Targowanie się - wypada czy nie?
- Zarejestrowany: 18.05.2011, 07:57
- Posty: 125
Witam ponownie!
Dzisiaj pojedziemy z innej beczki, damy odsapnąć co niektórym i nabrać dystansu do siebie ;)...
Targowanie się - wypada czy nie? Jak sama nazwa wskazuje targowanie się pochodzi od negocjacji cenowych prowadzonych... na targowiskach, ryneczkach, straganach...
...no właśnie, ale czy wypada w sklepie, knajpie, warzywniaku, samolocie, u szewca, czy w serwisie samochodowym...??
Przyznam się uczciwie, że 90% moich zakupów jest efektem większych lub mniejszych targów... Wszędzie i w każdej sprawie... Może to nie jest zbyt chwalebne i pewnie nie wszędzie powinieniem, ale nie byłbym sobą, to przychodzi samo, z automatu...
...moja świadomość nie jest w stanie zaakceptować narzuconych niejednokrotnie lichwiarskich marży, dlatego Szukam taniej!! ;)...
A jakie jest Wasze podejście do tego tematu? Dajecie wydrzeć z siebie jak najwięcej, czy szacujecie swoje pieniądze??
- Zarejestrowany: 07.08.2010, 20:41
- Posty: 8231
Tam gdzie można to targuję się ;)
- Zarejestrowany: 03.11.2010, 19:55
- Posty: 4645
na rynku bazarze tak. w sklepach nie zawsze wtedy kiedy kupuję większą ilość to tak ale nie w supermarketach oczywiście. nie zawsze przystoi takie zachowanie.
Targuję się jedynie na rynku (choć nie często robię tam zakupy) lub kupując przez internet, głównie używane rzeczy. Sporo zabawek kupiłam znacznie taniej dzięki temu, że w mailu zadałam pytanie, czy istnieje możliwość zejścia z ceny... Nie wstydzę się tego.
W sklepie nie umiem się targować, podobnie jak na poczcie czy w prywatnym gabinecie stomatologicznym W hipermarketach co najwyżej zdarzyło mi się zapytać kierownika o ewentualną przecenę, gdyż np był to ostatni dostępny produkt...
Podziwiam ludzi umiejących się targować - można sporo zaoszczędzić ale dla mnie to takie "okradanie" z marży sprzedawcy... a przecież on też ma rodzinę na utrzymaniu.
- Zarejestrowany: 27.12.2010, 14:16
- Posty: 549
Nie targuję się bo moja rodzina siedzi w handlu już ładnych parę lat i wiem, że niełatwy to kawałek chleba. Szczególnie jak ma się własną działalność. Moja mama ma niewielki sklepik z odzieżą na targowisku i wkurza mnie strasznie jak ktoś się targuje i argumentuje: "przecież to targ i można się targować". Tylko nikt nie pomyśli, że nikt w hurtowni nie sprzeda jej taniej dlatego, że ona sprzedaje na targu. Kupuje tak samo jak sklepy a sprzedaje taniej bo po sklepowaj cenie na targu nikt nie kupi. Do sklepu taka osoba nie pójdzie się kłócic o cenę a na targu to by chcieli za pół darmo.. Też miałam swoją działalność to wiem co mówię, czasami sie zastanawiałam czy jak zapłacę ZUS to będę miała z czym po towar jechac.
Tam , gdzie sie da to i owszem Czesto zdarza mi sie w sklepie , ze sprzedawca sam opuszcza jakas kwote , gdy widzi ze sie zastanawiam nad kupnem
- Zarejestrowany: 18.05.2011, 07:57
- Posty: 125
...ja myślę, że zawsze warto się potargować, a przynajmniej zapytać o ile można zejść z ceny...
...nie mamy przecież nic do stracenia, jak się nie uda - trudno ;)
...ja myślę, że zawsze warto się potargować, a przynajmniej zapytać o ile można zejść z ceny...
...nie mamy przecież nic do stracenia, jak się nie uda - trudno ;)
Wychodząc z takiego założenia kupiłam Madzi używaną zjeżdżalnię za 20 zł, kuchnię - zabawkę za 50 zamiast 70zł. Wiedziałam, że sprzedającym zależy na szybkim pozbyciu się zabawek, bo zajmowały tylko miejsce a mi zależało na tym, by kupić je jak najtaniej i się udało.
Sprzedaję wiele rzeczy po dziewczynkach i sama niejednokrotnie godziłam się na opuszczenie ceny. Tylko to inaczej - gdyż nie jest to zarobek, który ma mnie utrzymać. Cieszę się, gdy mogę komuś sprzedać zabawkę za symboliczną złotówkę i wiem, że jego dziecko będzie się z niej cieszyło... Wolę tak pozbywać się zabawek niż oddawać je np. do Domu Dziecka, gdyż mam niemiłe doświadczenia z tym związane. Przecież nikogo nie będę prosiła, by przyjął zabawki...
- Zarejestrowany: 28.01.2009, 07:46
- Posty: 28735
zdarza się,że się targuję,ale na bazarach. od tego są :)))
- Zarejestrowany: 16.05.2011, 23:03
- Posty: 3002
Tak, czasami tak. Ale mistrzem targowania jest mój mąż. I to do niego nalezy ten,,obowiązek":)
Jasne, że tak. Kiedyś byłem świadkiem, jak małżeństwo kupilo w sklepie telewizor za 2800, po czym sprzedawca rzekł do kolegi: "Jakby się potargowali, spuściłbym do 2500".
Za parat fotograficzny + karta pamięci daliśmy jakieś 10% mniej, za telewizor też dostaliśmy upust, co pozwoliło nam na zakup jeszcze malej wieży...
- Zarejestrowany: 15.01.2010, 07:37
- Posty: 2849
Ja jako właściciel małego sklepiku nie lubię targujących się klientów. Przy większych zakupach sama proponuję rabat, ale jast to zazwyczaj kilka złotych (np ze 123,00 robię 120,00). Przy wózkach zazwyczaj opuszczam 10 lub 20 zł. Najbardziej mnie denerwuje jak ktoś kupuje za 10 zł i jeszcze próbuje cos utargować. Niestety tak jak pisała Joanna, w hurtowni nikt nam nie opuszcza na cenie, w ZUS-ie również, a mamy przecież rodziny na utrzymaniu i każda złotówka udzielonego rabatu, to złotówka mniej w domowym budżecie. Można się targować, ale w granicach rozsądku.
Choć przyznam się, że wiosną targowałam się na rynku przy zakupie kurtki dla syna. Pan mi mówi, że do zapłaty 80 zł. A ja mu na to, że znam ceny w hurtowni (30,00) i mógłby mi troche opuścić - liczyłam na jakieś 10 zł. I tu zostałam mile zaskoczona kurtkę dostałam za 60 zł. Ale to chyba jedyny przypadek kiedy prosiłam o rabat. W sklepach nigdy nawet nie próbowałam.
- Zarejestrowany: 26.02.2011, 18:33
- Posty: 208
mój mąż targuje sie gdzie sie tylko da rade
ostatnio kupil rower w sklepie za 800 zamiast za 1200
jak kupowalismy samochod, to w salonie bylismy 4 razy tylko po to, żeby coś utargować i dostaliśmy hak i opony zimowe
chociaż ja nie lubie z nim chodzic na zakupy bo nie lubie targowania, mimo, że wiem, że warto
Mój chłopak wytargował ostatnio w sklepie cztery banany za złotówkę i maślankę jagodową za pół ceny. Koleżanka wytargowała kiedyś dwa pierścionki na rynku za pół ceny.
Ja targować nie potrafię.
- Zarejestrowany: 07.08.2010, 20:41
- Posty: 8231
...ja myślę, że zawsze warto się potargować, a przynajmniej zapytać o ile można zejść z ceny...
...nie mamy przecież nic do stracenia, jak się nie uda - trudno ;)
też tak do tego podchodzę
Ja się nie targuję, ale mój brat (właściciel firmy) zawsze. I dobrze na tym wychodzi :)
W pewnych miejscach się da, prosz'['ąc o rabat. Ale nigdy nie zdecydowałabym się na targowanie w restauracji albo w kasie do kina.
W takich miejscach to chyba by się nie dało nic wytargować, no, chyba żeby kelnerka przyniosła pierogi ze szkłem, tak jak zdarzyło się mojemu chłopakowi. Chcieli mu cały obiad dać za darmo, ale powiedział, ze nie chce nic i więcej tam nie przyjdzie.
- Zarejestrowany: 20.02.2011, 19:09
- Posty: 13427
Zdecydowanie warto w skepach ze sprzętem rtv, agd. Zawsze się da:)
W salonach meblowych na pewno też.
No i przy jakichś większych zakupach na pewno też warto zagaić o rabacik czy jakiś gratisik.
- Zarejestrowany: 24.05.2011, 09:12
- Posty: 2868
Prywatnie nie lubię się targować, żenuje mnie gdy ludzie to robią z prostego powodu mam wyrzuty sumienia że chcą oskubać biednego sprzedawce. Są jednak kraje np. Turcja, Egipt gdzie nie targując się nie kupisz nic!
r
- Zarejestrowany: 14.06.2010, 21:25
- Posty: 10745
Zdecydowanie warto w skepach ze sprzętem rtv, agd. Zawsze się da:)
W salonach meblowych na pewno też.
No i przy jakichś większych zakupach na pewno też warto zagaić o rabacik czy jakiś gratisik.
Dokładnie przy AGD i RTV można się targować na Maksa....tym sposobem mieliśmy gratis okulary do TV:))
Targuję się tam gdzie można:)
Ze mną też się ludzie targuja,zwykle wychodzą z rabatem,ja nie umiem odmówić opuszenia paru złotych.