodzi mi tu zaraz o naskakiwanie starszym - ale o dobre wychowanie)
NIe wyobrażam sobie aby moje dziecko zwracało się do mnie po imieniu, lub mówiło do mnie na "Ty" - pozycja rodzica, nauczyciela powinna być niepodważalna. Trzeba jednak umieć przyznać się przed dzieckiem do błędu jeśli się go popelniło.
Właśnie bezkarnosc i pozwolenie na takie widzenie swiata prowadzi później w jakimś procencie do "tragedii" - do braku poszanowania własności oraz prawa.
o moje nerwy prosze się nie martwić... nie grozi mi nagła apopleksja przy komputerze. ciśnienie i puls ledwo oscylują w granicach normalnych zarezerowanych dla mojego wieku.
zadałam pytania licząc na konkretne argumenty lub poglądy, a nie ucięcie rozmowy... ja w przeciwieństwie do niektórych potrafię zrozumieć cudze zdanie i chętnie się z nim zapoznam jeżeli go nie rozumiem. na tym chyba polega rozmowa poważnych ludzi? ale tłumaczenie bo "jest to na sztandarach lewackich parti" "bo klaps jest mniejszym złem niż zostawienie dziecka samopas kiedy robi sie karierę" to dla mnie generalizowanie, upraszczanie. to tak jakby powiedzieć że wszyscy chodzący do kościoła głosują na PIS. zarzuciłeś mi niezrozumienie... przyjęłam z pokorą i proszę o wyjaśnienie. nota bene - nie jest wstydem się mylić. wstydem jest nie przyznać się do tego że się mylimy.
sopel napisał 2009-09-07 21:13:33 Już od pewnego czasu trwa akcja - KOCHAM NIE BIJĘjednak bezstresowe wychowanie to nie tylko kary cielesne.Nie wyobrażam sobie - brak szacunku dla starszej osoby ! (nie chodzi mi tu zaraz o naskakiwanie starszym - ale o dobre wychowanie)NIe wyobrażam sobie aby moje dziecko zwracało się do mnie po imieniu, lub mówiło do mnie na "Ty" - pozycja rodzica, nauczyciela powinna być niepodważalna. Trzeba jednak umieć przyznać się przed dzieckiem do błędu jeśli się go popelniło.Właśnie bezkarnosc i pozwolenie na takie widzenie swiata prowadzi później w jakimś procencie do "tragedii" - do braku poszanowania własności oraz prawa.
Najpierw ten starszy człowiek musi sobie zasłużyć na szacunek, szacunek wymuszony tylko ze względu na starość to żaden szacunek(jeżeli chodzi o bliskich), a generalnie uczę że szanować trzeba każdego człowieka bez względu na jego wiek czy status społeczny. Dopiero jak poznamy kogoś bliżej możemy zdecydować jakim uczuciem go obdarzymy- szacunkiem, nienawiścią czy najgorszym obojętnością.
Ja sobie i wyobrażam i moje dzieci i ich znajomi już dawno mogły mówić do mnie po imieniu, tylko ciekawe czemu nie mówią, może mają SZACUNEK. W wychowaniu liczy się konsekwencja postępowania a nie moja wygoda w danej chwili.
Stres nie musi równać się klapsowi ale w pewnym okresie życia klaps zastępuje słowa które i tak nie są przez dziecko rozumiane. Ostatni klaps bliźniaki zaliczyły jak miały 3 no może 4 lata później już mogliśmy dyskutować.
Z Grunwaldem w wielu rzeczach można się nie zgodzić, ale jego wypowiedzi prowokują do myślenia i są pozbawione dziadowskiej poprawności politycznej jak to ktoś mu zarzucił. Podaje to w sposób ostry i często napastliwy w stosunku do niektórych grup społecznych, kieruje się swoim zbiorem zasad. Odmiennie niż on, stwierdzam że etycznie jest nam nie po drodze ale jego prowokujące wypowiedzi są w kolorach bieli i czerni, są pozbawione wszelkich odcieni którymi to tak lubimy tłumaczyć swoje błędy bądź postępowanie.
Co do artykułu w 100% popieram w prosty(nie dla wszystkich) i przystępny sposób autor pokazał logikę i zasady wychowania.
"Najpierw ten starszy człowiek musi sobie zasłużyć na szacunek, szacunek wymuszony tylko ze względu na starość to żaden szacunek(jeżeli chodzi o bliskich), a generalnie uczę że szanować trzeba każdego człowieka bez względu na jego wiek czy status społeczny. Dopiero jak poznamy kogoś bliżej możemy zdecydować jakim uczuciem go obdarzymy- szacunkiem, nienawiścią czy najgorszym obojętnością"
Jak najbardziej zgadzam się z Tobą.
Co do "Grunwalda" - można być kontrowersyjnym, jednak to nie upoważnia do obrazy, czy braku jakiegokolwiek "szaczunku" - bez względu na kolor skóry, religię czy sposób bycia.
Czy daje do myślenia? - tutaj się nie zgodzę, brak "tolerancji" może obrucić się przeciwko "niemu" Zbiór jego światopoglądu można by porównać ze zbiorem "dyktatorów" XX w. - jest to moje zdanie. A jak oni skończyli - historia pokazała.
nie wiem jak już podejść do tego tematu żeby się nie zapętlić. każe z nas ma swoje racje. i każdy mówi jasno "PATOLOGI NIE". Logiczne jest też to, że takie akcja trafiają zazwyczaj do tych osób, którym o nich nie trzeba przypominać. nie wydaje mi się też słuszne by karać osoby które dadzą swojemu dziecku klapsa za niegrzeczne zachowanie. ale nie linczujmy tych którym udaje się osiągnąć skutek bez klapsów i którzy chcą wychować swoje dzieci "bezstresowo" (czytaj bez kar cielesnych co niekoniecznie znaczy bez stresu). dziecko dziecku nie równe. tak samo jak dorośli. jedni są bardziej podatni na argumenty słowne. niektórymi trzeba potrząsnąć by trafiło. może za krótko jestem rodzicem by całkowicie przekreślać klapsa w moim życiu. ale Młody nie raz dawał nam popalić. i choć trudno było potrafiliśmy sprowadzić Go do porządku tylko głosem. bez zawiłych tłumaczeń czym grozi zabawa widelcem. bo i tak by nie zrozumiał. wystarczyło dobitnie powiedzieć "nie wolno. proszę zostawić". nie z uśmiechem na twarzy i w objęciach. ale też bez zbytniego podnoszenia głosu. póki co taki styl skutkuje. nawet panie w żłobku twierdzą że Młody jest wyjątkowo usłuchany. i jak dostaje karę (siedzenie w krzesełku na przykład za gryzienie innych dzieci) to wie że to jest kara. i potrafi przeprosić.
Sopel zgadzam się z Tobą że nic nie upoważnia do obrażania(dlatego w tej kwestii jest mi nie po drodze) ale w każdej osobie nawet przywołanych przez Ciebie dyktatorów są rzeczy godne zastanowienia się. Skoro jesteś aż tak pewien swoich czynów i postępowania nie powinno Ciebie ruszać mniemanie innej osoby skoro rusza mogło trącić jakąś strunę wątpliwości.
Mama Tymka nikt nie linczował osób które wychowują bez klapsa(ja nawet podziwiam) samemu z najmniejszą latoroślą też to mi na razie wychodzi(na starość większy spokój i dystans człowiek posiada), póki co to są linczowani dający klapsa.
Tylko
" nawet panie w żłobku twierdzą że Młody jest wyjątkowo usłuchany. i jak dostaje karę (siedzenie w krzesełku na przykład za gryzienie innych dzieci) to wie że to jest kara. i potrafi przeprosić."
skąd te gryzienie dzieci na przykład.
no z tym gryzieniem to jest tak, że on nie gryzł specjalnie żeby zrobić krzywdę. po pierwsze ząbkuje po drugie całusy daje... tylko jeszcze się dużo musi nauczyć...

choć od jakiegoś czasu nie ma już z tym problemów :)
U mojej młodszej córki gryzienie też wzięło się od czasu jak zaczęła żąbkować i właśnie nasiliło się jak wychodziły jej trójki są to najbardziej dokuczliwe ząbki i niestety dzieci reagują różnie ale radzimy sobie tearz już widać że nawet jak się rozpędzi żeby ugryźć to jednak jak się spojrzę wie o co chodzi i się wycofuje. Myślę że w takiej sytuacji nie można panikować tylko trzeba konsekwentnie dziecko karać (np stanie w kącie) i mówić za co.
okazuje się, że temat rzeka to wychowanie bezstresowe. Miało być novum w wychowaniu a okazuje się pułapką dla rodziców. Moze zbyt dosłownie interpretuje sie pojęcie "bezstresowy"?
Klapsy, razy, pasek, ich częstotliwość ? Można wyeliminowac konsekwencją ale nie tylko w stosunku do dziecka ale też do swoich poczynań. Stając sie rodzicem stwórzymy barierę zachowaniom poza które nie wychodzimy. Osobiście nie zmienię zdania,że wypada być rodzicem, który popełnia błędy ale nie dozwolone jest pokazać dziecim, ze jestesmy rodzicami bezsilnymi. I jeszcze to co według mnie jest siłą rodzica - jego autorytet. A czy musi być budowany z pozycji władzy?