In vitro powinno być...
Temat ciągle aktualny i ciągle kontrowersyjny..
I u nas na forum dużo się o in vitro mówi.
Słyszy się opinie, że powinno być refundowane i dostępne dla każdego,
a słyszy i takie, że powinno zostać całkowicie zabronione jako sprzeczne z etyką...
Jakie jest wasze zdanie? Jaką postawę wobec in vitro powinniśmy przyjąć - my, jakkolwiek górnolotnie by to nie zabrzmiało - ludzie XXI wieku?...
- Zarejestrowany: 31.08.2009, 15:35
- Posty: 503
A mi jest żal, że wszystko odbieracie dosłownie, chociażby slowo zachcianka. Napisalam o potrzebie macierzyństwa, instynkcie. I bardziej odnosilo sie to do samotego wychowania dziecka niż In vItro. Bo pewnie bedąc samej nie poddałabym się tej procedurze.
Czyli drogie forumowiczki, te samotne, jesteście skazane na to iż jestescie gorsze :) No bzdur większych nie słyszałam :):) Bez urazy :)
Miałam więcej już nie pisać, ale takich głupot dawno nie slyszałam.
A mi jest żal, że wszystko odbieracie dosłownie, chociażby slowo zachcianka. Napisalam o potrzebie macierzyństwa, instynkcie. I bardziej odnosilo sie to do samotego wychowania dziecka niż In vItro. Bo pewnie bedąc samej nie poddałabym się tej procedurze.
Przecież sama powiedziałaś o zachciance - jeśli nie było dosłownie to jak mieliśmy się domyślić tej niesamowicie delikatnej metafory?
Chwila, moment. Nikt nie powiedział, że samotna kobieta jest gorsza, skąd Ty takie wnioski wyciągnęłaś? Nikt tego nie powiedział! Ciekawa jestem, czy naprawdę jest takie zatrzęsienie samotnych kobiet, które chciałyby się poddać in vitro? Jedyne, na czym mnie zależało, to na pokazaniu, że dobro dziecka jest najważniejsze! Jak myślisz, czemu to jest niemal niemożliwe, żeby samotna kobieta w Polsce zaadoptowała dziecko? Z czystej złośliwości urzędników czy może przychodzi Ci do głowy jakiś pomysł?
- Zarejestrowany: 20.02.2011, 19:09
- Posty: 13427
Nie jestem zagorzałą przeciwniczką in vitro ( chociaż powinnam), sama nigdy bym się nie zdecydowała, ale nie potępiam też tych, którzy się na to decydują
nie popieram jednak finansowania przez państwo tej metody
- Zarejestrowany: 12.11.2011, 22:49
- Posty: 1
in vitro powinno być finansowane przez państwo
Jak widzę większość kobiet które tu dyskutują to kobiety które mają dzieci i mają gdzieś to co czują inne kobiety ( bo po co ? ja mam i nic więcej mnie nie obchodzi ) to motto tych pań które nie mają pojęcia bladego o in vitro , ja jestem po takiej próbie , kosztuje nie tylko dużo pieniędzy ale też dużo odwagi . Zapraszam te przemądrzałe panie niech wejdą kiedyś do takiej kliniki zobaczą i posłuchają uczuć innych .
in vitro powinno być finansowane przez państwo
Jak widzę większość kobiet które tu dyskutują to kobiety które mają dzieci i mają gdzieś to co czują inne kobiety ( bo po co ? ja mam i nic więcej mnie nie obchodzi ) to motto tych pań które nie mają pojęcia bladego o in vitro , ja jestem po takiej próbie , kosztuje nie tylko dużo pieniędzy ale też dużo odwagi . Zapraszam te przemądrzałe panie niech wejdą kiedyś do takiej kliniki zobaczą i posłuchają uczuć innych .
nikt nie twierdzi, że ma gdzieś co czują inne kobiety. tylko wiesz, w czym jest problem? nie można się czuć jak pępek świata i żądać całkowitego sfinansowania in vitro przez państwo, w którym ludzie umierają, bo nie stać ich na nierefundowane leczenie. może dla odmiany Ty pójdziesz na oddział onkologiczny i posłuchasz osób, które umierają, bo nie ma pieniędzy na ich leczenie?
A mi jest żal, że wszystko odbieracie dosłownie, chociażby slowo zachcianka. Napisalam o potrzebie macierzyństwa, instynkcie. I bardziej odnosilo sie to do samotego wychowania dziecka niż In vItro. Bo pewnie bedąc samej nie poddałabym się tej procedurze.
Czyli drogie forumowiczki, te samotne, jesteście skazane na to iż jestescie gorsze :) No bzdur większych nie słyszałam :):) Bez urazy :)
Miałam więcej już nie pisać, ale takich głupot dawno nie slyszałam.
Niestety Kamilko, ale Ten post też pokazuje, że nie do końca Twoja wcześniejsza wypowiedź była metaforą... Poza tym rozmawiamy o samym in vitro, a nie o wychowaniu dziecka - jak już pisałam, wiadomo, że są przeróżne sytuacje losowe, kiedy dziecko musi wychowywać się w niepełnej rodzinie. To zrozumiałe, że nie wszystko można przewidzieć. Mówiąc jednak o singielce, która świadomie decyduje się na in vitro, by mieć dziecko mówimy niestety - w moim przekonaniu - o osobie egoistycznej, która z góry nie próbuje nawet stworzyć rodziny dla dziecka. Jasne, instynkt to jedno, ale rozsądek i myślenie o dobru dziecka to drugie.
Nikt tu nie uważa kobiet samotnych za gorsze. Ten temat - wychowania dziecka w pojedynkę - też już był tu omawiany na forum,a le przy samej decyzji o in vitro sprawa wygląda zdecydowanie inaczej.
in vitro powinno być finansowane przez państwo
Jak widzę większość kobiet które tu dyskutują to kobiety które mają dzieci i mają gdzieś to co czują inne kobiety ( bo po co ? ja mam i nic więcej mnie nie obchodzi ) to motto tych pań które nie mają pojęcia bladego o in vitro , ja jestem po takiej próbie , kosztuje nie tylko dużo pieniędzy ale też dużo odwagi . Zapraszam te przemądrzałe panie niech wejdą kiedyś do takiej kliniki zobaczą i posłuchają uczuć innych .
Elunia, mam dziecko, jestem w ciąży, ale nie jestem przeciw in vitro. Refundacji jednak także nie popieram, ponieważ nie jest to kwestia życia i śmierci - a i takie w naszym kraju niestety bywają nierefundowane... Dlatego: trzeba ustalić priorytety. Jeśli państwo za jakiś czas będzie na to stać - to dlaczego nie.
- Zarejestrowany: 31.08.2009, 15:35
- Posty: 503
Bez urazy, ale z takim podejściem, to daleko nie zajdziemy. Nie kupujmy lekow gdy jesteśmy chorzy, bo przecież nie ma zagrożenia życia i nie ma kwesti życia u śmierci.
Właśnie tym bardziej jak ktoś jest matką, powinien wiedzieć jakie to uczucie. Macieżyństwo, instynkt.
I równiez wyraźnie napisałam, że będąc samej, nie poddałabym się zabiegowi In Vitro.
Najbardziej chodzi mi tylko o to iż, metoda powinna być jakoś chodziaż minimalnie refundowana, zarówno dla małżeństw jak i osób w związakach nieformalnych. Tak samo jak opłacamy składki zdrowotne, a nie zawsze korzystamy z NFZ.
- Zarejestrowany: 06.05.2009, 20:23
- Posty: 5452
Nie widzisz różnicy pomiędzy lekami czy zabiegami ratującymi zdrowie i życie, a in vitro, które ani życia nie ratuje, ani drowia nie przywraca?
Bez urazy, ale z takim podejściem, to daleko nie zajdziemy. Nie kupujmy lekow gdy jesteśmy chorzy, bo przecież nie ma zagrożenia życia i nie ma kwesti życia u śmierci.
Właśnie tym bardziej jak ktoś jest matką, powinien wiedzieć jakie to uczucie. Macieżyństwo, instynkt.
Wiesz, wielu rodziców (podejrzewam, że niemal wszyscy) oddaliby za swoje dziecko życie. Jeśli ktoś chce walczyć, a nie ma na to środków, to niech jedzie za granicę i zarabia na to swoje marzenie i pragnienie, albo niech weźmie kredyt. Czytałam wiele historii in vitro i nikt nie narzekał, że jak to tak, że państwo nie wspiera ich finansowo. No przepraszam, ale to jest identyczne podejście jak kobiety niezadowolonej z ksztaltu swojego nosa, jak wy możecie mi nie dać na to kasy, jak ja wstaję rano i płaczę, bo mam taki brzydki nos, a ja tak pragnę być piękna. I tak samo jak porównanie nosa do dziecka jest idiotyczne, tak samo zrównanie refundowania leków ratujących życie i pełnego refundowania in vitro (bo o to mi cały czas chodzi, niech będzie w części, w 1/3 refundowane, ale nie całkowicie!) również jest idiotyczne.
- Zarejestrowany: 31.08.2009, 15:35
- Posty: 503
Pewnie, to może przestańmy też dokładać do leczenia alkoholików i narkomanów.
Brak mi słów na to co tutaj czytam. Porozmawiajcie z osobami które w taki sposób urodziły, albo zostały urodzone. Wycieczki do Klinik powinny być na dzień dobry stosowane. Nie rozumiem tylko takiego zakłamania. Nie dziwię się, że naród Polski jest tak zacofany. Mentalnie to jesteśmy z 30 lat do tyłu za resztą Europy.
W innych krajach tez jest problem z finansowaniem, i tez jest to drogie. Tylko mentalnośc przychylniejsza.
Podobne opinie były jeszcze całkiem niedawno, na temat badań prenatalnych. Że szkodzą, że zagrażają życiu. A jednak w końcu naród się przekonuje, czy przekonał.
Pewnie, to może przestańmy też dokładać do leczenia alkoholików i narkomanów.
Brak mi słów na to co tutaj czytam. Porozmawiajcie z osobami które w taki sposób urodziły, albo zostały urodzone. Wycieczki do Klinik powinny być na dzień dobry stosowane. Nie rozumiem tylko takiego zakłamania. Nie dziwię się, że naród Polski jest tak zacofany.
Wiesz, akurat w mojej dalszej rodzinie jest taki przypadek i moja przyjaciółka jest 'dzieckiem z probówki', więc nie traktuj mnie, jakbym była kompletnie odrealniona w temacie
Możesz wyjaśnić, co jest 'zacofanego' w moim podejściu do in vitro? Na przykład co? Że chciałabym jak najbardziej chronić te dzieci, by ich życie nie było zwyczajnie egoistyczną pobudką? By z zasady ich nie skazywać na niepełną rodzinę (z zasady, nie z przypadku)? Może to, że rodzice też powinni się finansowo dołożyć do procesu, a nie tylko zwalać całą finansową odpowiedzialność na państwo, w którym nie dba się finansowo o narodzone, niedożywione dzieci, na dzieci, które umierają, bo nie ma pieniędzy na ich leczenie?
Niby co tu jest 'zacofanego'? Wiesz w ogóle, co to słowo znaczy?
Może przynajmniej w Polsce mamy realną mentalność, a nie jak choćby w UK, gdzie finansuje się wszystko w taki sposób, że ludziom nie chce się zarabiać na swoje utrzymanie a dług publiczny wynosi obecnie jakie 589.4 miliardów funtów (to znaczy już jest większy o kolejny milion jak kończę pisać to zdanie).
Pewnie, to może przestańmy też dokładać do leczenia alkoholików i narkomanów.
Brak mi słów na to co tutaj czytam. Porozmawiajcie z osobami które w taki sposób urodziły, albo zostały urodzone. Wycieczki do Klinik powinny być na dzień dobry stosowane. Nie rozumiem tylko takiego zakłamania. Nie dziwię się, że naród Polski jest tak zacofany. Mentalnie to jesteśmy z 30 lat do tyłu za resztą Europy.
W innych krajach tez jest problem z finansowaniem, i tez jest to drogie. Tylko mentalnośc przychylniejsza.
Podobne opinie były jeszcze całkiem niedawno, na temat badań prenatalnych. Że szkodzą, że zagrażają życiu. A jednak w końcu naród się przekonuje, czy przekonał.
Jesteśmy 30 alt za resztą Europy, ale jeśli chodzi o refundację podstawowych leków Kamilko. Mnie nie przeraża płacenie za in vitro, bo to nie jedyny sposób na posiadanie dziecka, ale płacenie za lek na raka już mnie przeraża...
Są rzeczy ważne i ważniejsze.
Tak jak pisałam - jeśli refundowane będą już wszystkie leki i zabiegi ratujące życie - wtedy można pomyślec o finansowaniu in vitro, bo przeciwniczką nie jestem.
Uważam natomiast, że w momencie, w którym się teraz znajdujemy jako Polacy należy zająć się finansowaniem podstawowych leków: dla chorych na nowotwory, na cukrzycę i inne choroby przewlekłe.
Wiesz, akurat w mojej dalszej rodzinie jest taki przypadek i moja przyjaciółka jest 'dzieckiem z probówki', więc nie traktuj mnie, jakbym była kompletnie odrealniona w temacie
Możesz wyjaśnić, co jest 'zacofanego' w moim podejściu do in vitro? Na przykład co? Że chciałabym jak najbardziej chronić te dzieci, by ich życie nie było zwyczajnie egoistyczną pobudką? By z zasady ich nie skazywać na niepełną rodzinę (z zasady, nie z przypadku)? Może to, że rodzice też powinni się finansowo dołożyć do procesu, a nie tylko zwalać całą finansową odpowiedzialność na państwo, w którym nie dba się finansowo o narodzone, niedożywione dzieci, na dzieci, które umierają, bo nie ma pieniędzy na ich leczenie?
Niby co tu jest 'zacofanego'? Wiesz w ogóle, co to słowo znaczy?
Popieram Lenę, bo i w mojej rodzinie są dzieci z in vitro, więc ten temat nie jest nam tak daleki jak piszesz (delikatnie mówiąc).
in vitro powinno być finansowane przez państwo
Jak widzę większość kobiet które tu dyskutują to kobiety które mają dzieci i mają gdzieś to co czują inne kobiety ( bo po co ? ja mam i nic więcej mnie nie obchodzi ) to motto tych pań które nie mają pojęcia bladego o in vitro , ja jestem po takiej próbie , kosztuje nie tylko dużo pieniędzy ale też dużo odwagi . Zapraszam te przemądrzałe panie niech wejdą kiedyś do takiej kliniki zobaczą i posłuchają uczuć innych .
popieram elunie,siedzę za krzaczka i obseruję
- Zarejestrowany: 06.05.2011, 08:28
- Posty: 1820
No to się gorąco zrobiło...
Czytając wszystkie posty zauważyłam, że gorąca dyskusja zasłoniła istotę sprawy i trochę się pokręciło, bo:
1. Czy finansując/nie finansując zmieni się coś w polityce? w kolejkach do lekarza?
czy finansując odbieramy szansę ratunku dla najbardziej chorych? czy nie finansując ratujemy? co ma piernik do wiatraka?
2. Czy mówiąc o ratowaniu życia nieradzonych nie pomijamy ratowania kobiet/rodzin? Ratowania przed depresją, rozpadem rodziny? Ratowaniem ich godnego życia.
3. Czy in vitro nie jest ostatecznością? czy uważacie, że bezpłodne rodziny marzą o tej metodzie- a może nie mają już innych możliwości?
4. Czy powinniśmy i mamy prawo, aby selekcjonować co się komu należy a co komu nie?
Leczenie alkoholizmu a stosowanie metody in vitro?
Może powinniśmy szukać jednak tych oszczędności gdzie indziej?
Czuję ,że ten wątek się nie skończy.Jeden będzie dowlać drugiemu.Dajcie spokój i uszanujcie decyzję co dotyczy in vitro.Jest to cięzki temat dla jednych zrozumiały,dla drugich nie.Osobiści in vitro jest wyzwaniem,każdy się z tym liczy.Gdybym miała podchodzić do in-vitro napewno musiałabym do tego dojrzeć.
Doceniam i szanuję tych ludzi co się na to zdecydują.I nie mam nic do nich.To każdego inwidualna sprawa i powinnyście to uszanować!!!!
- Zarejestrowany: 06.05.2009, 20:23
- Posty: 5452
1. Czy finansując/nie finansując zmieni się coś w polityce? w kolejkach do lekarza?
czy finansując odbieramy szansę ratunku dla najbardziej chorych? czy nie finansując ratujemy? co ma piernik do wiatraka?
Ludziom, którzy czekają na leki ratujące ich życie albo na operacje mówi się, że nie ma pieniędzy. A tu nagle okazuje się, że pieniądze jednak są. Jeśli więc są, to należy je przeznaczyć na ratowanie życia i zdrowia w pierwszej kolejności i dopiero gdy te potrzeby będą zaspokojone, można myśleć o innych.
Czuję ,że ten wątek się nie skończy.Jeden będzie dowlać drugiemu.Dajcie spokój i uszanujcie decyzję co dotyczy in vitro.Jest to cięzki temat dla jednych zrozumiały,dla drugich nie.Osobiści in vitro jest wyzwaniem,każdy się z tym liczy.Gdybym miała podchodzić do in-vitro napewno musiałabym do tego dojrzeć.
Doceniam i szanuję tych ludzi co się na to zdecydują.I nie mam nic do nich.To każdego inwidualna sprawa i powinnyście to uszanować!!!!
1. kto tu komu dowala?
2. czy ktoś tu nie szanuje decyzji o in vitro? nie zauważyłam. jestem za in vitro, ale nie za jego pełnym finansowaniem w czasie, gdy narodzone już dzieci umierają, bo nie ma pieniędzy na ich leczenie.
3. również szanuję i doceniam taką decyzję, ale to nie musi oznaczać, że mam się bezmyślnie zgadzać na pełną odpowiedzialność finansową państwa za to.
4. gdzie zauważyłaś brak szacunku, o którym piszesz w ostatnim zdaniu?
Dla mnie ten temat jest zamknięty!!!
Możecie brnąć ten temat.Powodzenia!!
No to się gorąco zrobiło...
Czytając wszystkie posty zauważyłam, że gorąca dyskusja zasłoniła istotę sprawy i trochę się pokręciło, bo:
1. Czy finansując/nie finansując zmieni się coś w polityce? w kolejkach do lekarza?
czy finansując odbieramy szansę ratunku dla najbardziej chorych? czy nie finansując ratujemy? co ma piernik do wiatraka?
2. Czy mówiąc o ratowaniu życia nieradzonych nie pomijamy ratowania kobiet/rodzin? Ratowania przed depresją, rozpadem rodziny? Ratowaniem ich godnego życia.
3. Czy in vitro nie jest ostatecznością? czy uważacie, że bezpłodne rodziny marzą o tej metodzie- a może nie mają już innych możliwości?
4. Czy powinniśmy i mamy prawo, aby selekcjonować co się komu należy a co komu nie?
Leczenie alkoholizmu a stosowanie metody in vitro?
Może powinniśmy szukać jednak tych oszczędności gdzie indziej?
1. owszem, państwowe pieniądze to nie jest worek bez dna.
2. o ile wiem, to wizyta u psychologa kosztuje 'nieco' mniej niż in vitro. jeśli rozpada się małżeństwo z powodu kryzyzu 'nie możemy mieć dzieci' to gratuluję trwania przy sobie zgodnie z obietnicą 'dopóki śmierć nas nie rozłączy'. in vitro to nie jest jedyna droga do posiadania dzieci.
4. selekcja choćby w finansowaniu prostych zabiegów medycznych też jest. a przeszczepy? też się wybiera tego, kto ma największą szansę na wyleczenie. też jest selekcja. i co?
5. tak jak nie jestem za finansowaniem alkoholików, jak i zasiłków dla kompletnych nieróbów, którym się za najniższą krajową nie chce z łóżka wstać, tak nie jestem za pełnym finansowaniem in vitro.