rozum czy serce? - Forum
Znajdź nas na

Tworzymy społeczność rodziców

Wątek: 

rozum czy serce?

28odp.
Strona 1 z 2
Odsłon wątku: 11256
Avatar użytkownika Promyczek
PromyczekPoziom:
  • Zarejestrowany: 19.02.2010, 07:15
  • Posty: 91
  • Zgłoś naruszenie zasad
24 września 2011 12:07 | ID: 644671
Dziecko...
Jest spełniemiem marzeń, szczęściem...
Jesteśmy małżeństwem 3 lata, mamy 2letniego synka i co tu kryć - chcemy (może bardziel ja) kolejne dziecko. Tylko wszystko jest nie tak jak trzeba, nikt oprócz mnie (no i męża po długich rozmwach) tego nie chce. Wszyscy uważają, że to nie pora, że to nieodpowiedzialne... Dlaczego? Ponieważ mąż nie ma pracy, a ja miałam nadzieję, że dostanę już umowę na stałe, a tu niestety - na rok. I nie wiadomo co dalej - może będzie później na stałe, a może trzeba będzie zrobić rok przerwy, pobyć na bezrobotnym i dopiero wrócić...
Tylko że ja czuje, że chcę już, teraz... Za rok mały pójdzie do przedszkola, ja chciałabym siedzieć w tym czasie z maleństwem w domu, zajmować się synkiem...
Co będzie jeśli nie dostanę później umowy, będę mieć przerwę w pracy, znów będę  rok, dwa, trzy czekać na umowę i poczęcie będzie się odwlekać... Czy posiadanie stałej pracy jest warunkiem koniecznym do posiadania dwójki dzieci?? Dodam, że mamy własne mieszkanie, radzimy sobie finansowo, odłożyć sie wiele nie daje, ale nie żyjemy na skraju nędzy....
Czy mam słuchać rozumu i otaczających osób radzących, by odwlec poczęcie, aż będziemy mieli stabilną sytuację finansową?   Czy posłuchac głosu serca, postąpić wbrew radom wszystkich i spełnić marzenie?
Nie wiem...

Ostatnio edytowany: 24.09.2011, 12:10, przez: centaurek
Użytkownik usunięty
    1
    • Zgłoś naruszenie zasad
    24 września 2011 12:18 | ID: 644675

    Jeśli wasze żródło dochodów jest pewne to w czym problem? Bo z czegoś przecież się utrzymujecie, nawet jeśli nie jest to tzw. stała praca. Ja bym się na pewno na dziecko w takiej sytuacji nie zdecydowala, ale skoro macie takie pieniądze jak z pracy, no to przecież na jedno wychodzi, nie? Najważniejsze w Twoim wypadku jest chyba teraz to, skąd macie pieniądze (czy jest to pomoc rodziny, instytucji, renta, oszczędności, pieniądze zarobione za granicą itd.), ile ich jest i czy ich wystarczy z dwójką dzieci do czasu aż mąż znajdzie pracę.

    Avatar użytkownika Promyczek
    PromyczekPoziom:
    • Zarejestrowany: 19.02.2010, 07:15
    • Posty: 91
    2
    • Zgłoś naruszenie zasad
    24 września 2011 12:30 | ID: 644680

    Ja mam pracę, jak pisałąm na razie na rok (co będzie później - nie wiem, albo dostanę na stałe, albo ewentualnie trzeba zrobić rok przerwy), oszczędności mamy, a mąż też chwilowo ma pracę - nie wiem tylko jak długo, bo to żadna rewelacja.
    Czy w dzisiejszych czasach posiadanie więcej niż jednego dziecka musi być luksusem? Czy trzeba sceptycznie patrzeć w przyszłość czy z optymizmem wierzyć, że kiedyś się praca znajdzie? Na razie mam wrażenie, że praca przede wszystkim, a rodzina jest odkładana na później:( Smutne...

    Avatar użytkownika ewelka21
    ewelka21Poziom:
    • Zarejestrowany: 16.05.2011, 23:03
    • Posty: 3002
    3
    • Zgłoś naruszenie zasad
    24 września 2011 13:24 | ID: 644695

    W dzisiejszych czasach można stracić nawet najbardziej ,,pewną" pracę. Jeśli czujecie potrzebę posiadania kolejnego dziecka to uważam, że wbrew temu co mówią ludzie, powinniście posłuchac serca...

    Użytkownik usunięty
      4
      • Zgłoś naruszenie zasad
      24 września 2011 15:12 | ID: 644727

      Promyczku, posiadanie dzieci nie jest luksusem, luksusem w dzisiejszych czasach jest zaspokojenie ich potrzeb i utrzymanie rodziny na poziomie życia, który jest godny.
      W Twojej sytuacji połączyłabym podszepty rozumu i serca - niech rozum Ci powie, czy wystarczy Wam pieniędzy na to, żeby dać dziecku jeść, ubrać go, kupić leki jeśli będzie chore, posłać do szkoły, zapewnić odpowiednie warunki mieszkaniowe, czy wystarczy dla obojga dzieci, bo serce Ci na pewno mówi, że chciałabyś dać dzieciom wszystko to, czego potrzebują. Jeśli bliscy się sprzeciwiają, to być może nie będziecie mogli liczyć na ich pomoc w razie czego. Serce powinno porozumieć się z rozumem w kwestii tego, czy zdoła spełnić swoje pragnienia zabezpieczenia dziecka w sferze potrzeb materialnych.

      Użytkownik usunięty
        5
        • Zgłoś naruszenie zasad
        24 września 2011 17:59 | ID: 644799
        ewelka21 (2011-09-24 15:24:27)

        W dzisiejszych czasach można stracić nawet najbardziej ,,pewną" pracę. Jeśli czujecie potrzebę posiadania kolejnego dziecka to uważam, że wbrew temu co mówią ludzie, powinniście posłuchac serca...

        Zgadzam się z Eweliną i sama jestem tego najlepszym przykładem...

        Nie mam łatwej sytuacji finansowej, a jednak serce zwyciężyło nad rozumem i wierzę mocno, że to była dobra decyzja...

        JeszczeBar dziej (2011-09-24 17:12:21)

        Promyczku, posiadanie dzieci nie jest luksusem, luksusem w dzisiejszych czasach jest zaspokojenie ich potrzeb i utrzymanie rodziny na poziomie życia, który jest godny.
        W Twojej sytuacji połączyłabym podszepty rozumu i serca - niech rozum Ci powie, czy wystarczy Wam pieniędzy na to, żeby dać dziecku jeść, ubrać go, kupić leki jeśli będzie chore, posłać do szkoły, zapewnić odpowiednie warunki mieszkaniowe, czy wystarczy dla obojga dzieci, bo serce Ci na pewno mówi, że chciałabyś dać dzieciom wszystko to, czego potrzebują. Jeśli bliscy się sprzeciwiają, to być może nie będziecie mogli liczyć na ich pomoc w razie czego. Serce powinno porozumieć się z rozumem w kwestii tego, czy zdoła spełnić swoje pragnienia zabezpieczenia dziecka w sferze potrzeb materialnych.

        Nie bardzo rozumiem, co ma opinia bliskich do decyzji o posiadaniu dziecka, która jest jedną z najbardziej osobistych decyzji w życiu?

        Dziś nie am co liczyć na czyjąś pomoc, szczególnie materialną, bo nikt nie ma na tyle fantastycznej sytuacji materialnej, by jeszcze obsypywać kasą czy prezentami innych.

        Jasne, trzeba rozważyć wszelkie za i przeciw, ale może być tak, że nigdy nie będziesz uważać swojej sytuacji finansowej za na tyle dobrą, by mieć drugie dziecko... Apetyt rośnie w miarę jedzenia - oamiętaj o tym...

        Użytkownik usunięty
          6
          • Zgłoś naruszenie zasad
          24 września 2011 18:10 | ID: 644807

          My w przypadku drugiego dziecka myśleliśmy głównie sercem... Tzn mąż tak myślał, bo uznał, że teraz i już a co będzie potem, się okaże ale damy radę bo inaczej być nie może! Ja poza sercem pytałam także rozumu i wydedukowałam sobie, że to najlepszy czas - ja jeszcze na studiach a jak skończę to będę miała chwilę wolnego przed podjęciem pracy a gdy już podejmę jakąś, to nie będę zaprzątać sobie głowy ciążą i ryzykować zwolnienia... Jakoś tak chciałam za jednym razem, by starsza była jak najdłużej ze mną.

          Dajemy radę - jest ciężko, rodzina pomaga ale jesteśmy szczęśliwi.

          Z nikim nie rozmawialiśmy o naszej decyzji! Córka była za mała, by "pytać" ją o chęć posiadania rodzeństwa a pozostali... Pozostałym zostało cieszyć się, jak na "Dzień Dziadków" otrzymali informację, że po raz 2 zostaną dziadkami!

          Użytkownik usunięty
            7
            • Zgłoś naruszenie zasad
            24 września 2011 18:17 | ID: 644814
            myosotis24 06 (2011-09-24 20:10:21)

            My w przypadku drugiego dziecka myśleliśmy głównie sercem... Tzn mąż tak myślał, bo uznał, że teraz i już a co będzie potem, się okaże ale damy radę bo inaczej być nie może! Ja poza sercem pytałam także rozumu i wydedukowałam sobie, że to najlepszy czas - ja jeszcze na studiach a jak skończę to będę miała chwilę wolnego przed podjęciem pracy a gdy już podejmę jakąś, to nie będę zaprzątać sobie głowy ciążą i ryzykować zwolnienia... Jakoś tak chciałam za jednym razem, by starsza była jak najdłużej ze mną.

            Dajemy radę - jest ciężko, rodzina pomaga ale jesteśmy szczęśliwi.

            Z nikim nie rozmawialiśmy o naszej decyzji! Córka była za mała, by "pytać" ją o chęć posiadania rodzeństwa a pozostali... Pozostałym zostało cieszyć się, jak na "Dzień Dziadków" otrzymali informację, że po raz 2 zostaną dziadkami!

            Moniko, nie chcę być wścibska, ale radzicie sobie z jednej pensji? Ja też mam w sumie taka sytuację, choć zarabiam, to właściwie raczej dorabiam... Boję się kwestii finansowych, ale jak już pisałam - serce zwyciężyło...

            Użytkownik usunięty
              8
              • Zgłoś naruszenie zasad
              24 września 2011 19:48 | ID: 644912
              Mama Julki (2011-09-24 20:17:12)

              Moniko, nie chcę być wścibska, ale radzicie sobie z jednej pensji? Ja też mam w sumie taka sytuację, choć zarabiam, to właściwie raczej dorabiam... Boję się kwestii finansowych, ale jak już pisałam - serce zwyciężyło...

              Dajemy i to nieźle. Nie do końca z jednej pensji... Mój mąż zarabia jako informatyk śmiesznie małe pieniądze ale takie mamy warunki w Olsztynie więc cieszymy się, że w ogóle ma pracę. Na jednej pensji jesteśmy dopiero 5 miesięcy - wcześniej pracowałam i na macierzyńskim otrzymywałam świadczenie z ZUS. Mąż w zeszłym roku otrzymywał stypendium naukowe i socjalne więc nie było źle. Co prawda nie jesteśmy w stanie odłożyć ani grosza i żyjemy z dnia na dzień ale mamy wszystko, co potrzeba. Dzieci wcale nie mają dużych wymagań. Najdroższa jest męża szkoła - 600zł miesięcznie ale jeśli otrzyma znów stypendium, to ono będzie opłacało czesne. Najgorzej jest, gdy w jednym miesiącu skumuluje się za dużo rzeczy tak jak teraz: OC auta, tankowanie (bo tankuję średnio co 2 miesiące), przegląd auta, stomatolog Madzi, buty na zimę, kwartalny rachunek za gaz i wodę i kilka innych rzeczy... Poza tym jest naprawdę OK. Mamy jeszcze rodzinę i możemy na nią liczyć w trudnych sytuacjach.

              Użytkownik usunięty
                9
                • Zgłoś naruszenie zasad
                25 września 2011 05:44 | ID: 645045

                Czasami trzeba posłuchać serca. Gdyby nie to, nie byłoby na świecie wielu dzieci, w tym i mojej Gabrysi.

                Użytkownik usunięty
                  10
                  • Zgłoś naruszenie zasad
                  25 września 2011 08:56 | ID: 645142
                  myosotis24 06 (2011-09-24 21:48:50)
                  Mama Julki (2011-09-24 20:17:12)

                  Moniko, nie chcę być wścibska, ale radzicie sobie z jednej pensji? Ja też mam w sumie taka sytuację, choć zarabiam, to właściwie raczej dorabiam... Boję się kwestii finansowych, ale jak już pisałam - serce zwyciężyło...

                  Dajemy i to nieźle. Nie do końca z jednej pensji... Mój mąż zarabia jako informatyk śmiesznie małe pieniądze ale takie mamy warunki w Olsztynie więc cieszymy się, że w ogóle ma pracę. Na jednej pensji jesteśmy dopiero 5 miesięcy - wcześniej pracowałam i na macierzyńskim otrzymywałam świadczenie z ZUS. Mąż w zeszłym roku otrzymywał stypendium naukowe i socjalne więc nie było źle. Co prawda nie jesteśmy w stanie odłożyć ani grosza i żyjemy z dnia na dzień ale mamy wszystko, co potrzeba. Dzieci wcale nie mają dużych wymagań. Najdroższa jest męża szkoła - 600zł miesięcznie ale jeśli otrzyma znów stypendium, to ono będzie opłacało czesne. Najgorzej jest, gdy w jednym miesiącu skumuluje się za dużo rzeczy tak jak teraz: OC auta, tankowanie (bo tankuję średnio co 2 miesiące), przegląd auta, stomatolog Madzi, buty na zimę, kwartalny rachunek za gaz i wodę i kilka innych rzeczy... Poza tym jest naprawdę OK. Mamy jeszcze rodzinę i możemy na nią liczyć w trudnych sytuacjach.

                  No to nie jestem jedyna, która poszła za głosem serca:) to pocieszajace:) Widać więc, że można:)

                  Avatar użytkownika SKORPION1
                  SKORPION1Poziom:
                  • Zarejestrowany: 06.07.2010, 14:49
                  • Posty: 2214
                  11
                  • Zgłoś naruszenie zasad
                  25 września 2011 13:03 | ID: 645241

                  Będę jak zwykle bezpośredni..
                  I co zrobicie gdy oboje zostaniecie bez pracy??

                  Ponieważ mąż nie ma pracy, a ja miałam nadzieję, że dostanę już umowę na stałe, a tu niestety - na rok. I nie wiadomo co dalej - może będzie później na stałe, a może trzeba będzie zrobić rok przerwy, pobyć na bezrobotnym

                  Jeszcze inni piszą że :
                  wcześniej pracowałam i na macierzyńskim otrzymywałam świadczenie z ZUS. Mąż w zeszłym roku otrzymywał stypendium naukowe i socjalne więc nie było źle
                  pracowali i otrzymywali " świadczenie socjalne" ....czyli tak naprawdę żyli na rachunek państwa ..czytaj :NASZ.
                  mąż otrzymywał  stypendium naukowe i socjalne ..... czyli też na te pieniądze musieli składać się inni ,,,czytaj : MY

                  Czyli tak naprawdę to znaczną część ich  dochodów  stanowiły "zasiłki" , nie wynagrodzenie za pracę .
                  No to ja nie wiem  !! Odważni ludzie jesteście!

                  Po ostatnim przypadku tragedii jaka miała miejsce przed gabinetem Premiera
                   .....no tak! z pensyjki funkcjonariusza i urzędnika Skarbówki "zjechać" na pensyjkę ochroniarza w Biedronce to NIESAMOWITA KRZYWDA i NIESPRAWIEDLIWOŚĆ
                  ....... to ja już chyba niczemu się teraz nie zdziwię!

                  Ostatnio edytowany: 25.09.2011, 13:18, przez: SKORPION1
                  Avatar użytkownika dziecinka
                  dziecinkaPoziom:
                  • Zarejestrowany: 07.05.2008, 09:21
                  • Posty: 26147
                  12
                  • Zgłoś naruszenie zasad
                  25 września 2011 14:58 | ID: 645295

                  A ja myślę sobie, Promyczku, że nie jestes do końca pewna.

                  A jednak uważam, że warto iść za głosem serca w Twoim przypadku.

                  Avatar użytkownika SKORPION1
                  SKORPION1Poziom:
                  • Zarejestrowany: 06.07.2010, 14:49
                  • Posty: 2214
                  13
                  • Zgłoś naruszenie zasad
                  25 września 2011 16:34 | ID: 645364

                  Nadzieja zawsze umiera ostatnia...

                  Użytkownik usunięty
                    14
                    • Zgłoś naruszenie zasad
                    25 września 2011 19:52 | ID: 645500
                    SKORPION1 (2011-09-25 15:03:11)

                    Będę jak zwykle bezpośredni..
                    I co zrobicie gdy oboje zostaniecie bez pracy??

                    Ponieważ mąż nie ma pracy, a ja miałam nadzieję, że dostanę już umowę na stałe, a tu niestety - na rok. I nie wiadomo co dalej - może będzie później na stałe, a może trzeba będzie zrobić rok przerwy, pobyć na bezrobotnym

                    Jeszcze inni piszą że :
                    wcześniej pracowałam i na macierzyńskim otrzymywałam świadczenie z ZUS. Mąż w zeszłym roku otrzymywał stypendium naukowe i socjalne więc nie było źle
                    pracowali i otrzymywali " świadczenie socjalne" ....czyli tak naprawdę żyli na rachunek państwa ..czytaj :NASZ.
                    mąż otrzymywał  stypendium naukowe i socjalne ..... czyli też na te pieniądze musieli składać się inni ,,,czytaj : MY

                    Czyli tak naprawdę to znaczną część ich  dochodów  stanowiły "zasiłki" , nie wynagrodzenie za pracę .
                    No to ja nie wiem  !! Odważni ludzie jesteście!

                    Po ostatnim przypadku tragedii jaka miała miejsce przed gabinetem Premiera
                     .....no tak! z pensyjki funkcjonariusza i urzędnika Skarbówki "zjechać" na pensyjkę ochroniarza w Biedronce to NIESAMOWITA KRZYWDA i NIESPRAWIEDLIWOŚĆ
                    ....... to ja już chyba niczemu się teraz nie zdziwię!

                    Dziwne masz podejście! Pracując płaciłam także na utrzymanie innych... Śmieszy mnie, gdy ktoś zasiłek macierzyński traktuje jak zło konieczne na które on biedny musi płacić! Przecież człowieku rodzę dziecko, które w tym chorym kraju będzie w przyszłości zarabiało na Twoją emeryturę!!! Rozumiem, że żal, gdy za NASZE pieniądze utrzymywani są ludzie, którzy udają niepełnosprawnych.... To przykre - niekiedy dożywotnio są ustawieni i żyją na koszt państwa. Ja otrzymywałam zasiłek przez 20 tygodni po porodzie - a może jako wolontariusz chciałbyś przyjść i zajmować się moim dzieckiem - wtedy ja będę mogła wrócić do pracy!

                    Rodzenie dzieci niestety jest uzależnione od naszego biologicznego zegara. Nie możemy poczekać z tym do emerytury!

                    Albo nie rozumiesz mechanizmu, dzięki któremu kręci się jakoś ten chory ustój albo jesteś tak złośliwy i piszesz byle pisać i komuś dokopać...?

                    Avatar użytkownika Melisa
                    MelisaPoziom:
                    • Zarejestrowany: 07.08.2010, 20:41
                    • Posty: 8231
                    15
                    • Zgłoś naruszenie zasad
                    25 września 2011 19:56 | ID: 645506
                    ewelka21 (2011-09-24 15:24:27)

                    W dzisiejszych czasach można stracić nawet najbardziej ,,pewną" pracę. Jeśli czujecie potrzebę posiadania kolejnego dziecka to uważam, że wbrew temu co mówią ludzie, powinniście posłuchac serca...

                    Cóż, myślę tak samo.

                    Avatar użytkownika anketrin
                    anketrinPoziom:
                    • Zarejestrowany: 10.05.2011, 18:06
                    • Posty: 1709
                    16
                    • Zgłoś naruszenie zasad
                    25 września 2011 20:59 | ID: 645560

                    Moim zdaniem -SERCE.

                    Użytkownik usunięty
                      17
                      • Zgłoś naruszenie zasad
                      26 września 2011 16:12 | ID: 646091
                      SKORPION1 (2011-09-25 15:03:11)

                      Będę jak zwykle bezpośredni..
                      I co zrobicie gdy oboje zostaniecie bez pracy??

                      Ponieważ mąż nie ma pracy, a ja miałam nadzieję, że dostanę już umowę na stałe, a tu niestety - na rok. I nie wiadomo co dalej - może będzie później na stałe, a może trzeba będzie zrobić rok przerwy, pobyć na bezrobotnym

                      Jeszcze inni piszą że :
                      wcześniej pracowałam i na macierzyńskim otrzymywałam świadczenie z ZUS. Mąż w zeszłym roku otrzymywał stypendium naukowe i socjalne więc nie było źle
                      pracowali i otrzymywali " świadczenie socjalne" ....czyli tak naprawdę żyli na rachunek państwa ..czytaj :NASZ.
                      mąż otrzymywał  stypendium naukowe i socjalne ..... czyli też na te pieniądze musieli składać się inni ,,,czytaj : MY

                      Czyli tak naprawdę to znaczną część ich  dochodów  stanowiły "zasiłki" , nie wynagrodzenie za pracę .
                      No to ja nie wiem  !! Odważni ludzie jesteście!

                      Po ostatnim przypadku tragedii jaka miała miejsce przed gabinetem Premiera
                       .....no tak! z pensyjki funkcjonariusza i urzędnika Skarbówki "zjechać" na pensyjkę ochroniarza w Biedronce to NIESAMOWITA KRZYWDA i NIESPRAWIEDLIWOŚĆ
                      ....... to ja już chyba niczemu się teraz nie zdziwię!

                      Stypendium naukowe to nagroda za dobre wyniki w nauce. Przeszkadza Ci to, że jakiś grosik z Twojego podatku na to jest przeznaczany? a ja uważam, ze takie stypendia to jeszcze jedna z najbardziej chwalebnych rzeczy, na które idą nasze pieniądze... wolę dać na to, niż na pensje dla pierdzących w stołki pseudo-polityków!

                      Na koszt państwa żyją Ci, co nie ruszają tyłków ani do pracy, ani do nauki, stoją przed sklepem z butlą piwa ( w najlepszym wypadku), a po powrocie do domu płodzą kolejne dzieci. I na nich też płacisz - zapewniam Cię, że niejednokrotnie więcej niż na studenckie stypendia!

                      Uściślij więc może Skorpionie w jakiej sytuacji materialnej trzeba Twoim zdaniem być, by pozwolić sobie na luksus posiadania dziecka? Jeśli masz na myśli dwa stałe etaty to 3/4 ludzi w Polsce powinno być bezdzietnych...

                      Użytkownik usunięty
                        18
                        • Zgłoś naruszenie zasad
                        26 września 2011 16:32 | ID: 646102
                        Mama Julki (2011-09-26 18:12:21)

                        Stypendium naukowe to nagroda za dobre wyniki w nauce. Przeszkadza Ci to, że jakiś grosik z Twojego podatku na to jest przeznaczany? a ja uważam, ze takie stypendia to jeszcze jedna z najbardziej chwalebnych rzeczy, na które idą nasze pieniądze... wolę dać na to, niż na pensje dla pierdzących w stołki pseudo-polityków!

                        Na koszt państwa żyją Ci, co nie ruszają tyłków ani do pracy, ani do nauki, stoją przed sklepem z butlą piwa ( w najlepszym wypadku), a po powrocie do domu płodzą kolejne dzieci. I na nich też płacisz - zapewniam Cię, że niejednokrotnie więcej niż na studenckie stypendia!

                        Uściślij więc może Skorpionie w jakiej sytuacji materialnej trzeba Twoim zdaniem być, by pozwolić sobie na luksus posiadania dziecka? Jeśli masz na myśli dwa stałe etaty to 3/4 ludzi w Polsce powinno być bezdzietnych...

                        Dziękuję Ci kochana - przynajmniej jak to przeczytałam to mi się lżej zrobiło na sercu. Po wypowiedzi Skorpiona czułam się jak złodziej... Jak pasożyt, który jedyne o czym marzy to okradać bidnych, pracujących i płacących podatki ludzi (pomijam, że mając pracę płaciłam te podatki a mój mąż płaci je cały czas)!

                        Avatar użytkownika Promyczek
                        PromyczekPoziom:
                        • Zarejestrowany: 19.02.2010, 07:15
                        • Posty: 91
                        19
                        • Zgłoś naruszenie zasad
                        27 września 2011 15:04 | ID: 646908

                        Jasne, że nie jestem zdecydowana, bardzo bym chciała, ale jednocześnie boję się o naszą przyszłość. Chociaż mam ochote starać się o dzidziusia wbrew wszystkim i pokazać, że jednak da się to wszystko pogodzić, że damy sobie radę mimo dwójki dzieci i nie będziemy musieli lczyć na niczyją pomoc. A jeśli chodzi o życie na koszt państwa - cóż - nie planuję, ale gdybym była do tego zmuszona - skorzystałabym. To państwo w którym żyję i w momentach trudnych powinno wspierać obywateli, rodziny. Bo nie kariera jest najważniejsza, dorabianie się za wszelką cene, kosztem życia prywatnego... Czas pokaże co się wydarzy...

                        Użytkownik usunięty
                          20
                          • Zgłoś naruszenie zasad
                          27 września 2011 15:10 | ID: 646913
                          myosotis24 06 (2011-09-26 18:32:07)
                          Mama Julki (2011-09-26 18:12:21)

                          Stypendium naukowe to nagroda za dobre wyniki w nauce. Przeszkadza Ci to, że jakiś grosik z Twojego podatku na to jest przeznaczany? a ja uważam, ze takie stypendia to jeszcze jedna z najbardziej chwalebnych rzeczy, na które idą nasze pieniądze... wolę dać na to, niż na pensje dla pierdzących w stołki pseudo-polityków!

                          Na koszt państwa żyją Ci, co nie ruszają tyłków ani do pracy, ani do nauki, stoją przed sklepem z butlą piwa ( w najlepszym wypadku), a po powrocie do domu płodzą kolejne dzieci. I na nich też płacisz - zapewniam Cię, że niejednokrotnie więcej niż na studenckie stypendia!

                          Uściślij więc może Skorpionie w jakiej sytuacji materialnej trzeba Twoim zdaniem być, by pozwolić sobie na luksus posiadania dziecka? Jeśli masz na myśli dwa stałe etaty to 3/4 ludzi w Polsce powinno być bezdzietnych...

                          Dziękuję Ci kochana - przynajmniej jak to przeczytałam to mi się lżej zrobiło na sercu. Po wypowiedzi Skorpiona czułam się jak złodziej... Jak pasożyt, który jedyne o czym marzy to okradać bidnych, pracujących i płacących podatki ludzi (pomijam, że mając pracę płaciłam te podatki a mój mąż płaci je cały czas)!

                          Kochana, nie przejmuj się! Moze, jak Skorpion zostanie tatą będzie inaczej patrzył na tę kwestię, bo póki co chyba ma pojęcie jedynie teoretyczne.

                          A z tym, co napisał po prostu się nie zgadzam. Jak sam pisze - jest bezpośredni, ale w tej kwestii zwyczajnie nie ma racji.

                          Ja też nie jestem w łatwej sytuacji. Idąc tropem Skorpiona - pobieranie zasiłku rodzinnego to też "pasożytowanie" na państwie, a ja juz teraz "pasożytem" nie będę, bo przekroczyłam próg o kilkadziesiąt złotych. Nie wiem tylko, czy to zabrane mi 68 zł pójdzie w tej chwili na lepszy cel...

                          I jeszcze jedno - my dosyć dajemy Państwu i mamy prawo oczekiwać czegoś w zamian. A to, co dostajemy patrząc na inne kraje europejskie i tak jest warte śmiechu.