Konkurs: Moje przygotowania do ciąży. - Forum
Znajdź nas na

Tworzymy społeczność rodziców

Wątek: 

Konkurs: Moje przygotowania do ciąży.

30odp.
Strona 2 z 2
Odsłon wątku: 6916
Avatar użytkownika Kasia P.
Kasia P.Poziom:
  • Zarejestrowany: 19.12.2013, 16:12
  • Posty: 4400
  • Zgłoś naruszenie zasad
28 kwietnia 2014 09:24 | ID: 1107581

Zapraszamy do konkursu:


Moje przygotowania do ciąży

 

Aby wziąć udział w konkursie należy udzielić wypowiedzi na tym forum:


Konkurs: Moje przygotowania do ciąży.



Zależy nam na ciekawej wymianie doświadczeń, dlatego liczymy na to, że każdy z uczestników doda kilka ciekawych postów. Jakie znacie metody na przygotowanie się do ciąży? Czy w pierwszej kolejności trzeba zadbać o ciało, czy o psychikę, a może warunki mieszkaniowe odgrywają najważniejszą rolę? Czy w przygotowania włączacie rodzinę, czy były to Wasze samodzielne zmaganie. Kto w przygotowaniach jest najbardziej pomocny? Do jakich Ekspertów warto się udać i w jakiej kolejności? Czy miałyście problemy z zajściem w ciążę? Czy macie doświadczenia z ciążą bliźniaczą? Drogie mamy porozmawiajmy!

*Prosimy o nie powielanie tych samych odpowiedzi oraz o zachowanie odstępu czasowego między swoimi postami. Zachęcamy do prawdziwej rozmowy na ten ciekawy temat!:)


Wygrają najbardziej użyteczne porady i najciekawsze wspomnienia!


O nagrodzie:

Wybierzemy aż 10 laureatów.

Nagrodą w konkursie są zestawy preparatów Novovit przeznaczone dla kobiet w ciąży.

 



SZCZEGÓŁOWY REGULAMIN>>

 

Aby wziąć udział w konkursie koniecznie podaj dane adresowe na swoim profilu. Tylko dzięki nim możemy wysłać do Ciebie nagrodę!

Avatar użytkownika lilu1982
lilu1982Poziom:
  • Zarejestrowany: 16.02.2012, 09:39
  • Posty: 125
21
  • Zgłoś naruszenie zasad
7 maja 2014 12:13 | ID: 1110498
Kornelia Sierotowicz Wójcik (2014-05-05 21:52:39)

Ja rowniez w ramach przygotowania do porodu bralam udzial z mezem w zajeciach SZKOŁY RODZENIA. 


Polecam goraco takie zajecia, nam naprawde duzo pomogly, dowiedzialam sie duzo o fizjologii porodu, nauczylam sie prawidlowo oddychac, nauczylam sie jak zakladac pieluszka i pielegnowac malenstwo. Zajecia odbywaly sie w 20 osobowej grupie i byly refundowane przez szpital, w ktorym zamierzalam rodzic. 


Milym dodatkiem do zajec byly probki roznych produktow, moglam wyprobowac tuz po porodzie rozne kosmetyki, tak by wybracv sobie potem odpowiednie...... 


Naprawde goraco polecam Szkołę rodzenia

Szkołę rodzenia polecam zwłaszcza pierworódkom i ich partnerom. Takie zajęcia bardzo integrują, nie tylko partnerów między sobą, ale także z inymi parami, gdzie można wymienić się doświadczeniami,a przy okazji poznac fajnych ludzi. W naszym przypadku odbycie takiego kursu wiązało się z otrzymaniem certyfikatu upoważniającym do przystapienia do porodu rodzinnego. Wiem, że co szpital to obyczaj...czasem sie płaci czasem nie. 

Ostatnio edytowany: 07.05.2014, 12:23, przez: lilu1982
Avatar użytkownika lilu1982
lilu1982Poziom:
  • Zarejestrowany: 16.02.2012, 09:39
  • Posty: 125
22
  • Zgłoś naruszenie zasad
7 maja 2014 12:22 | ID: 1110500

no i jeszcze jedna istotna rzecz: przygotowanie starszego dziecka na rodzeństwo....ale to wtedy kiedy na teście pojawią się 2 kreski.

Avatar użytkownika gusia_84
gusia_84Poziom:
  • Zarejestrowany: 02.03.2014, 14:03
  • Posty: 170
23
  • Zgłoś naruszenie zasad
7 maja 2014 21:59 | ID: 1110682

Jeśli chodzi o zaplecze mieszkaniowe, uważam, że jest ważne ale nie najważniejsze!  W moim przypadku w trakcie ciąży był remont domu i muszę przyznać, ze nie jest to dobry moment na takie zmiany... Z pokoikiem dla dziecka tez można spokojnie poczekac ponieważ i tak na początku śpi w sypialni u rodziców :) Najważniejsze jest zdrowie! Jeśli ktoś może przygotować się do ciąży, to naprawdę warto... dla dziecka i dla samej siebie! :) pozdrawiam.

Avatar użytkownika k24
k24Poziom:
  • Zarejestrowany: 27.05.2012, 17:54
  • Posty: 143
24
  • Zgłoś naruszenie zasad
8 maja 2014 12:08 | ID: 1110876

Teraz poczekam z drugim dzieciaczkiem na przeprowadzkę i gdy będziemy mieli widoki na własne M, to będzie dobry moment. Wtedy też dam sobie czas na zwolnienie tempa.Fakt,że będziemy mieli dużą różnicę wieku, ale obiecałam sobie,że drugie dzieciątko będzie wtedy, kiedy nie będziemy musieli się już dorabiać mieszkania, bo znam wiele rodzin, gdzie młodzi rodzice mieszkają razem ze swoimi rodzicami, często jeszcze rodzeństwem, w totalnym ścisku i bez perspektyw na coś swojego.

Avatar użytkownika muki
mukiPoziom:
  • Zarejestrowany: 13.01.2011, 19:44
  • Posty: 33
25
  • Zgłoś naruszenie zasad
12 maja 2014 13:51 | ID: 1112058

"Wiesz,zanim zdecydujesz się ze mną ożenić,pamiętaj o tym,że chcę mieć dużą rodzinę!"-powtarzałam swojemu facetowi,kiedy zaczęliśmy się spotykać.

"Nie ma problemu,ja też marzę o dwójce dzieci"-odpowiadał uśmiechając się.

"Dwójce?No co Ty!Trójka to minimum"-wyglądało to jak przekomarzanie się,ale ja na prawdę o tym marzyłam.

Moje dzieciństwo nie było łatwe,dlatego chciałam stworzyć prawdziwą,kochającą się rodzinę i podarować swoim dzieciom to,czego ja nigdy nie zaznałam.

Zaczęliśmy snuć plany,ale niestety czas je zweryfikował.Nie mieliśmy własnego kąta,a wynajmowanie mieszkania pochłaniało większą część naszych pensji.Bałam się wtedy zaryzykować,bo wiedziałam,że nie będę w stanie zapewnić dziecku podstawowych potrzeb,a tego bardzo nie chciałam.Zaczął sie więc etap "dorabiania",lecz niestety ciągle działo się coś,co opóźniało spełnienie mojego marzenia.Dopadły nas oboje problemy zdrowotne i skupiliśmy się na tym,by zawalczyć o siebie.Ciągle to nie był ten "dobry moment".Najgorsze było jednak w tym wszystkim to,że nie mieliśmy w tym czasie znikąd wsparcia.Bałam się,że jeśli pójdzie coś nie tak,nie będę mogła liczyć na niczyją pomoc.Tak upłynęło wiele lat.Sytuacja niewiele się zmieniła i nic nie wskazuje na to,że będzie inaczej.Zmienilo sie jednak moje myślenie.Postanowiłam,że już nie będę się na nic oglądać i pomimo przeciwskazań,chcę urodzić dziecko.Właśnie zaczęłam starania.Wyciszyłam się,zmieniłam dietę i jestem gotowa stawić czoła wyzwaniu.Nie chcę już dłużej patrzeć z zazdrością na matki z wózkami.Ja chcę do nich dołączyć!Staram się nie myśleć,że coś może być nie tak.Mam nadzieję,że będąc pod stała kontrolą,uda mi się urodzić zdrowego bobasa.Nie mogę się już doczekać,kiedy utulę swoje dzieciątko w ramionach.To będzie najpiękniejsza chwila w moim życiu!!!







Avatar użytkownika martusia105
martusia105Poziom:
  • Zarejestrowany: 02.04.2014, 23:02
  • Posty: 2
26
  • Zgłoś naruszenie zasad
12 maja 2014 21:44 | ID: 1112187


Ciąża to ważny moment dla każdej kobiety ;)

Moimi metodami na przygotowanie się do ciąży są następujące:

1) Warto rozważyć, czy w obecnej sytuacji życiowej, mieszkaniowej i zawodowej jesteście w stanie zapewnić swojemu dziecku warunki do rozwoju i komfort. Nie oznacza to jednak, że na powiększenie rodziny mogą sobie tylko pozwolić osoby tylko usytuowane.

2) Jedz zdrowo- zadbaj o zdrową dietę, bogatą w składniki odżywcze - wywal fast foody, jedz więcej warzyw i owoców, pieczywo pełnoziarniste, nabiał, spożywaj posiłki bogate w żelazo i wapń, ogranicz lub zrezygnuj z ostrych dań

3) Wybierz lekarza i poddaj się pierwszym badaniom ;) - warto skontrolować swój organizm

4) Nie przesadzaj z witaminami w postaci tabletek. Wyjątek stanowi witamina z grupy B - KWAS FOLIOWY, którego zażywanie zmniejsza ryzyko wystąpienia wad układu nerwowego u dziecka, należy ją spożywać min. 3 miesiące przed planowaną ciążą.

5) Zadbaj o swoje ciało- mam na myśli rozstępy ;)

6) Zadbaj o swoją formę- spędzaj aktywnie każdy dzień- spacery, ćwiczenia, pływanie. Jednak PAMIĘTAJ Droga Mamo z umiarem!

7) Zadbaj o swój umysł, poznaj techniki relaksacyjne- naucz się odprężąć po każdeym dniu, zadbaj o odpowidnią ilość snu

8) Unikaj alkoholu, ogranicz kofeinę- zrezygnuj z coli czy napoi energetycznych

9) W późniejszym terminie warto skorzystać ze szkoły rodzenia ;)


Ciąża dotyczy także panów ;) muszą również z pewnych rzeczy zrezygnować oraz psychicznie nastawić się na rewolucyjne zmiany w swojej rodzinie ;)


WARTO ZAPAMIĘTAĆ ;) Świadome planowanie to minimalizowanie ryzyka powikłań ciąży i przyszłych problemów zdrowotnych dzidziusia.

Avatar użytkownika marzena16
marzena16Poziom:
  • Zarejestrowany: 08.03.2013, 20:15
  • Posty: 11
27
  • Zgłoś naruszenie zasad
14 maja 2014 20:23 | ID: 1113119

Macierzyństwo dla mnie hmmm... ciężko to opisać bo to trzeba przeżyć. Ja przeżywam drugi raz i czuję się spełniona, pełna miłości i radości 

Macierzyństwo to tak jak drugie życie,
Dwa serduszka w jednym ciele się spotykają.
Mały organizm w dużym rozwija się śmiało,
Wtedy dbać trzeba o siebie jak o niemowlaka,
Bo wszystko co zjemy, robimy ma wpływ na naszego szkraba.
Macierzyństwo to bezpieczeństwo,
Miłość nieograniczona!
To czucie małej istoty w sobie,
Te ruchy czy czkawka
Wszystko słodziutkie i mnie uszczęśliwiające !

M-iłość bezgraniczna, wieczna 
A-tmosfera zawsze pełna uśmiechu.
C-iepło domowego ogniska.
I-lość 100%-towego czasu poświęcona dziecku.
E-liminacja wszystkiego co złe
R-ola matki jest najważniejsza w życiu dziecka.
Z-drowe warunki życiowe.
Y-est najpiękniejszą realizacją kobiecości.
Ń-ieważne gdzie, ważne by razem.
S-iła potrzebna do wychowania.
T-roska o Nasze maleństwo.
W-zorocowe rodzicielstwo.
O-piekuńczość 

Avatar użytkownika Promyczek
PromyczekPoziom:
  • Zarejestrowany: 19.02.2010, 07:15
  • Posty: 91
28
  • Zgłoś naruszenie zasad
15 maja 2014 05:12 | ID: 1113143

Przygotowania do ciąży... Do pierwszej nie byłam przygotowana- była to dla nas poślubna niespodzianka. Postanowiliśmy, że z drugą będzie inaczej. Gdy synek miał 2 lata - chciałam rozpocząć starania o rodzeństwo dla niego. Poinformowałam najbliższą rodzinę. I tu pojawił się problem - komentarze, że nie mamy stałej pracy, jak sobie poradzimy... Więc uległam - odłożyliśmy starania na czas kiedy sytuacja się poprawi.

Rok później sytuacja się ustabilizowała - więc do dzieła;) Oczywiście kwas foliowy 3 miesiące przed planowanym poczęciem, no i starania. Jeden miesiąc, dwa, pięć, dziesięć - i nic. Lekarz każe czekać, bo do roku, a nawet dwóch - 'to normalne'. Zmiana lekarza - badania, leki, monitorowanie cyklu, no i zespół policystycznych jajników. Więc leki co miesiąc, ciągłe wizyty, zbliżenia w określone dni - horror - to zabija wszelką spontaniczność i ochotę na siebie.

A teraz - jestem po dwóch inseminacjach, warunki mieszkaniowe i materialne są jako-takie, psychicznie jesteśmy przygotowani, rodzina też się dopomina (TERAZ!), syn ma 5 lat.... i  czekamy, co dalej...

Planować można sobie dużo, ale widzę, że to Bóg ma dla nas plan - jak zechce- obdarzy nas dzieckiem, już się z tym pogodziłam, ale potrzebowałam dużo czasu. Teraz jestem spokojniejsza, podchodzę do tego bardziej na luzie, no i cóż - czekam, modlę się, powierzam Mu swoje troski. I wierzę, że kiedyś się uda:)

Avatar użytkownika alusia688
alusia688Poziom:
  • Zarejestrowany: 23.03.2011, 16:01
  • Posty: 80
29
  • Zgłoś naruszenie zasad
15 maja 2014 23:40 | ID: 1113547

Zaczęło się od narodzin mojego bratanka. Było to pierwsze dziecko spośród mojego rodzeństwa. Nigdy wcześniej nie poczułam tak potężnej miłości do dziecka. Maluch oczarował mnie od pierwszej chwili swojego istnienia :) Słodki, niewinny, malusi brzdąc. Stałam się bardzo częstym gościem bratowej :) Wolałam nie pójść z koleżanką na spotkanie, a odwiedzić naszego pierwszego w najbliższej rodzinie szkraba. 

Z moim mężczyzną byłam już wtedy dość długo, z pięć lat. Kiedy opowiadałam o moich uczuciach do bratanka, uśmiechał się i mówił: "kochanie, my mamy jeszcze czas". Ciągle powtarzał, że najpierw musimy się czegoś w życiu dorobić, własne mieszkanie/dom, poukładać wszystko w odpowiedniej kolejności itp. Widział,że nie byłam zadowolona z jego odpowiedzi. No tak, ale cóż, do macierzyństwa trzeba dwojga :) 

Potem okazało się, że dzidziusia spodziewa się również jego siostra. Widziałam, że bacznie się jej przyglądał, często obserwował rosnący brzuszek, zaglądał, kiedy kopało, ruszało się itp. Nie minęło pół roku, a w zachowaniu mojego mężczyzny coś zaczęło znacznie się zmieniać. W końcu powiedział mi, że mylił się co do zaplanowania całej przyszłości. W końcu zrozumiał, że dziecko nie byłoby w niczym "przeszkodą" oraz, że jakby tak się na to wszystko patrzało,. to nigdy nie będzie odpowiedniego momentu na dziecko. Ponieważ w życiu zawsze coś wypadnie niespodziewanego. Od tamtej pory żaden nasz stosunek płciowy nie był zabezpieczany :) Aczkolwiek widziałam, że luby trochę się wzbrania ;P No i stało się! Może trochę dziwne się to wydawać, ale ja wiedziałam, że stało się to akurat owego dnia. Mąż troszkę się ze mnie śmiał i mówił, że świruję, ale ja byłam tak dziwnie pewna. Dosłownie po tygodniu zrobiłam test. Wyszedł pozytywnie. Aż nie mogłam sama w to uwierzyć, że tak idealnie zadziałała moja intuicja. Po kolejnym tygodniu zrobiłam kolejny test, który rownież wyszedł pozytywnie. No a potem udałam się już do ginekologa na definitywne potwierdzenie naszej ciąży :) 

W pierwszych miesiącach z niecierpliwością czekałam na pojawienie się brzuszka i żeby w końcu poczuć w nim maleństwo :) Pamiętam też, że strasznie się objadałam i niczego sobie nie odmawiałam. Najbardziej ochotę miałam na niezdrową pizzę, tłumacząc sobie, że po porodzie niestety nie będę mogła jej długo jeść :) Alkohol wyeliminowałam definitywnie. Od czasu do czasu lubiłam wypić piwko z sokiem z koleżankami bądź z mężem, ale teraz wiedziałam, że nie mogę! Z paleniem papierosów było nieco gorzej. Nie potrafiłam rozstać się z nałogiem. Przyznam szczerze, że popalałam troszkę w ukryciu (na szczęście nie odbiło się to na rozwoju mojej córeczki). Tak, jak zawsze kochałam kawę przed ciążą, tak w ciąży strasznie mnie ona odpychała. Zaczęłam chętniej sięgać po owoce i warzywa. Opychałam się nimi nawet bardzo wczesnym rankiem i późną nocą :) Posiadają dużo soków, a mnie ciągle strasznie chciało się pić. Wypijałam litry wody za dnia. Przyznam, że bardzo poprawił się stan mojej problemowej cery podczas ciąży. Miałam jeszcze taki jeden problem ze skórą głowy, z którym walczyłam około 2 lat. Pod włosami robiły mi się płaty strupków, a ja ciągle je tam miętoliłam i skubałam, co dawało efekt gigantycznego łupieżu na moich ciemnych włosach. Koszmar! Moja upragniona ciąża zwalczyła całą chorobę skóry :) Pamiętam też, że byłam okropnie rozdrażniona i ciągle o wszystko każdego się czepiałam. Ciągle coś mi nie odpowiadało :) Ale były też przemiłe chwile, kiedy leżałam z mężem w łóżku i mówiliśmy do naszego maleństwa, a ono jakby rozumiało dawało nam znak w postaci kopania, ruchów. To jest nie do zapomnienia :) Ciąża nas jeszcze bardziej zbliżyła do siebie. Spędzaliśmy wspólnie duuużo więcej czasu niż wcześniej. Zaczeliśmy chodzić na spacery, nad jezioro, jeździliśmy rowerami po lasach, gdzie wcześniej często brakowało nam na takie wypady czasu. Cała ciąża przebiegała prawidłowo, wszystko ze mną i z maleństwem było w porządku. Kiedy zbliżał się termin porodu, znowu wybuchłam. Wszystko zaczęło mnie drażnić i denerwować. Baaaardzo się bałam. Bałam się bólu i często myślałam, by moje dziecko urodziło się całe i zdrowe. Jest 11 września ( termin wyliczony przez lekarza prowadzącego), a ja budzę się rano, snuję się po mieszkaniu, nie wiem za co się złapać... Nic mi nie jest, nic nie czuję, dzień jak co dzień. Poszłam do lekarza, skierował mnie do szpitał i sobie leżę. Dwa dni później wypuścili mnie na weekend do domu, bo nic nie wskazywało na poród. Zestresowana całe dwa dni, nie wiedziałam co z sobą zrobić. Chciałam mieć to już za sobą i wziąć w końcu w ramiona swoje maleństwo. W poniedziałek wróciłam do szpitala, a tam afera na całego. Że niby z zaniedbania pielęgniarek, czy lekarza jakaś młoda mama straciła dziecko. Trzęsłam się na samą myśl. Na dodatek położyli mnie na tej samej sali i na łóżku, na którym leżała ta kobieta, która pod moją nieobecność w szpitalu doznała tak okrutnego cierpienia :( Byłam przerażona już wszystkim. We wtorek zaczęły się telefony, czy już urodziłam, kiedy można odwiedzić maleństwo itp. Ze złości aż się popłakałam... Tak jeszcze trzy dni się męczyłam zaniepokojona całą sytuacją. W piękny wrześniowy piątek (20 tego) przyszła do mnie w odwiedziny mama. Skarżyłam się, że ciągle biegam do toalety, bo niby mam potrzebę załatwienia się, ale nie idzie. Mama musiała na godzinkę mnie opuścić, bo jakąś ważną sprawę musiała załatwić. Zanim wyszła przyszła do mnie ciocia, więc nie zostałam sama. Przez okno widziałam, że idzie do mnie brat ze swoją żoną, ale już nie zdążyli mnie odwiedzić, bo w jednej chwili coś mnie złapało... Zaraz znalazłam się na sali porodowej. Uff! Ale stres! Za drzwiami słyszałam ciocię, mamę, brata z żoną, dwie moje przyjaciółki. Cała ekipa mnie dopingowała, ale nic mi to nie dawało :) W końcu wszedł do mnie mój mąż. Kiedy zobaczył, jak zwijam się z bólu i krzyczę, podał mi wodę i wyszedł. Nie mógł znieść mojego cierpienia? :) Bóle trwały dosłownie 10 min. i zaczęłam rodzić. 5 min. i moja córka była już na zewnątrz :) Lekarz i położne gratulowali mi z pełnym podziwem, że poszło tak szybko i sprawnie :) Moim gościom za drzwiami powiedzieli, że mają iść, bo poród zapewne potrwa cała noc :)

Piękny temat :) Mogłabym pisać i pisać. Jak to z pozszywanym krokirm chodziłam co chwilę z niecierpliwością po moje dziecko :) Położne trzy razy mnie odsyłały do łóżka, a ja chciałam JUŻ moją córeczkę :) Jak nie chciałam odłożyć jej na noc do łóżeczka i co rano dostawałam opiernić za to, że dziecko śpi na moim łóżku :)

Bardzo miło wspominam te chwile. Choć zdawałam sobie sprawę, że poród "boli", mój był bardzo krótki i prawie bezbolesny :) Jedyne co mnie najbardziej zabolało, to szwy, któr zakładała mi położna tuż po porodzie :) To również utkwiło w mojej pamięci :)

Na dzień dzisiejszy chciałabym zajść w ciążę i mieć drugie maleństwo, jednak historia lubi się powtarzać. Zaczynamy od początku. Najpierw muszę przekonać męża, chyba, że sam cudem się zdecyduje na synka :)

No dobrze, na tym zakończę swoją wypowiedź, bo za chwilkę znowu mi się coś przypomni i ponownie się rozpiszę :) 

Ostatnio edytowany: 15.05.2014, 23:57, przez: alusia688
Avatar użytkownika hokus pokus
hokus pokusPoziom:
  • Zarejestrowany: 27.11.2013, 09:38
  • Posty: 841
30
  • Zgłoś naruszenie zasad
16 maja 2014 14:02 | ID: 1113777

Oto wyniki konkursu :-)

Moje przygotowania do ciąży

Gratulacje!

Ostatnio edytowany: 16.05.2014, 14:02, przez: hokus pokus