Co czuje surogatka, kiedy musi oddać dziecko?
- Zarejestrowany: 22.09.2009, 09:00
- Posty: 2879
Niby układ jest jasny od samego początku, czyli surogatka wie, że jest w ciąży nie dla siebie i po porodzie dziecko trafi do kogoś innego. Zastanawia mnie jednak, co czuje taka kobieta w momencie, gdy musi po porodzie dziecko oddać. Przecież przez dziewięć miesięcy ciąży musiała wytworzyć się między nią, a dzieckiem jakaś więź, dlatego zastanawiam się, jak to jest oddać własne przecież dziecko w obce ręce.
Co może czuć kobieta, która oddaje swoje dziecko?
- Zarejestrowany: 06.01.2010, 15:15
- Posty: 112855
Nie wiem, ale wydaje mi się, że taka kobieta, która oddaje dziecko, nie ma sumienia ani serca. Więc chyba nic nie czuje.
- Zarejestrowany: 07.08.2010, 20:41
- Posty: 8231
Nie wiem, ale wydaje mi się, że taka kobieta, która oddaje dziecko, nie ma sumienia ani serca. Więc chyba nic nie czuje.
Też mi się tak wydaje, inaczej by nie oddała dziecka.
Na pewno taka surogatka jest już nastawiona psychicznie, że musi oddać to dziecko, ale ciekawa jestem jak to jest i co ona czuje kiedy dzidzia zaczyna w brzuszku kopać- przecież jest to niesamowite uczucie:-) Może na początku jak odda dziecko w obce ręce nie przyjmuje tego do siebie, ale jak jej sumienie odezwie się za kilka lat? Co wtedcy będzie? Czy będzie żałowała swojej decyzji? Czy będzie próbowała to dziecko odnaleźć?
- Zarejestrowany: 06.06.2010, 10:45
- Posty: 9066
Nie wiem co czuje taka kobieta, nawet nie chce sobie tego wyobrażać. Zgadzam się z powyższymi wypowiedziami... taka kobieta nie ma ani serca ani sumienia. Kwestia finansowa to kiepska wymówka.Jakby nie było to handel żywym towarem :( (przepraszam za stwierdzenie )
- Zarejestrowany: 20.08.2010, 06:49
- Posty: 1492
pewnie niejedna sie na to decyduje nie zdając sobie sprawy, jak to będzie...
no chyba, że już ma dzieci i jest tak "wypruta" z uczuć, z różnych względów, albo tak zrozpaczona i zdeterminowana, że nic nie czuje...
albo jest po prostu...bez serca :(
- Zarejestrowany: 03.07.2009, 17:42
- Posty: 21159
Żal mi takich "matek"...Do końca życia będą sie zastanawiać co z tym dzieckiem sie dzieje...Nie sądze by były wyplute z uczuć. Obce mi są ich uczucia więc nie wiem co czują...
- Zarejestrowany: 28.01.2009, 07:46
- Posty: 28735
nie wierzę,że nie przychodzi moment,w którym żaluje decyzji,czuje miłość do dziecka...przecież tak się nie da
- Zarejestrowany: 09.02.2011, 21:29
- Posty: 1370
był kiedyś taki program długometrażowy właśnie na ten temat.
jedna z surogatek mówiła właśnie że czuje się szczęśliwa że może dać innym tyle szczęścia.
jako matka dziecka bym w życiu nie oddała ale wiele kobiet oddaje dzieci bo ich nie chcą.
myślę że po prostu takie kobiety nie mają instynktu macierzyńskiego i dla tego właśnie nie sprawia im to problemu. nie wszytskie kobiety są stworzone do posiadania dzieci.
a może i sprawia im to ból ale nie chcą tego przyznać? najlepiej było by się spytać takiej kobiety bo ciężko coś założyć.
myślę że to tak jak trochę z prostytucją są kobiety które podchodzą do tego zupełnie naturalnie im im to nie przeszkadza że sypiają z pieniądze z dziesiatykami różnych facetow i nei traktuja tego jak coś nei normalnego.
jednej się to w głowie nie mieści a inna przyjmie to jak coś naturalnego.
- Zarejestrowany: 09.02.2011, 21:29
- Posty: 1370
Nie wiem co czuje taka kobieta, nawet nie chce sobie tego wyobrażać. Zgadzam się z powyższymi wypowiedziami... taka kobieta nie ma ani serca ani sumienia. Kwestia finansowa to kiepska wymówka.Jakby nie było to handel żywym towarem :( (przepraszam za stwierdzenie )
po ostatniej dyskusji w innym wątku (czy to powinno być legalne) znalazłam ogłoszenie w którym kobieta chciała urodzić parze dziecko za "darmo" rodzice mieli pokryć tylko koszty witamin i leków oraz ewentualnych badań które by chcieli dodatkowo przeprowadzić. za nic więcej pieniędzy nie chciała.
jak dobrze się poszuka to nie jedyne ogłoszenie...
a to już nie jest handel żywym towarem...
i może jednak istnieją ludzie którzy chcą pomagać innym bez korzyści materialnych dla siebie. chodź w tych czasach wydaje się to abstrakcyjne że można dać coś z siebie nie mając nic w zamian.
- Zarejestrowany: 11.03.2011, 14:09
- Posty: 426
takie kobiety to są bez serca, bez uczuć, bez żadnych wartości moralnych czy etycznych. Co czują???? Myślę, że skoro godzą się na taki układ to nie płaczą póżniej godzinami.Dla mnie to nie są PRAWDZIWE kobiety :(
- Zarejestrowany: 10.03.2011, 16:24
- Posty: 18894
Nie wiem co czuje. Nie spotkałam osobiście takiej kobiety. Więc i nie rozmawiałam z nią. Ja nigdy nie poszłabym na taki układ.....dla obcej osoby. Ale dla siostry ( chociaż jej nie mam) i córki zrobiłabym wszystko. A i dla syna też. Tak bardzo ich kocham, że dla nich zrobię wszystko.
Nie wiem co czuje taka kobieta, nawet nie chce sobie tego wyobrażać. Zgadzam się z powyższymi wypowiedziami... taka kobieta nie ma ani serca ani sumienia. Kwestia finansowa to kiepska wymówka.Jakby nie było to handel żywym towarem :( (przepraszam za stwierdzenie )
po ostatniej dyskusji w innym wątku (czy to powinno być legalne) znalazłam ogłoszenie w którym kobieta chciała urodzić parze dziecko za "darmo" rodzice mieli pokryć tylko koszty witamin i leków oraz ewentualnych badań które by chcieli dodatkowo przeprowadzić. za nic więcej pieniędzy nie chciała.
jak dobrze się poszuka to nie jedyne ogłoszenie...
a to już nie jest handel żywym towarem...
i może jednak istnieją ludzie którzy chcą pomagać innym bez korzyści materialnych dla siebie. chodź w tych czasach wydaje się to abstrakcyjne że można dać coś z siebie nie mając nic w zamian.
Trudno mi pojąć taki altruizm.
Uważam, ze żadna matka przy zdrowych zmysłach czegoś takieog nie zrobi.
Dziecko to nie jest zabawka, którą można komuś dać na poprawę nastroju!
Nie wyobrażam sobie, jak można przez 9 m-cy nosić pod sercem życie, w bólach wydać je na świat, a potem wspaniałomyślnie "oddać za darmo" obcym ludziom, bo tak bardzo pragnie się ich szczęścia!
"Dać coś z siebie nie mając nic w zamian"???? Ivaine - to nie jest "coś z siebie"! To jest dziecko, żywa istota, nowy, indywidualny byt, a nie po prostu część kobiety, która je rodzi!
- Zarejestrowany: 31.01.2010, 09:26
- Posty: 21500
A ja tak z drugiej strony zapytam. Czy to dziecko dowie się kiedyś, że urodziła je inna?
A ja tak z drugiej strony zapytam. Czy to dziecko dowie się kiedyś, że urodziła je inna?
Nie sądzę.
BVo o ile w przypadku dziecka adoptowanego mozna mu to wytłumaczyć, o tyle w przypadku dziecka urodzonego i oddanego/sprzedanego przez surogatkę jak to niby zrobić???
- Mamusia oddała cię nam, bo była tak dobrą kobietą, że rodziła dzieci innym???
- Zarejestrowany: 01.03.2011, 20:25
- Posty: 181
Niby układ jest jasny od samego początku, czyli surogatka wie, że jest w ciąży nie dla siebie i po porodzie dziecko trafi do kogoś innego. Zastanawia mnie jednak, co czuje taka kobieta w momencie, gdy musi po porodzie dziecko oddać. Przecież przez dziewięć miesięcy ciąży musiała wytworzyć się między nią, a dzieckiem jakaś więź, dlatego zastanawiam się, jak to jest oddać własne przecież dziecko w obce ręce.
Co może czuć kobieta, która oddaje swoje dziecko?
to nie kobieta a zwyrol :D bo każka kobieta kocha swoje dziecko ! nie wyobrażam sobie takiej sytuacji że noszę pod sercem drugie małę serce ,, czuję kopniaczki ,, męczę się podczas porodu - i dzidizia nie idzie w moje ręce a osób trzecich za to do moich rąk trafiają pieniądze ! coś strasznego !!
jedyny wyjątek to np. urodzić dziecko siostrze np .. na takie coś bym się zdecydowała bo nie każdy chce adoptować..
- Zarejestrowany: 09.02.2011, 21:29
- Posty: 1370
Nie wiem co czuje taka kobieta, nawet nie chce sobie tego wyobrażać. Zgadzam się z powyższymi wypowiedziami... taka kobieta nie ma ani serca ani sumienia. Kwestia finansowa to kiepska wymówka.Jakby nie było to handel żywym towarem :( (przepraszam za stwierdzenie )
po ostatniej dyskusji w innym wątku (czy to powinno być legalne) znalazłam ogłoszenie w którym kobieta chciała urodzić parze dziecko za "darmo" rodzice mieli pokryć tylko koszty witamin i leków oraz ewentualnych badań które by chcieli dodatkowo przeprowadzić. za nic więcej pieniędzy nie chciała.
jak dobrze się poszuka to nie jedyne ogłoszenie...
a to już nie jest handel żywym towarem...
i może jednak istnieją ludzie którzy chcą pomagać innym bez korzyści materialnych dla siebie. chodź w tych czasach wydaje się to abstrakcyjne że można dać coś z siebie nie mając nic w zamian.
Trudno mi pojąć taki altruizm.
Uważam, ze żadna matka przy zdrowych zmysłach czegoś takieog nie zrobi.
Dziecko to nie jest zabawka, którą można komuś dać na poprawę nastroju!
Nie wyobrażam sobie, jak można przez 9 m-cy nosić pod sercem życie, w bólach wydać je na świat, a potem wspaniałomyślnie "oddać za darmo" obcym ludziom, bo tak bardzo pragnie się ich szczęścia!
"Dać coś z siebie nie mając nic w zamian"???? Ivaine - to nie jest "coś z siebie"! To jest dziecko, żywa istota, nowy, indywidualny byt, a nie po prostu część kobiety, która je rodzi!
broń boże nie miałam na myśli dziecka pisząc "coś"
chodziło mi raczej o ogólne zjawisko pomocy jakiej kol wiek nie związanej z tematem.
może źle to napisałam bo do głowy by mi nie przyszło że to w takim kontekście zostanie odebrane
a dlaczego tak odbieracie samą adopcje? bo przeceiż to dziecko jest adoptowane bez wzgledu czy adpocja i sama ciąża była ustawiona czy nie.
każde dziecko prędzej czy później dowiaduje się że jest adoptowane.
a miedzy matka oddająca dziecko po porodzie bo go nie chce a matką która oddaje bo coś z tego ma jest cienka linia tak naprawdę.
nie rozumiem ani jednych ani drugich matek które oddają dzieci, ale nie umiem powiedzieć czy w sytuacji w której ja bym była na miejscu tych czekających na dziecko rodziców nie chciałabym z tego skorzystać.
bo co innego mówić a co innego być w takiej sytuacji.
broń boże nie miałam na myśli dziecka pisząc "coś"
chodziło mi raczej o ogólne zjawisko pomocy jakiej kol wiek nie związanej z tematem.
może źle to napisałam bo do głowy by mi nie przyszło że to w takim kontekście zostanie odebrane
a dlaczego tak odbieracie samą adopcje? bo przeceiż to dziecko jest adoptowane bez wzgledu czy adpocja i sama ciąża była ustawiona czy nie.
każde dziecko prędzej czy później dowiaduje się że jest adoptowane.
a miedzy matka oddająca dziecko po porodzie bo go nie chce a matką która oddaje bo coś z tego ma jest cienka linia tak naprawdę.
nie rozumiem ani jednych ani drugich matek które oddają dzieci, ale nie umiem powiedzieć czy w sytuacji w której ja bym była na miejscu tych czekających na dziecko rodziców nie chciałabym z tego skorzystać.
bo co innego mówić a co innego być w takiej sytuacji.
W porządku ivaine, źle sie zrozumiałyśmy.
Wracajac do oddawania dzieci i adopcji jest różnica. Surogatka juz w sama ciążę zachodzi z zamiarem oddania dziecka/sprzedania. Rodzice, którym dzieci są odbierane czy decydują się same oddać je do adopcji zwykle dochodzą do tego w inny sposób. Pomiajając przypadki patologii, rodzicami oddajacymi dzieci do adopcji kieruje coś innego niz chęć zysku - bo w taki altruzim jak juz pisałam nie uwierzę nigdy! To jest ogromna różnica.
Ja również nie jestem w takiej sytuacji i prawda to, ż eczęsto w praktyce jest inaczej niz w teorii. Jednakże sam fakt, iz dziecko od surogatki nie jest JEDYNYM sposobem na dziecka posiadanie, utwierdza mnie w przekonaniu, że nie skorzystałabym z tej opcji. Zwykła adopcja - owszem, ale korzystanie z surogatki - nie.